tag:blogger.com,1999:blog-19955090929757059502024-03-04T20:01:29.231-08:00Św. Katarzyna ze Sieny"Miłość i pokora są to dwa skrzydła, konieczne do lotu w krainę życia wiecznego!" Unknownnoreply@blogger.comBlogger319125tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-46917109226074688052023-06-05T04:51:00.014-07:002023-06-05T05:10:21.748-07:00Oblężenie niebios. Rozdział dwunasty<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Okryta welonem kobieta przeszła przez wąską uliczkę w contrada della Civetta, znikając w domu, nad którego wejściem znajdowała się drewniana statuetka sowy. Ostrożnie zeszła schodami do piwnicy i po chwili wahania pociągnęła za sznurek dzwonka. Drzwi otworzyły się, a elegancki służący skłonił się jej i wpuścił do środka. Wewnątrz znajdował się krótki, słabo oświetlony korytarz, z innymi drzwiami na końcu i innym służącym, który je otworzył. Pokój, do którego w końcu dotarła, należał do bardzo zamożnego arystokraty. Na podłodze leżały perskie dywany, okna przesłaniały aksamitne draperie, zaś pośrodku stały pięknie rzeźbione stoły i krzesła. Światło, jakie pokój ów oświetlało, pochodziło z sześciu ciężkich, wykonanych ze srebra świeczników, z trzema świecami każdy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na widok kobiety, przystojny i młody ser Francesco Malavolti podniósł się energicznie:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przyszłaś jednak – powiedział uradowany. – Ależ ze mnie szczęściarz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Spróbował ją przy tym objąć, ona jednak zesztywniała, spoglądając tylko dookoła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy jesteśmy tu bezpieczni? – spytała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bardziej, niż gdziekolwiek indziej w całej Sienie. Rozumiem, że nierozważnie byłoby dla ciebie pojawiać się w Palazzo Malavoti…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Byłoby to czyste szaleństwo! Nazajutrz mówiłoby o tym całe miasto.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– …albo też dla mnie iść do twego domu, chociaż twój mąż akurat wyjechał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ahimè! Nigdy nie wyjeżdża, a poza tym służący nie są mi całkiem oddani.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tu jednak jesteśmy bezpieczni, bellissima.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jakimże to sposobem? Przecież to gospoda. Może tu przyjść praktycznie każdy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przyjść, owszem. Ale nie wejść. Przynajmniej nie bez mojego pozwolenia. Poza tym to nie jest gospoda.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jak to? Pod Złotą Sówką…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak było, dopóki jej nie kupiłem. To miejsce należy do mnie, mono Giulio. Kupiłem je, by mogli się tu spotykać niektórzy moi przyjaciele i to w godzinach, w jakich żadne inne spotkanie, poza wyznaczonymi przez włodarzy, nie ma prawa bytu. Teraz, skoro jest już nadzieja na pokój, spotykam się tu z przyjaciółmi w mniej groźnych celach.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście masz na myśli przyjaciół płci żeńskiej. Wszystkie te kobiety na tyle głupie, by ci uwierzyć, kiedy powtarzasz, że kochasz je nad życie – powiedziała mona Giulia, odrzucając wreszcie kaptur.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ach, jakże mnie źle oceniłaś – zaprotestował Malavolti. – Nie będę mógł też się obronić. Twoje piękno wystarczy, by wybić z głowy wszelki zdrowy rozsądek, nawet Platona czy Arystotelesa. Wyglądasz niczym królowa Kleopatra, której oprzeć nie potrafił się nawet Juliusz…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– …i która musiała umrzeć, ponieważ mężczyźni jej życia okazali się całkowicie bezwartościowi – śmiejąc się, piękna dama pokazała swemu adoratorowi rząd równych zębów, natychmiast porównanych przez niego do pereł w otoczeniu rubinów.<span></span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Hej, Pastrano! – krzyknął potem. – Gdzież on się podział? Pastrano! Przynieś dzban dla królowej Kleopatry. Usiądź, bellissima, i powiedz mi, w jaki sposób udało ci się uciec od tego okropnego człowieka, myślącego, że skoro jest twoim mężem, posiada cię na własność.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie mówmy o nim – odparła mu z niewielkim, choć stosownie dobranym drżeniem. – Jeśli kiedykolwiek się o tym dowie, zabije mnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nigdy – rzucił Malavolti. – Wenus jest boginią, przez co cieszy się nieśmiertelnością. Poza tym, jeśli tylko chciałby podnieść na ciebie rękę, obrócę go w perzynę, nawet jeśli mieliby mnie za to wygnać albo pokarać jakąś okrutną śmiercią. Przysięgam.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili zjawił się służący z dzbanem złoto-brązowego, słodkiego wina, które natychmiast nalał im do kielichów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Na co więc przysięgasz? – zapytała mona Giulia, obserwując go uważnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Na twoją miłość do mnie! – odparł jej młodzieniec. – I tylko mi nie mów, że nie jest to odpowiedni wybór. Nie przeżyłbym tego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ponownie się roześmiała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jesteś bardzo atrakcyjnym łobuzem, messer Francesco. Nie zaufałabym ci ani odrobinę. Zastanawiam się też, ile kobiet przyjmowałeś już w tym niezwykłym gniazdku miłości.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Żadnej, która zasługiwałaby służyć ci za pomoc w kąpieli, mono Giulio.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Moja próżność i twoja reputacja mówią mi, że oznacza to większość mieszkanek Sieny – odparła oschle.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Doprawdy robisz ze mnie jakiegoś potwora – zaoponował. – Moimi gośćmi są przede wszystkim mężczyźni. Chociażby taki Gabriele di Davino Piccolomini, Paolo di Guccio, Niccolo di Bindo Ghelli, albo Neri di Landoccio dei Pagliaresi, ten poeta, pewnie go znasz. Był moim najlepszym przyjacielem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zmarł? Tak mi przykro.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ nie. Albo może tak, w pewnym sensie – mówiąc to, Malavolti wydał z siebie dziwny chichot. – Oszalał bowiem i stał się nadgorliwie pobożny. Dołączył do grupy ludzi skaczących wokół jakiejś zakonnicy, którą wszyscy uważają za świętą, choć nazywają mammą. Zdaje się, że jego też adoptowała do swojej rodzinki…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przystojny?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bardzo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jaka szkoda. A wszystko przez jakąś zakonnicę. Chyba że tylko udaje taką świętą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Moja droga, nie znasz najwyraźniej Neriego. Uwielbia stawiać ludzi na piedestale, oni zaś muszą później żyć tak, by do niego dorastać. Jeśli jednak nie radzą sobie z tym, jest tak zawiedziony, że nawet już na nich nie spojrzy. Więc ta zakonnica musi się naprawdę starać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy jest ładna? Jestem pewna, że i owszem…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bellissima, skąd mam to niby wiedzieć? Nigdy na nią nawet nie spojrzałem, choć Neri bardzo chciał, bym poszedł się z nią zobaczyć.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Naprawdę?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, ale go wyśmiałem. O czym niby miałbym z nią rozmawiać? Doprowadziłaby mnie do szału. Dobrze, nie mówmy już o zakonnicach. Jakie masz życzenia co do kolacji? Cokolwiek by to nie było, Pastrano przyniesie to w jedną, krótką chwilkę. Jest wyśmienity – oczywiście jeśli się go odpowiednio opłaca.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co bez wątpienia czynisz – odparła z lekkością. – Cały świat wie, że ser Francesco di Vanni Malavolti jest równie szczodry, co bogaty.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy to mówiła, jej oczy chciwie spoglądały na zdobiące jego palce pierścienie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– No tak, jakoś sobie radzimy – odparł jej radośnie. – Mój ojciec i dziadek mieli wspaniałe głowy do interesów, przez co pracowicie uskładali mnóstwo florenów, guldenów, denarów i dukatów, tak bym mógł je teraz wydawać na rzeczy, dla których warto żyć. Chętnie kupiłbym Pod Złotą Sówką tylko po to, by móc cię tutaj spotkać, oczywiście gdyby nie należała do mnie już wcześniej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Słysząc jak mówisz, można by pomyśleć, żeś naprawdę we mnie zakochany – uśmiechnęła się.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Miłości ty moja – odparł Malavolti, biorąc ją za dłoń i uważnie badając piękne palce. – Często zastanawiałem się, co takiego sprawia, że mężczyzna staje się dla kobiety gotowy robić z siebie głupca i dlaczego jest niepocieszony, kiedy nie zdoła podbić jej serca. Gdybyś jednak dziś do mnie nie przyszła, mono Giulio, byłbym właśnie niepocieszony. Cóż się z tobą dzieje? Ta obietnica ukrywanej namiętności w twoich oczach… piękny kształt małego noska… twoje usta…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc to, zaczęła niecierpliwie wiercić się na swoim miejscu. – Czy mógłbyś już puścić moją dłoń? – zapytała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czemuż to? Przecież masz ją dla siebie cały czas… daj więc i mi na kilka krótkich chwil.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Obawiam się, że niczym diabeł, nie zadowolisz się tylko moją dłonią, ale przywłaszczysz sobie zaraz całe ramię.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jakże mało mnie rozumiesz, bellissima. Jestem przecież o wiele mniej wstydliwy od diabła!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc te słowa, zaśmiała się.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zdaje się, że dobrze go znasz. Ja zaś jestem chyba najodważniejszą ze wszystkich kobiet.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle usłyszała ostry, metaliczny dźwięk, więc przestraszona rozejrzała się wokół.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To nie był diabeł, bellissima – z uśmiechem na ustach poinformował ją Malavolti – a jedynie ktoś ciągnący na zewnątrz za sznurek dzwonka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W tej samej chwili skoczyła na równe nogi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ascanio – wyszeptała. – Jestem pewna, że to Ascanio. Zastawił na mnie pułapkę. To do niego podobne. Ach, cóż ja teraz zrobię…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale przecież mówiłaś, że wyjechał na dzień z miasta…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak mi powiedział i widziałam nawet, jak wychodził z domu, ale… och, po co ja tu przychodziłam. Zabije mnie teraz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– O nie! – odparł jej Malavolti, wyciągając swój cienki, wykonany z pięknej, damasceńskiej stali miecz. – Jestem dobrym szermierzem. To dla Ascanio bardzo zła wiadomość… oczywiście jeśli to rzeczywiście on. Za chwilę się okaże. Idzie Pastrano.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ser Neri di Landoccio dei Pagliaresi chce widzieć się z messer Francesco – przekazał mu po chwili służący.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mona Giulia wydała z siebie westchnienie ulgi, zaś Malavolti uśmiechnął się tylko szeroko, odkładając miecz do aksamitnej pochwy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy nie powiedziałeś mu, że nie życzę sobie, by mi przeszkadzano?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ tak, messer Francesco, ale mówi, że to bardzo ważne i do końca życia nie wybaczyłby sobie, gdyby natychmiast tego nie powiedział. Wydaje się czymś bardzo podekscytowany.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Może wyrzuciła go ta jego zakonnica – odparł Malavolti. – Bellissima, czy wybaczysz mi na kilka minut, dopóki nie pozbędę się mojego porywczego poety? Zapewniam, że nie potrwa to długo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na słowa te nadąsała się ślicznie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie chcę zostawać sama – powiedziała. – Czemu nie powiesz mu, by wszedł do środka? Nie zna mnie przecież, a na dodatek narzucę swój welon, tak że nawet jeśli spotkam go ponownie, na pewno mnie nie rozpozna. Widzisz? Nie mam racji?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Młodzieniec zaśmiał się radośnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobrze więc. Pastrano, powiedz proszę ser Neriemu, by wszedł.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Rzeczywiście przystojny – kobieta pomyślała, widząc po chwili poetę. – Szczupły, elegancki, ma duże, ciemne oczy. Poza tym dobrze ubrany. Ale z drugiej strony poeci są tacy niepewni…”</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oto Neri di Landoccio dei Pagliaresi – przestawił go Malavolti. – Poeta gorszy tylko od Dantego i jednocześnie mój znakomity przyjaciel. Neri, carissimo, oto najpiękniejsza kobieta całej Italii, więc przykro mi powiedzieć, że nie będzie ci nigdy dane zobaczyć jej twarzy, ani usłyszeć jej imienia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mona Giulia zaśmiała się na ten komplement, zaś dość zakłopotany Neri odparł:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przykro mi, że nachodzę cię w takim momencie, Francesco. Nie wiedziałem oczywiście…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pani wybacza ci – odparł mu Malavolti – więc jedyne, co mi pozostaje, to zrobić to samo. Usiądź, proszę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mam tylko jedno usprawiedliwienie – mówił dalej poeta. – Jesteśmy starymi przyjaciółmi, co znaczy, że mogę przychodzić i mówić z tobą, kiedy tylko zaistnieje taka potrzeba. I to bez względu, czy niosę wspaniałe, czy też fatalne wieści.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Napij się wina – wtrącił Malavolti – i powiedz wreszcie to, co masz do powiedzenia. Mam tylko nadzieję, że nikt nie umarł. To znaczy nikt szczególnie ci bliski. Nie? To już dobrze. Czy twój ojciec stracił fortunę? Ponownie się ożenił? Wyrzuciła cię… prawie nie mam na to nadziei… wyrzuciła cię ta świętoszkowata, okropnie denerwująca grupa, z którą się zbratałeś?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Neri potrząsnął tylko przecząco głową.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czemu jesteś przekonany, że moja wiadomość jest zła?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A nie jest?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W ogóle. Ale byłem właśnie świadkiem jednej z najbardziej zdumiewających bitew w historii świata, która okazała się tak ekscytująca i miała tak nieoczekiwany i oszałamiający koniec, że nie mogłem się powstrzymać od opowiedzenia ci o wszystkim.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Świadkiem bitwy? – wykrzyknął zdumiony Malavolti. – Chyba Salimbeni nie zaczęli wszystkiego od nowa?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Neri uśmiechnął się dziwnie, przez co wyglądał teraz jak mały chłopczyk.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie taką bitwę miałem na myśli – powiedział. – Polem jej był tak maleńki pokoik, że można by go nazwać celą. Do walczących ze sobą armii należeli: po jednej stronie wielebny przeor Giovanni Terzo Tantucci ze Sieny, mistrz teologii z zakonu Świętego Augustyna, oraz wielebny ojciec Gabriele z Volterry, również będący mistrzem teologii z Zakonu Braci Mniejszych, czyli największy uczony i kaznodzieja, jakiego w obecnych czasach mają franciszkanie, a zarazem przełożony zakonu na całą Toskanię. Po przeciwnej zaś stronie jedna opończanka bardzo niewielkiego wzrostu w wieku dwudziestu pięciu lat. Świadkami tego starcia byli ojciec Tommaso della Fonte z Zakonu Kaznodziejów, Matteo Tolomeo, Piccolo de’Mini, stary Tommaso Guelfacci, pięć innych opończanek oraz niejaki Neri di Landoccio, zupełnie nieważny gryzipiórek.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Malavolti spojrzał na obecną w pokoju damę w welonie, po czym przeniósł wzrok z powrotem na przyjaciela.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chcesz przez to powiedzieć, że przyszedłeś tutaj i bez względu na to, co akurat robiłem, chciałeś się ze mną koniecznie widzieć, ponieważ miałeś ochotę opowiedzieć mi o jakiejś dyskusji teologicznej? Bo jeśli tak, to…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czekaj chwileczkę – przerwał mu Neri. – Czy w ogóle nie masz wyczucia proporcji? Czy kiedykolwiek doszło do bitwy bardziej ekscytującej, niż ta pomiędzy Dawidem a Goliatem? Ja zaś widziałem bitwę pomiędzy Dawidem, czyli młodą dziewczyną, a dwoma Goliatami, chcącymi całkowicie ją zniszczyć!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Sprzeczka! – rzucił mu Malavolti, wzruszając tylko ramionami. – Kogo to obchodzi? Kogo, poza dzielącymi włos na czworo dialektologami, tymi nieszczęsnymi durszlakami komarów…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ach, ale nie wiesz, co się w końcu stało, Francesco!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeśli nie masz już nic bardziej interesującego…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pozwól mu chociaż skończyć tę historię – przerwała mona Giulia. – Jedna młoda kobieta i dwóch mężczyzn… to może być zdumiewające.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Z jakiegoś względu Malavoltiemu nie spodobała się ta uwaga, zaś Neri chyba w ogóle jej nie usłyszał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Owszem, wszystko zaczęło się od sprzeczki – przyznał. – Dwaj niezgrabni uczeni wybrali najtrudniejsze i najbardziej podchwytliwe tematy, zadając jej w związku z nimi wiele pytań. Przez pewną chwilę siostra Katarzyna odpowiadała im bardzo prosto i skromnie, więc zaczęli zadawać pytania, na które w ogóle nie było odpowiedzi, chcąc sprawić, by zdała się wszystkim kompletną ignorantką. Kiedy jednak nie opowiedziała na te tematy nic, do czego mogliby się przyczepić, stwierdzili, że ignoranci, którzy w dodatku są kobietami, nie powinni odzywać się w sprawach, o których nie mają pojęcia. Odpowiedziała im, że nadeszła już pora, by to ona zaczęła zadawać pytania, więc tylko pokiwali protekcjonalnie głowami. Ona zaś zapytała: „W jakiż to sposób rozumiecie wszystko, co należy do Królestwa Niebieskiego, skoro żyjecie wyłącznie na tym świecie i jesteście cenieni i szanowani wyłącznie przez ludzi? Wasze nauki nie są użyteczne dla innych, a dla was samych okazują się wręcz szkodliwe, ponieważ poszukujecie tylko skorupy, a nie sedna wiary. Wzywam więc was na Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, przestańcie żyć w ten sposób”. Odpowiedziała jej, Francesco mój drogi, cisza, niezapomniana cisza… z której zadowolony byłby nawet i sam kardynał. Widziałem też twarz Volterry. Jakże starał się utrzymać swoją rangę ważniejszego, jakże szukał słów, którymi mógłby w nią uderzyć, a nie potrafił znaleźć ani jednego… W końcu spojrzał na Tantucciego, jakby prosząc o pomoc, ale ten zgarbił się tylko i pobladł, w żaden sposób nie potrafiąc na to zaradzić. Jestem pewien, że Volterra chciałby w tej chwili zerwać się w powietrze i w popłochu odlecieć, jednak przykuło go do krzesła oskarżenie, które wymagało przecież udzielenia jakiejś odpowiedzi. Istniało tylko jedno, co mógł w tej sytuacji powiedzieć, on zaś dobrze wiedział, co to było i właśnie dlatego tak bardzo chciał odpowiedzi tej uniknąć. W końcu, po bardzo długiej chwili ciszy, wziął do ręki wiszące mu u pasa klucze i złamanym głosem rzekł: „Czy znajdzie się tu ktoś, kto pójdzie do mojej celi i zabierze stamtąd wszystko, oddając to później biednym?”. Myślę, że nie ufał nawet swojej odwadze, więc nie chciał tego robić samemu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Też tak uważam – oschle odparł mu Malavolti.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Poza tym chciał, by zrobiono to natychmiast, zanim zdążyłby się z tego jakoś wymigać. W końcu klucze wziął od niego stary Tommaso Guelfacci, a później, razem z de’Minnim poszedł wyczyścić najbardziej okazałą ze wszystkich stajni Augiasza – to znaczy najelegantszą celę w całej Sienie. Tantucci zresztą stwierdził, że zrobi dokładnie to samo, tyle że już samemu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– …i uciekł?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I poszedł, czyniąc dokładnie to, co obiecał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ta wasza zakonnica jest więc dość niesamowita – stwierdził Malavolti. – Już wcześniej zrobiła przecież podobną rzecz z jakimś franciszkaninem, o ile mnie pamięć nie myli. Cóż, jeśli chce reformować duchowieństwo, nie mam nic przeciwko temu. Bóg jeden wie jak bardzo to jest potrzebne. Ale zupełnie inną kwestią jest to, co sobie przy tej okazji podkrada dla siebie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jestem szczęśliwy, że mogłem ją poznać – odparł Neri. – Czy można mnie winić za to, że tych, których znam, chcę również uczynić szczęśliwymi?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Znałem kiedyś człowieka, który uwielbiał spożywać jakiś dziwaczne zioło, rosnące wyłącznie w Arabii – stwierdził Malavolti. – O ile pamiętam, był to jakiś rodzaj konopi. Nazywają je haszyszem, a ten, który je zjada, ma niezwykle przyjemne, ekscytujące sny i wierzy, że znalazł się w raju namiętności… wszystkich namiętności. Niestety później budzi się z przeszywającym bólem głowy i targającymi konwulsjami. A mimo to, próbuje jeszcze raz. Zjadacze haszyszu również by chcieli, by przyłączano się tłumnie do nich.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy wyglądam, jakby bolała mnie głowa? – zapytał go Neri.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wyglądasz bardzo ładnie – odparła mu zawoalowana dama.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Możesz nie cierpieć z powodu bólu głowy – ciągnął dalej Malavolti – ale wydaje mi się, że już teraz musiałeś odrzucić wszystkie znane ci wcześniej radości. Ja zaś nie mam zamiaru czynić podobnie, o tym mogę cię zapewnić. Przynajmniej nie przed dziewięćdziesiątką.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jak sobie chcesz – odparł poeta – ale dlaczego nie pójdziesz ze mną poznać siostrę Katarzynę?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– O, nie. Byłaby to tylko strata czasu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zapewne… dla niej – rzucił zdenerwowany już Neri.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dokładnie, więc dajmy temu spokój.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– …ale jednak chciałbym zaryzykować.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Słuchaj, Neri. Już o tym rozmawialiśmy. Jeśli chcesz udawać głupka, siedząc u stóp jakiejś młodziutkiej zakonnicy, zamiast… zamiast zachowywać się jak normalny mężczyzna, trudno, nie będę cię powstrzymywał. Ja jednak chcę żyć tak, jak mi się podoba i chciałbym, żebyś się do tego nie mieszał. Nie uda ci się mnie zmienić, tak samo, jak nie uda się to ani twojej opończance, ani żadnej innej zakonnicy w całym chrześcijańskim świecie. Dorzuć do tego samego papieża, jeśli masz taką ochotę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Neri westchnął tylko głęboko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy nie możesz zrobić dla mnie jednej małej rzeczy i po prostu się z nią spotkać? Na naszą przyjaźń…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Neri, o co ci chodzi?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Drogi Francesco, musisz chyba bardzo bać się tej biednej kobiety – wtrąciła dość niespodziewanie mona Giulia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Malavolti spojrzał na nią.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bać się? Żartujesz chyba, bellissima?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cóż, jeśli się nie boisz, czemu nie pójdziesz do niej i nie zakończysz całej tej sprawy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobry Boże, dobrze już! – ryknął Malavolti. – Pójdę. Jesteś zadowolony, Neri?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I to bardzo – odparł promieniujący radością poeta. – Czy możemy więc umówić się na jutro rano o ósmej? Och, nie. Zapomniałem, że nigdy nie wstajesz przed dziesiątą. O jedenastej więc? Doskonale. Przyjdę po ciebie. I dziękuję, że byliście dla mnie tak cierpliwi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To powiedziawszy, uśmiechnął się do Malavoltiego, pokłonił nieznajomej damie i szybko wyszedł.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Po co to powiedziałaś? – spytał ostro Malavolti.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mona Giulia uśmiechnęła się na to, odpowiadając:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Był to przecież jedyny sposób, by się go pozbyć. Wszyscy ci fanatycy są do siebie podobni. A jutro zawsze będziesz mógł znaleźć jakiś wykręt, by jednak tam nie iść, nieprawda?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie – odparł jej stanowczo młodzieniec. – Obietnica to obietnica.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jak tam chcesz. – Mona Giulia zdjęła w końcu welon. – Nie sądzę, bym musiała obawiać się tej zakonnicy, jako potencjalnej rywalki – dodała, uśmiechnięta.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">On zaś skoczył na równe nogi, objął ją mocno i szepnął:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie masz rywalki. Żałuję tylko, że na Neriego i jego fanaberie straciliśmy tak wiele czasu. Do Hadesu z nim i z tą jego opończanką. Ja chcę życia, chcę ciebie!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Już jedenasta – powiedział Neri.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie wierzę, nie może być tak późno – odparł Malavolti, ziewając.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale naprawdę, szczerze mówiąc, już nawet chwilę po.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie mów tego w tak złowieszczy sposób, błagam cię. Obiecałem, że z tobą pójdę, więc pójdę – wyjęczał Malavolti. – Jeszcze pół godziny temu byłem w łóżku. A niech mnie! Wcale nie mam na to ochoty.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Trochę świeżego powietrza ci nie zaszkodzi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nigdy o to nie dbałem. Hej, Pietro! Mój kapelusz i płaszcz. Ale powiem ci prosto z mostu, Neri: jeśli ta twoja zakonnica zacznie mi prawić o skrusze, rozpoczynaniu nowego życia i tego typu bzdurach, będę dla niej cholernie niegrzeczny i zanim policzysz do pięciu, już mnie w jej celi nie będzie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Rozumiem, Francesco. Nikt cię nie będzie do niczego zmuszał. A jeśli będziesz dla niej niegrzeczny, sam otworzę ci drzwi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Być może gromadzi wokół siebie teologów i innych nudziarzy, ja jednak nie złamałem żadnych ślubów, dlatego nie odeśle mnie do spowiedzi, jak jakiegoś małego, niesfornego chłopca.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście, że nie. Jesteś już w końcu dużym chłopcem…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Malavolti spojrzał na niego podejrzliwie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I nie bądź sarkastyczny – rzucił. – Miejmy to już za sobą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wchodząc po schodach domu przy Via dei Tintori, Malavolti zachichotał:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Córka farbiarza, tak? Nic więc dziwnego, że zna się na praniu ludzi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W celi zastali już ojca Tommaso della Fonte, jakiegoś nieznanego im, starego mężczyznę, oraz kilka opończanek stojących rzędem obok posłania Katarzyny. Dominikanin spojrzał na Neriego i natychmiast zaczął wyprowadzać z celi pozostałych. W końcu on sam również opuścił pomieszczenie, więc arystokrata zobaczył wreszcie niewielką, ubraną w czarno-biały habit postać, która siedziała na swoim sienniku. Twarz miała śmiertelnie bladą. Szeroko otwarte oczy przeszywały go na wskroś, spoglądając gdzieś w przestrzeń, skupione na czymś tak niezmierzonym, że sam sobie wydawał się zupełnie niczym, nawet nie przeszkodą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W ułamku sekundy uświadomił sobie, że widział ją już wcześniej, leżącą na schodach kościoła Świętego Dominika, kiedy to jacyś ulicznicy skopali ją boleśnie i uciekli, słysząc jego kroki. W chwilę później on również uciekł, ponieważ nie mógł znieść jej wzroku. Nikt nie miał prawa widzieć tak niepohamowanego, przerażającego szczęścia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Teraz również chciał uciec, ale wiedział, że to niemożliwe. Neri z pewnością by go wyśmiał i miałby przy tym rację. Nie, nie taki był powód jego pozostania, choć nie wiedział, jaki jest prawdziwy i nie potrafił nawet skupić się, by zacząć go szukać. Poza tym, nic jeszcze nie powiedziała. Być może w stanie, w jakim się obecnie znajduje, w ogóle nie daje się mówić… i to bez względu na to, jaki to stan. Albo też, jeśli może mówić, wcale tego nie zamierza. Nie było jej tu. Znajdowała się tam, gdzie sięgał jej wzrok. Ucieczka była niemożliwa. Zresztą wcale nie chciał uciekać. Zamierzał stawić temu czoła. O tak. Nie ucieka się, nosząc nazwisko Malavolti. Wtedy, na schodach kościoła, to co innego. Nie było to wyzwanie, a i tak już nadchodziła dla niej pomoc.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W pewnej chwili jej niewielkie ciało przeszedł widoczny dreszcz. Uśmiechnęła się, a jej oczy wróciły z wieczności, spoglądając na gościa i obejmując go. Czy to jej oczy, czy też uśmiech? Ani to, ani to. A może i jedno i drugie? Jedno było pewne: wiedziała. Znała go lepiej od jego własnej matki, lepiej nawet niż on sam. Znała go, jak znał go Bóg, a mimo to uśmiechała się do niego, do tego głupca, tego uganiającego się za spódniczkami nicponia, szukającego przyjemności idioty, udającego przed samym sobą, że świat musi natychmiast spełniać każdą jego zachciankę, a dzięki swojej arogancji i grubiaństwu odsuwającego od siebie każdą odrobinę prawdy o sobie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wiedziała, a mimo to uśmiechała się. Kopnął przecież i ją i wszystko, czego była symbolem, dokładnie tak, jak kopali ją ci ulicznicy. Nie był więc od nich lepszy… był zwykłym ulicznikiem. A to, co jej uczynił, było praktycznie tym samym, co uczynili jej Panu. Tak naprawdę, była przecież Jego symbolem. Czy właśnie o to chodzi w świętości?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„O, Boże – pomyślał – wszystko to szczera prawda. Dlaczego mi nie powiedzieli? Ale mówili przecież, tylko ich nie słuchałem, a teraz jest ona. Uśmiecha się”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili Katarzyna wydała z siebie tylko dwa, krótkie słowa:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bądź pozdrowiony.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jakże jednak mógł być pozdrowiony? Jakże mógł patrzeć na twarz tej kobiety w stanie, w jakim właśnie się znajdował. Był przecież tylko kupą brudu, śmierdzącego brudu…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Krzyknął, odwrócił się i wybiegł.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przykro mi, mammo – odezwał się zszokowany i rozczarowany Neri. – Myślałem… Miałem nadzieję, że przynajmniej cię wysłucha. Chyba w ogóle nie powinienem go tu sprowadzać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie martw się o niego – odparła spokojnie Katarzyna. – Wkrótce wróci. Pobiegł tylko do spowiedzi…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener noreferrer" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-80351993295465770742023-06-05T04:51:00.013-07:002023-06-05T05:02:31.227-07:00Oblężenie niebios. Rozdział jedenasty<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Giacomo Benincasa doznał wylewu zupełnie niespodziewanie. Cała lewa strona jego ciała została sparaliżowana, oddech stał się nieregularny, a lekarz rodzinny messer Girolamo Vespetti ograniczył się podczas wizyty jedynie do wielokrotnych wzruszeń ramionami, podnoszenia w zdumieniu brwi i mruczenia czegoś o godnych ubolewania ograniczeniach sztuki medycznej. Członkowie rodziny zgromadzili się wkrótce wokół obszernego łoża z baldachimem, tego samego, na którym mona Lapa urodziła dwadzieścia troje swoich dzieci, z których połowa nadal żyła i była teraz obecna. Sama matka, siedząc przy umierającym mężu, zalewała się łzami.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna, którą wezwano pośpiesznie ze szpitala Misericordia, klęczała u stóp łoża, modląc się o łaskę tak wielką, że tylko niewielu mogłoby w ogóle spodziewać się ją otrzymać: by dusza ojca została przeniesiona bezpośrednio do raju, bez przejścia przez czyściec. „Jeśli jest ból, który musi teraz ścierpieć, pozwól Panie, bym to ja go cierpiała za niego”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Czy to prawda, że umierający potrafią wyczuć rzeczy niewidoczne dla innych? Prawa powieka Giacomo Benincasy zadrżała najpierw, a po chwili rozwarła się, on zaś sam spojrzał na córkę z cieniem uśmiechu na ustach. Kilka minut później odszedł, zaś całe pomieszczenie wypełniły echa płaczów i lamentu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jedynie Orlando dostrzegł wtedy, że Katarzyna promieniuje szczęściem. Przez wiele kolejnych dni nie potrafił zmusić się, by zapytać ją o powód tej dziwnej radości, kiedy jednak zdołał to zrobić, odparła o co tak naprawdę modliła się wówczas.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W chwili, kiedy umierał, poczułam ból. Nie przypominał żadnego innego, był przeszywający, a jednocześnie słodki. Dlatego wiedziałam, że ojciec jest już w Niebie. Czy można sobie wymarzyć lepszy powód do szczęścia?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jednak śmierć głowy rodziny była również dużą stratą materialną. Mona Lapa wielokrotnie szalała z powodu dobrotliwości męża i lamentowała, że zawsze pozwalał innym czerpać korzyści z prowadzonych z nim interesów. Mimo to, Giacomo Benincasa znał całą Sienę, w której niczego tak bardzo nie ceniono, jak szczodrość, i niczego tak nie nienawidzono, jak skąpstwo. Ponieważ farbiarz był zaś z natury osobą szczodrą, czuł, że zawsze będzie miał to, czego potrzebuje, a że cechowała go przy tym duża sumienność, jego klienci zawsze do niego powracali.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Żaden z jego synów nie mógł się z nim równać i żaden nawet równać się nie próbował, a na dodatek wszystkie kontrakty z klientami negocjował wyłącznie stary Giacomo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Teraz, kiedy go już nie było, Orlando i Stefano musieli za wszelką cenę spróbować zaskarbić sobie przychylność klientów ojca, co jednak nie wydawało się wcale takie łatwe, szczególnie dlatego że starszy ojciec Bartolomeo zajął się polityką i był w łaskach najpotężniejszej ze wszystkich arystokratycznych rodzin, Salimbenich, z tego zaś powodu wielu zwykłym mieszkańcom miasta, obawiającym się o swoje bezpieczeństwo, wydawał się osobą o podejrzanych kontaktach. Czemuż bowiem dawać pracę rodzinie, która otwarcie wspiera ambicje Salimbenich?<span></span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ponadto, nieco później również i Stefano odkrył, że polityka jest bardziej interesująca od interesów, zaś Orlando wściekł się rozumiejąc, że on sam będzie przez to musiał wykonywać lwią część pracy w farbiarni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ktoś jednak musi interesować się dobrem naszego miasta – powtarzał mu gburowato Bartolomeo, choć i on sam nie miał najlepszego nastroju, ponieważ w międzyczasie nastąpiła kolejna zmiana ugrupowania rządzących, dlatego musiał zrezygnować z zajmowanego przez siebie stanowiska.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nazywają siebie konsulami – poinformował członków rodziny, uśmiechając się przy tym krzywo. – A jest ich trzynastu. Podczas swojego najlepszego okresu, Rzym zadowalał się dwoma. A wszystko dlatego, że boją się cesarza.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Cesarz Karol IV przejeżdżał w tym okresie przez Sienę w drodze do Rzymu, więc kochającym ponad wszystko wolność mieszkańcom miasta, jego wizyta, na szczęście bardzo krótka, zapachniała niebezpieczeństwem. Krążyły plotki – choć nikt nie wiedział, kto je rozpuścił – że cesarz chce przekazać miasto papieżowi. W ten sposób Siena, ich Siena, miałaby stać się częścią dóbr papieskich, którą rządziłby legat–Francuz! Plotki te spowodowały wielką falę niepokoju i obaw, wyrażanych nie tylko w tawernach i gospodach, ale również, a może przede wszystkim, w ratuszu miejskim.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Podczas wizyty cesarza doszło do wielu burzliwych scen, natomiast kiedy władca wracał już z Rzymu, mieszkańcy zgotowali mu jeszcze bardziej burzliwe spotkanie. Dowódca cesarskiej eskorty, składającej się z zaledwie tysiąca dwustu żołnierzy, potraktował miejskich dygnitarzy w sposób bardzo bezceremonialny. W następstwie doszło do wielu gorzkich kłótni. Zgromadzony na Campo tłum przyjął groźną postawę, a ponieważ dowódca cesarski nakazał swym jeźdźcom rozgonić mieszkańców, wywiązała się regularna bitwa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wkrótce dzwon Mangia zabrzmiał na alarm, więc ludzie tłumnie wylegli ze swoich domostw i zaczęli brać udział w licznych potyczkach ulicznych. Siły cesarskie zostały rozgromione, zaś sam cesarz zmuszony do wycofania się do Palazzo Salimbeni i rozpoczęcia upokarzających dla niego negocjacji z rozwścieczonymi mieszkańcami, żądającymi jego natychmiastowego wyjazdu. Władca opuścił miasto w pośpiechu, ciesząc się, że udało mu się przynajmniej ujść z życiem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jednakże wściekłość włodarzy i mieszkańców Sieny obróciła się wkrótce przeciwko arystokracji, przede wszystkim zaś przeciw rodowi Salimbenich.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wszystkie szpitale zapełniły się rannymi, więzienia były przepełnione, a żeby znaleźć miejsce dla nowych aresztantów, dokonywano niezliczonej wręcz liczby egzekucji.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Większość arystokratów uciekło do swych wiejskich posiadłości. W szpitalu Misericordia dyrektor Matteo Cenni pracował ze swoimi ludźmi praktycznie bez przerwy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wszystko przez jakieś głupie, trujące plotki – stwierdziła któregoś razu rozgoryczona Alessia. – Nie ma w nich przecież ani źdźbła prawdy. Ale przynajmniej póki co, zostawili ojca w spokoju. Błagałam go, by do chwili, kiedy wszystko się nie uciszy, pozostał w domu, on jednak codziennie wychodzi do Świętego Dominika.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zdawało się, że Katarzyna w ogóle jej nie słucha. Wykonała tylko dziwacznie niepokojący gest dłonią, jakby próbując powstrzymać kogoś od robienia czegoś niebezpiecznego. Po chwili wybiegła z pokoju, co Alessię zupełnie zbiło z tropu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pracuje po osiemnaście godzin – powiedziała siostrze Francesce Gori. – A czasami nawet po dwadzieścia. Tak wiele razy ostrzegałam ją, że w końcu tego nie wytrzyma, teraz zaś myślę, że jest już bardzo blisko załamania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wiem. Ale mnie również nie chce słuchać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna udała się natomiast do swojego domu rodzinnego, zastając tam monę Lapę w stanie wielkiego wzburzenia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To okropne czasy, doprawdy okropne. Nikt już nie może czuć się bezpiecznie. Cieszę się tylko, że twój biedny ojciec nie dożył tych wszystkich okropieństw. Co nas czeka, skoro rodzina taka, jak nasza…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Gdzie Bartolomeo, matko? – przerwała jej Katarzyna. – Gdzie Stefano?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Opuścili dom i przenieśli się do azylu w którymś z kościołów. Ostrzeżono nas, że chcą ich aresztować. Wyobrażasz sobie? Aresztować moich synów! A ci wszyscy niegodziwcy…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale dokąd konkretnie poszli, matko?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie słuchali mnie. Chyba ze sto razy powtarzałam im, że nie powinni mieszać się do polityki, bo nie wyniknie z tego nic, poza kłopotami. W końcu ich ojciec nigdy tego nie robił, prawda? Interes też nie kręci się jak należy i z dnia na dzień jest coraz gorzej. A teraz jeszcze to. Wszyscy skończymy w jakimś przytulisku.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Do jakiego poszli kościoła, matko?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A jakie to ma znaczenie? Wszystkie są przecież równie dobre. Azyl! Moi synowie szukający azylu, jak jacyś rozbójnicy! Oczywiście rodzina Salimbenich jest stosunkowo bezpieczna. Słyszałam, że wyjechali z miasta, więc nikt im nic nie zrobi. Ot, sprawiedliwość!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bardzo cię proszę, powiedz mi, do którego poszli kościoła. Muszę to wiedzieć!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Do Sant’Antonio. Czemu ci na tym tak zależy? Chyba nie zniżyliby się aż do tego, by wyrządzić krzywdę kobiecie, prawda? A ty, jako opończanka…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wybacz mi, matko, ale muszę się natychmiast z nimi zobaczyć.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powiedziawszy to, Katarzyna wybiegła z pomieszczenia. Bicie serca powiedziało jej, że bracia są w wielkim niebezpieczeństwie, teraz zaś serce biło jej jeszcze szybciej. Kościół Sant’Antonio był wyborem dość oczywistym, ponieważ pełnił również rolę parafii ich contrady. Praktycznie rzecz biorąc mogli pójść tylko tam. Ale teraz nie wolno im było dłużej tam pozostać, nie wolno…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przed kościołem czekał spory tłum ludzi o posępnych, zastygłych wyrazach twarzy. Jakiś agitator nagabywał pozostałych przeciwko arystokracji i tym, których nazywał jej największymi lizusami.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna zastała swych braci siedzących w przygnębieniu w jednej z ławek. Wokół nich siedziało, bądź klęczało około pięćdziesięciu, lub sześćdziesięciu innych osób, choć nie wiadomo, czy oni również przyszli tu po azyl, czy też byli zwykłymi wiernymi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Natychmiast chodźcie za mną – Katarzyna rzuciła do nich.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie możemy – szepnął jej Bartolomeo. – Na zewnątrz są tacy, którzy wiedzą, kim jesteśmy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Urzędnicy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Gorzej. Chcą nas zabić.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeśli do tego dojdzie – odparł znużonym głosem Stefano – rząd prawdopodobnie zupełnie nie zareaguje. No bo dlaczego miałby cokolwiek robić? To tylko zaoszczędzi im pracy, którą i tak musieliby sami wykonać. Za miłość do Sieny można otrzymać tylko taką zapłatę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nazywają nas sługusami Salimbenich – wyszeptał Bartolomeo – ale czy Salimbeni nie są lepsi od tych nieszczęśników?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie jesteście tu bezpieczni – nalegała Katarzyna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To jedyne miejsce, gdzie nic nam jeszcze nie grozi – odparł jej Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna wzięła go więc za rękę i siłą wyciągnęła z ławki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chodź ze mną – powiedziała. – Ty też, Stefano.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Młodszy brat podniósł się z mrocznym wyrazem twarzy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nakazała, by szli po obu jej bokach. Kiedy cała trójka pojawiła się w portalu wejściowym do kościoła, któryś ze stojących przed budynkiem zawołał:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ten z lewej to jeden z nich. To szpieg Salimbenich – na co Bartolomeo przystanął, z twarzą wykrzywioną strachem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Śmierć Salimbenim i ich sprzymierzeńcom! – wrzasnął ten sam krzykacz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna spojrzała na niego, potem na cały złowrogi tłum i jeszcze raz na pierwszego mężczyznę, który był niechlujnym człowiekiem z twarzą przypominającą pyszczek tchórzofretki. W ułamku sekundy zarzuciła fałdy swojego czarnego płaszcza na Bartolomeo i Stefano i już po chwili schodziła schodami, prowadząc braci, jakby byli jej maleńkimi dziećmi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Otępiały z wrażenia tłum rozstępował się, by zrobić im przejście.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po jakimś czasie zatrzymał ich patrol pięciu uzbrojonych mężczyzn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jesteś Bartolomeo Benincasa, czy tak? – zapytał ich dowódca, dobrze zbudowany mężczyzna o rudych, wystających spod beretu włosach. – Jesteś jednym z psów Salimbenich! Tak samo, jak i twój brat. Pójdziecie z nami.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zostaną ze mną – odparła Katarzyna. – A wy idźcie swoją drogą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oni są poszukiwani – rzucił jej mężczyzna. – Ja zaś ich ująłem. Czemuż więc miałbym ich uwolnić?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bo taka jest wola Boga i moja.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mężczyzna spojrzał złowrogo na niewielką opończankę o bladej twarzy i roziskrzonych od emocji oczach. Otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak jeszcze raz wszystko przemyślał, wzdrygnął tylko ramionami i poszedł dalej, dając równocześnie swoim ludziom znak, by zrobili to samo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wkrótce potem Katarzyna doprowadziła braci do szpitala Misericordia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jesteście bezpieczni – powiedziała im. – Nikt was tu nie będzie szukał. Ale musicie pozostać na miejscu do chwili, aż wam pozwolę wyjść.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tego samego dnia dwustu mężczyzn ze straży miejskiej wdarło się do kościoła Sant’Antonio, zabijając kilka stawiających opór, bądź próbujących ucieczki, osób, a pozostałych zaciągając do więzienia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna zdołała jeszcze raz prześlizgnąć się na Via dei Tintori, by powiedzieć matce, że jej synowie są teraz naprawdę bezpieczni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie powiem ci, gdzie ich umieściłam – stwierdziła – byś nie musiała kłamać, gdyby ktoś cię o to pytał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kilka dni później władze miasta ogłosiły, że nie będzie już więcej aresztowań na tle politycznym, więc Bartolomeo i Stefano mogli bezpiecznie powrócić do domu. Jednakże rządzący wcale o nich nie zapomnieli. Za „wspieranie wrogów ludu sieneńskiego” – zwrotu używanego przez wszystkie rządzące frakcje polityczne, do określania polityków nie będących akurat u władzy – bracia zostali ukarani grzywną wysokości stu florenów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Sam fakt, bardziej nawet od tej kwoty, okazał się dla nich gorzki do przełknięcia, dlatego obaj zdecydowali się w końcu wyjechać do Florencji.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przestała zupełnie jeść – stwierdził ojciec Tommaso della Fonte.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Bartolomeo de’Domenici nie musiał nawet pytać, kogo jego przyjaciel ma na myśli.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zupełnie?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Spożywa wyłącznie Hostię podczas Komunii Świętej. Próbowałem ją przymusić, wykorzystując mój autorytet jako jej ojca duchowego, jednak, gdy jadła, tak bardzo cierpiała, że w końcu dałem spokój. Dodatkowo śpi zaledwie godzinę na dobę, a czasami wystarcza jej tylko pół godziny.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mały, pyzaty zakonnik kiwnął głową.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To akurat wiem. Matteo Cenni powiedział mi, że nawet w zeszłym tygodniu pracowała w szpitalu praktycznie bez przerwy trzy dni i trzy noce. Obserwował ją wraz ze swoimi ludźmi, licząc każdą minutę, którą wykorzystywała na sen, czy raczej krótką drzemkę w jakimś kącie. W sumie, w ciągu całych trzech dni uzbierało się tego niecałe dwie i pół godziny.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Tommaso wynotował coś w notesie, odpowiadając po chwili:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Obecnie, przystępując do Komunii Świętej, zachowuje się jakby była w ekstazie, choć nigdy nie dochodzi już do tego, co zdarzyło się jej osiemnastego lipca podczas uroczystości na cześć świętego Aleksego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Powiedziała ci o tym?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Owszem. Oczywiście nie umiała tego opisać, bo jak wiesz, nikt tego nie potrafi. Trzeba by stworzyć nowy język. Wszystkie radości naszego świata zdają się przy tym zupełnie nijakie, są nudne i szare, zresztą tak samo doznania duchowe, chociażby pocieszenie, o które zawsze tak mocno się modliła. Poprosiła wówczas Pana, by odebrał jej własną wolę, zamiast niej dając swoją.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wszyscy się o to modlimy, to oczywiste, wypowiadając słowa Ojcze nasz. Mówimy wówczas „bądź wola Twoja”…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, ale czy rzeczywiście wiemy, o co prosimy? Ona wie… i bierze wszystko dosłownie. A ponadto uzyskała odpowiedź. Pan powiedział jej, że obdarzy ją swoją wolą, przez co będzie tak mocna, że nic, bez względu na okoliczności, nie zdoła jej zmienić.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Bartolomeo de’Domenici otarł spocone czoło.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nigdy nie śmiałem modlić się o wizję – wyszeptał. – Modlitwa to przecież tak niebezpieczna rzecz. Zanim zrozumiemy, gdzie się znaleźliśmy, już jesteśmy wysłuchani.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale jest jeszcze coś – dodał ojciec Tommaso. – Katarzyna wierzy bowiem, że Pan zabrał jej serce, dając jej w zamian swoje.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście nie mówiła tego dosłownie. Toż to język zakochanych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Niewątpliwie. Ale czymże jest cudowna szczodrość i zachwycająca alegoria w porównaniu z miłością ziemską… Pomyśl, czym to musi być w porównaniu z ostateczną Rzeczywistością. A właśnie tam Katarzyna znajduje się, a raczej znajdowała podczas swoich wizji. Wszystko było dla niej realne, a nie symboliczne. Właśnie od tej pory przestała przyjmować wszelkie pokarmy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wierzę w to – odparł cicho ojciec Tommaso della Fonte. – A ty? Co powiesz?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Bartolomeo spojrzał na niego wymownie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Powiedziałbym, że albo masz w sobie łatwowierność siedmiu starych kobiet, albo też jesteś największym łgarzem, jakiego kiedykolwiek spotkałem… Oczywiście gdybym nie znał Katarzyny…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W kolejną niedzielę o dziewiątej rano, kiedy ojciec Bartolomeo mówił kazanie w Świętym Dominiku, nagle zorientował się, że pośród zgromadzonych dzieje się coś szczególnego. Był świetnym kaznodzieją, służącym w zakonie znanym z doskonałych kazań, ale i tak nie wiedział, co z tego wyniknie. Ludzie wciąż szeptali do siebie wzajemnie i zdawało się, że z ust do ust przekazywana jest jakaś powodująca konsternację i smutek wiadomość. Zaraz potem usłyszał, że ktoś wchodzi do niego na ambonę, więc odwrócił głowę, spoglądając w tamtym kierunku. Był to ojciec Giovanni da Siena, chudy młodzieniec z czerwonymi plamkami rumieńców na policzkach, będącymi widoczną oznaką jego kłopotów zdrowotnych. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że młody zakonnik nie pożyje zbyt długo, ale również, że niewiele dotychczas zrobiwszy na chwałę Bożą, nie chce jeszcze umierać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przepraszam, że przeszkadzam – jęknął – ale mówią, że siostra Katarzyna Benincasa umiera.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powiedziawszy to, odwrócił się i powoli zszedł na dół.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Bartolomeo zakończył kazanie jak tylko potrafił, aby już w chwilę później pobiec do ojca Giovanniego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Gdzie ona jest? – zapytał pośpiesznie. – W domu, czy w szpitalu?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mówią, że w domu. Wybierasz… wybierasz się tam?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bardzo proszę, czy mógłbym iść z tobą? Próbowałem uzyskać pozwolenie przeora… ale nie mogłem go znaleźć. Tak… tak wiele razy widziałem ją w kościele. Mogę pójść?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Bartolomeo kiwnął tylko głową i obaj natychmiast wyruszyli w drogę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Via dei Tintori była teraz tak zatłoczona, że zakonnicy musieli torować sobie drogę łokciami.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Spóźniliście się – powiedział im jakiś starzec. – Święta już nie żyje.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle świat wydał się im biedniejszy i bardziej szary niż dotychczas. Ojciec Bartolomeo przygryzł tylko usta i zbił dłonie w pięści.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Niemożliwe – powiedział. – Bóg nie może jej zabierać teraz do siebie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tyle, że oczywiście Bóg mógł jej zapragnąć u swego boku kiedy tylko chciał. Mógł zaprosić ją do nieba, gdzie przecież było jej prawdziwe miejsce. Niestety byłaby to ogromna strata dla Sieny, bo jeśli kiedykolwiek nastał czas, gdy miasto jej potrzebowało…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Stojący obok ojciec Giovanni zaczął cicho popłakiwać i to pomimo, że nigdy jej tak naprawdę nie poznał, przelotnie tylko widując w kościele.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie wierzę! – krzyknął z uporem w głosie ojciec Bartolomeo. – Po prostu w to nie wierzę!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powoli utorowali sobie drogę do jej domu i w górę, po zapełnionych modlącymi się ludźmi schodach.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy naprawdę umarła? – zapytał zduszonym głosem ojciec Giovanni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Kilka godzin temu – odparła mu jakaś kobieta o czerwonych od płaczu oczach.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W końcu dwaj zakonnicy dotarli do celi Katarzyny, będącej teraz jej kaplicą pogrzebową. Była tam szarpana konwulsyjnym płaczem mona Lapa, była Alessia Saracini, Francesca Gori, Lisa Columbini, a wszystkie klęczały, opłakując odejście swej drogiej towarzyszki. Był tam również przeor Montucci, ojciec Tommaso Caffarini i ojciec Tommaso della Fonte. Zgromadzeni zrobili nieco miejsca, tak by nowo przybyli mogli po raz ostatni spojrzeć na nieżyjącą już, młodą kobietę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Leżała na swym drewnianym posłaniu. Twarz miała pokrytą szarą bladością śmierci, jej nos zdawał się jeszcze bardziej spiczasty, a z ust odeszła już cała krew. Zgromadzeni skrzyżowali jej ręce na piersiach. W niewielkim, słabowitym ciele, spoczywającym na drewnianym podwyższeniu, dostrzec można było aurę majestatycznego wręcz spokoju.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jak stwierdził pogrążony w żalu ojciec Giovanni, już nigdy nie będzie mu dane zobaczyć jej oczu. Miał wątpliwości, okropne wątpliwości co do podstaw swej wiary i co do Boga, który nie chciał pozwolić mu żyć dostatecznie długo, by mógł dobrze Mu służyć. A mimo to, oczy siostry Katarzyny, połyskujące niczym sama wiara, rozwiały wszystkie jego wątpliwości, odsuwając je w niebyt. Teraz zaś miały już nigdy nie spojrzeć na nic ziemskiego, leżały martwe, połyskliwe pod zamkniętymi powiekami, wokół których zgromadziły się już fioletowe cienie śmierci, a wiadomo przecież, że fiolet to kolor skruchy. Jego ciałem wstrząsnęły odruchy szaleńczego łkania i nagle do ust uderzyła mu krew, zalewając je tak szybko, że nie mógł jej w nich utrzymać, pozwalając więc ściekać swobodnie po białej sutannie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Krwotok – pomyślał przerażony ojciec Bartolomeo. – Dobry Boże, ten biedaczyna również zaraz umrze”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Tommaso della Fonte zrobił natychmiast, praktycznie bezmyślnie, coś zupełnie dziwacznego. Sięgnął po dłoń Katarzyny i położył ją na piersi ojca Giovanniego. Młody zakonnik pisnął tylko niezrozumiale i już po chwili płynący mu z ust strumień krwi… zupełnie ustał. Krwotok minął.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Wiedziałem – pomyślał triumfalnie. – Wiedziałem…”</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Bartolomeo przeżegnał się. Był to w końcu dowód, elementarny dowód i rozpoznawalny znak świętości… gdyby tylko ojciec Giovanni da Siena został uleczony, całkowicie uleczony… Trzeba by oczywiście zaczekać, może kilka miesięcy, albo nawet lat… ale gdyby został uleczony…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jedyną osobą, która w ogóle o tym nie myślała, był sam ojciec Giovanni. Spoglądał na łoże śmierci, a jego oczy dosłownie wychodziły mu z oczodołów. Nagle wskazał swym chudym palcem. Próbował coś powiedzieć, ale nie potrafił wydobyć z siebie ani słowa. Jednak inni również spojrzeli w tę samą stronę i już po chwili z dwunastu gardeł zaczął rozlegać się donośny krzyk.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Odcień czerwieni zabarwił martwe policzki Katarzyny, a jej biała szata zaczęła poruszać się miarowo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Oddycha – pomyślał ojciec Tommaso della Fonte. – Dobry Boże, ona żyje!”</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W tej samej chwili mona Lapa po raz pierwszy w życiu zemdlała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Jej oczy – mówił w myślach drżący ze szczęścia ojciec Giovanni – jej oczy znów są otwarte.”</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili Katarzyna rozejrzała się wokoło. Znikła świętość jej martwej twarzy, zmieniając się w smutek, żal tak głęboki i straszny, że całkowicie zmroził niezmierną radość zebranych przy niej przyjaciół. Dziewczyna odwróciła się do ściany i zapłakała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przez wiele kolejnych dni ani na chwilę nie przestawała szlochać. Próżno próbowali ją uspokoić, dowiedzieć się czy ją coś boli i czy można na to jakkolwiek zaradzić. Odpowiadała tylko, że jest nieszczęśliwa, okropnie nieszczęśliwa. W końcu ojciec Tommaso della Fonte przymusił ją siłą swojego autorytetu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cóż ci dolega, Katarzyno – spytał ją. – Musisz mi powiedzieć!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jej głos, który zdawał się wydobywać z jakiejś odległej przestrzeni, odpowiedział mu krótko:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Vidi arcana Dei.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wówczas zrozumiał. Była po drugiej stronie. Widziała wielkie tajemnice Boga, o których śmiertelnicy mogli wiedzieć tylko tyle, że w ogóle istnieją. Podobne doświadczenie zawsze oznaczało, że osoba obdarowana takim darem nigdy już nie będzie taka sama. Dziecko nie mogło przecież powrócić do łona swojej matki, a dorosły do dzieciństwa. Katarzyna miała na sobie znamię wieczności. Kiedy to samo przydarzyło się świętemu Tomaszowi z Akwinu, nie wrócił już do pisania. „Wszystko, co stworzyłem, jest jak siano” – powiedział wówczas swojemu przyjacielowi, Reginaldowi z Piperno. Dla tych, którzy widzieli niebiańską radość, radość ziemska musi być nijaka. Tak samo dla tych, którym dane było zobaczyć zgrozę piekła, czy ból czyśćca, nie istnieje ziemski strach. Stają się nowymi ludźmi, a teraz brat Tommaso della Fonte po raz pierwszy poczuł jasno, że bez względu na to, jak mocno będzie się starał, nie zdoła już pozostać duchowym ojcem tej, której duchowe doświadczenia są nieskończenie większe od jego. Próbował jeszcze pomyśleć, kto mógłby pasować na to stanowisko, co także okazało się niełatwym zadaniem, ponieważ wymagało iście brutalnej prawości myśli. W końcu musiał się poddać. W całej Sienie nie istniał nikt, komu mógłby z czystym sercem powierzyć takie zadanie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Sam Pan będzie musiał w jakiś sposób rozwiązać ten problem, w międzyczasie zaś Jego sługa, Tommaso della Fonte, będzie kontynuował swe dzieło tak dobrze, jak tylko potrafi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><strong style="box-sizing: inherit;"><em style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></em></strong></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-464322873288831482023-06-05T04:50:00.005-07:002023-06-05T04:54:11.803-07:00Oblężenie niebios. Rozdział dziesiąty<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tamtemu potrzebne są świeże ubrania, siostro – stwierdził mężczyzna w brązowej szacie i czarnej czapce.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Masz na myśli ser Voglianiego? – powiedziała Katarzyna z wyrzutem w głosie, na co pacjent podniósł się odrobinę i uśmiechnął. – Natychmiast się tym zajmę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powiedziawszy to, zaczęła odwiązywać zabrudzone krwią i ropą bandaże, by po chwili spojrzeć bez wstrętu na olbrzymi, niebieskawo– czerwony wrzód.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jest chyba troszkę lepiej – powiedziała. – Jak się pan czuje, ser Vogliani?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Kiedy siostrę widzę, to wspaniale. Traktuje siostra człowieka jak człowieka, a nie tylko jak kolejny wrzód.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ oczywiście, bo przecież jest pan człowiekiem – odparła mu ze śmiechem na ustach. – Dumnym, a w dodatku nad wyraz gderliwym. Czy kiedykolwiek pomyślał pan, ile pracy mają tu zwyczajne pielęgniarki? Niech więc, zamiast uskarżać się na ich pracę, pomodli się pan trochę o wytrwałość i siłę dla nich. Proszę… to pomoże utrzymywać ranę w czystości. Jutro ponownie rzucę na nią okiem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powiedziawszy to, kiwnęła w stronę pacjenta, rzucając mu szeroki uśmiech, po czym przeszła do kolejnego mężczyzny, który odciął sobie kosą pół nogi, więc dla uśmierzenia bólu potrzebował teraz napoju z ziarenek maku.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W tej samej chwili na sali pojawiła się siostra Francesca.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ser Matteo chciałby się z tobą zobaczyć – powiedziała do Katarzyny. – Jest w swoim gabinecie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Już idę, Cecco.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Matteo Cenni, dyrektor szpitala Misericordia, był tęgim mężczyzną o sile byka i spojrzeniu marzyciela.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Słyszę o tobie same pochlebne zdania, Katarzyno – przywitał ją. – Oddałaś nawet zwykłej ulicznicy swój płaszcz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Potrzebowała go bardziej ode mnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Może i tak, ale nie przystoi, by opończanka chodziła po mieście bez wierzchniego odzienia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wolę bez płaszcza, niż bez miłości do bliźniego – odparła mu, zadzierając lekko podbródek.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Cała, olbrzymia postać ser Matteo zatrzęsła się od nagłego wybuchu śmiechu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pięknie powiedziane, Katarzyno – powiedział jej. – Aczkolwiek jeden z pielęgniarzy widział cię z okna, powiedział mi o wszystkim, a ja odzyskałem twój płaszcz. Oto i on.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Messer Matteo! Teraz ta biedna kobieta…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Biedna kobieta przyjęła trzy floreny i była zachwycona. Nie wolno ci jednak robić tego ponownie: przecież nie mogę odzyskiwać płaszcza sześć razy dziennie, bo dowiedziawszy się o tym, przeorysza byłaby z pewnością wściekła. To część stroju zakonnego. Powinny go nosić wyłącznie opończanki, nie zwykłe kobiety, a już z pewnością nie ta, której go oddałaś. Musimy być roztropni, Katarzyno. Niektóre starsze opończanki nie są zadowolone, że razem z kilkoma innymi wykonujesz całą tę pracę w naszym szpitalu. Wprawdzie według zasad zakonnych nie ma nic przeciwko temu, choć z drugiej strony to całkowicie niekonwencjonalne, więc może lepiej byłoby nie dawać nikomu dalszych powodów do skarg.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna nic nie odpowiedziała, dyrektor zaś uśmiechnął się serdecznie i dodał:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie muszę ci chyba mówić, jak wdzięczny jestem za waszą pomoc. Zresztą również moi pielęgniarze i pacjenci. Nie wiem co zrobię, jeśli przeorysza zakaże wam dalszej pracy…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ser Carlucci z oddziału drugiego umrze dziś w nocy – rzuciła – więc dobrze by było, gdyby przed zmrokiem przyszedł do niego kapłan.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dyrektor spojrzał na nią przenikliwie, a po dłuższej przerwie powiedział:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wezwiemy go.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Myślę też, że lekarz myli się co do stanu mony Rocardy – ciągnęła dalej Katarzyna. – Jest z nią gorzej niż myśli, więc powinniśmy ją tu na parę dni zatrzymać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Osobiście się jej przyjrzę – odparł jej ser Matteo. – Coś jeszcze?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W tej chwili nic.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dziękuję więc.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przed gabinetem na Katarzynę czekała Alessia Saracini.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czas do domu – powiedziała jej zmęczonym głosem. – Jestem tu od dziesięciu godzin, ty zaś od szesnastu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale wcale mnie to nie zmęczyło.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nigdy się nie męczysz, tyle że któregoś dnia całkowicie się rozchorujesz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak wiele jest do zrobienia, tak wiele pożytecznej pracy…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Szpital to jednak nie jedyne miejsce, gdzie cię potrzebują, mammo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przydomkiem tym nazywali ją teraz praktycznie wszyscy: Alessia, Cecca, Lisa, Colombini, Giovanna di Capo, a nawet bracia Tommaso i Bartolomeo i to pomimo, że Katarzyna była najmłodszą z nich wszystkich.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Obiecałaś spędzić kilka dni w naszym domu – przypomniała jej Alessia. – Mój ojciec robi się coraz gorszy. Nigdy nie widziałem takiej nienawiści i zupełnie nie potrafię na niego wpłynąć. Nie mogę już znieść jego ciągłego narzekania i przeklinania na Kościół. Nienawidzi wszystkich księży, a już najbardziej biednego ojca Montucciego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A cóż ma przeciwko niemu?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na pytanie to Alessia uśmiechnęła się gorzko, odpowiadając:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tobie chyba powie, mammo. Traktuje go jako swojego najgorszego wroga. Ale chyba uważa równocześnie, że cały świat jest mu przeciwny. Wszystko, z czego jest jeszcze dumny, to jego konie i sokoły. To stary żołnierz, w którym przetrwało sporo wojaczki, choć nie ma już wrogów, z którymi mógłby teraz toczyć bitwy. Chyba właśnie dlatego ogłosił wojnę przeciwko wszystkim. Jego ulubionym wrogiem są kapłani, a wśród nich najgorszym jest ojciec Montucci.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ser Francesco di Saracini był człowiekiem około siedemdziesiątki, a mimo to jeszcze pełnym wigoru. Ze swymi cienkimi ustami, dziobowatym nosem, dużymi, okrągłymi oczami, osadzonymi pod siwymi, krzaczastymi brwiami i uparcie tkwiącą na czubku głowy kępką siwych włosów przypominał sokoła, jaki często przysiadał na jego okrytej rękawicą dłoni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To Cezar – powiedział Katarzynie, głaszcząc ptaka po upierzeniu. – Najlepszy ptak, jakiego kiedykolwiek miałem, warty więcej, niż wielu znanych mi ludzi. Jesteś ponoć przyjaciółką mojej córki, przynajmniej ona tak twierdzi. Jest głupiutka, ale przynajmniej szczera. Większość zaś osób to i głupcy i dwulicowcy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ona również jest żołnierzem – odparła mu cicho zakonnica. Stary mężczyzna zaśmiał się na to, odrzucając lekko głowę do tyłu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Alessia żołnierzem – zaszydził. – A jej różaniec to taki miecz, tak? Powiem ci, że nigdy nie chciałem, by dołączyła do tych pół–zakonnic. Tyle, że kiedy kobieta traci swego męża, odczuwa wielką żałość, a jeszcze gorzej jest wtedy, gdy nie ma dzieci. Więc skoro miało to przynieść jej jakieś ukojenie, po namyśle zgodziłem się. Jednak nie mogę znieść, że rządzi wami ten półgłówek, ten oszust i hochsztapler Montucci… jak to go zwiecie? Mentor duchowy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ojciec Montucci to kierownik duchowy opończanek, ojcze – wyszeptała Alessia. – Ostatnio zaś obwołano go przeorem zakonu dominikanów. Czy nie jest to dla ciebie dostateczny dowód, że…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To dowód na to, co zawsze uważałem i powtarzałem: że wszyscy księża to głupcy, oszuści i hochsztaplerzy. Wielki mi przeor! Wybrali go, w to mogę uwierzyć, więc albo jest z nich wszystkich najlepszy, co oznaczałoby – choć trudno mi to ogarnąć – że reszta jest jeszcze gorsza, lub też ponieważ narzucił im swoją wolę, tak jak próbował to zrobić ze mną, bezczelny typ!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ojcze, naprawdę nie powinieneś…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bądź cicho, córko! Przychodzi tu i ma czelność pytać, dlaczego nie byłem na Mszy Świętej. Co on sobie myśli? Uważa, że jestem jakimś głupim, przymilnym łajdakiem? A kimże on jest?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ojcze…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mówiłem ci, żebyś się uciszyła! Powiedziałem mu więc dlaczego i chyba szybko tego nie zapomni. „Bo wy, księża, jesteście hochsztaplerami”, tak mu odparłem! „Bo zawsze myślicie wyłącznie o własnej kieszeni! Podskakując w tę i z powrotem przed ołtarzem, ubrani w jedwabie i kosztowności, pożeracie wszystko, co w naszym kraju najlepsze. A jakimż to sposobem macie tyle ziem? Strasząc starych ludzi ogniem piekielnym tak długo, aż oddadzą Kościołowi swe oszczędności”. Oj, nie spodobało mu się to, ale to czysta prawda, a ja zawsze mówię tylko prawdę, bez względu na to, do kogo. Gdybym miał okazję, powiedziałbym ją nawet biskupowi i papieżowi! Siedzi sobie w Awinionie pośród ubranych w biżuterię kardynałów i świty pięknych dam…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ojcze, błagam… Poza tym Ojciec Święty jest już w Rzymie…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Słyszałem, że są naprawdę piękne. Stroją się we wstążeczki, falbanki i w dodatku malują twarze! Tutaj też jest niewiele lepiej. Zupełnie by mnie to nie zdziwiło, gdyby Montucci i jego biało–czarne myszy przyjmowały nocą gości. Też mu to powiedziałem! A co z tym nieszczęsnym księdzem z contrady żółwia i jego gosposią? Cała Siena gadała, co się tam działo. Po tym wszystkim nie mógł już więcej wytrzymać i uciekł – Montucci, ma się rozumieć – i krzyżyk mu na drogę! Już tu nie wróci. Ale co potem zrobił? Wygłosił kazanie na temat bluźniących arystokratów, nie chcących spełniać swoich obowiązków względem Boga i Kościoła, szkalujących księży, by mieć w ten sposób pretekst do zaprzestania dawania jałmużny! Chory oszczerca!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeśli chodzi o jałmużnę, to ojciec Montucci jest najbardziej wielkodusznym spośród wszystkich ludzi – wtrąciła mu bliska już łez Alessia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna cały czas milczała. Spoglądała na rozsierdzonego starca dziwnym wzrokiem pełnym troskliwego spokoju, jakby ten cytował tylko słowa z jakiejś książki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Od księdza można się tylko spodziewać steku kłamstw i oszczerstw – grzmiał dalej Francesco Saracini. – Ale Montucciemu nie pomogą żadne niebiosa, jeśli jeszcze raz go tu zobaczę. Zabiję gołymi rękami. Zabiorą mnie za to na katusze, ale przynajmniej oczyszczę świat z jednego z tych szkodników i to chyba najgorszego z nich wszystkich.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jest pan żołnierzem, ser Francesco – wtrąciła spokojnym głosem Katarzyna – a to oznacza, że szanuje pan żołnierskie dokonania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście – warknął starzec.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Kiedy więc pozna pan wielkiego przywódcę i bohatera jednocześnie, który wygrał straszną bitwę przeciwko najbardziej zajadłemu ze wszystkich możliwych wrogów, ratując dzięki temu pana życie i życie wielu innych osób, czy odda mu pan należny hołd, szacunek i miłość?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W rzeczy samej, ale o kim ty, dziecko, mówisz?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A gdyby był pan oficerem jego armii, czy w trakcie tej bitwy, która choć wygrana, toczyłaby się nadal, opuściłby go pan? Walczyłby pan z nim do ostatka. Mam rację?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Toż to oczywiste, ale co to ma wspólnego z tym Montuccim? On z pewnością nie jest…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nasz Pan Wszechmogący to największy z przywódców – odparła Katarzyna. – Jego rumakiem jest Krzyż. Każdego ze swych żołnierzy pobłogosławił własną Krwią i jedyne, co się liczy, to walczyć z Nim przeciw naszemu wspólnemu wrogowi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Z tym się sprzeczać nie zamierzam – odpowiedział jej nieco gburowato stary żołnierz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wróg ten nie tylko jest mocny, ale i subtelny – ciągnęła dalej Katarzyna. – Rozpowszechnia plotki, że ludzie walczący u boku Pana to zdrajcy, przestępcy, hochsztaplerzy, oszuści i kłamcy. Czasami udaje mu się dzięki temu podkopać morale części oddziałów Naszego Pana. Ale wyłącznie tych najsłabszych. Silni i lojalni nie tracą zaufania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale oni rzeczywiście są hochsztaplerami i pyszałkami – ryknął starzec. – Wiem to na pewno. Weźmy takiego Montucciego…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeśli jest tak rzeczywiście – przerwała stanowczo Katarzyna – jeśli rzeczywiście tacy są, nadal nie widzę powodu, by prawdziwy żołnierz miał opuszczać tę armię.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czemu jednak nie mogę być lojalny Przywódcy, bez zwracania uwagi na kapłanów?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ponieważ swoim apostołom powiedział On: „Ten, który wzgardzi wami, wzgardzi i Mną” – odparła. – Zaś apostołowie przekazali święcenia swym następcom, tak samo jak ci swoim. Jakkolwiek mogą być źli, tylko im wolno wzywać Naszego Pana do ołtarza pod postacią chleba i wina. To Pan, sam wielki Przywódca, który przychodzi do nas przez ich dłonie. Ich niegodziwości nie mają tu żadnego znaczenia. A z tego powodu, ze względu na pełnioną przez nich służbę, musimy darzyć ich wszystkich honorami, zarówno tych dobrych, jak i złych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Na niebiosa – odparł jej stary. – Znaleźli w tobie dobrego adwokata, dziewczyno. Gdyby nie chodziło o tego szelmę Montucciego i jego bezczelne kazanie… co to za hałas? Czy oni wszyscy oszaleli?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Alessia podeszła do okna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ulica aż czarna od ludzi – powiedziała. – Nadjeżdża też jakiś wóz… ach, to muszą być złodzieje, których ostatnio złapali. Przejadą tuż pod naszym oknem…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ser Francesco, z sokołem nadal usadowionym na jego dłoni, podniósł się z krzesła i również wyjrzał przez okno.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Rzeczywiście – powiedział. – Prowadzą ich do San Stefano à Pecorile. Tam zostaną straceni, z całą pewnością na to zasługują. Złodzieje to istna plaga naszych czasów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Również i Katarzyna powoli podeszła do okna, w samą porę, by dostrzec przejeżdżający poniżej wóz. Dwaj przestępcy, skuci łańcuchami i związani powrozem tak, by nie mogli wykonać najmniejszego nawet ruchu, wykrzykiwali teraz przekleństwa i bluźnierstwa, a pomocnicy kata dotykali raz za razem ich ciał rozgrzanymi do czerwoności kleszczami. Dobrze widziała twarze tych nieszczęśników, z których jeden, w średnim wieku, miał brodę i wściekał się do tego stopnia, że wyglądał jak istny diabeł, zaś drugiemu, młodemu i pobladłemu ze strachu, usta nabiegły już krwią. Obaj zaś krzyczeli… cały czas krzyczeli…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Odeszła na bok, padając zaraz na kolana.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zasługują na to – powtórzył ponuro ser Francesco, zaś Alessia zamknęła tylko oczy, zasłaniając uszy dłońmi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna nie słyszała ich. Jej ciało zamieniło się w pustą skorupę. Duch jej nie przebywał już w tym pomieszczeniu; był na ulicy, na wozie, razem z dwoma złoczyńcami, którzy znaleźli się w tak wielkim niebezpieczeństwie, że w porównaniu z nim przeszywający ból zadawany ich ciałom zdawał się zupełną błahostką. W tym przypadku wróg ludzi nie musiał uciekać się do żadnego, subtelnego działania. Atakował zupełnie otwarcie. Nienawiść i desperacja, dwa demony strzegące bram piekielnych, już teraz rozdzierały dusze skazańców.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dym koksownika, w którym co rusz rozgrzewano kleszcze, migotał i skręcał się na powietrzu. Zgromadzeni po obydwu stronach ulicy ludzie rzucali obelgami. Pomocnicy kata nadal zajmowali się zadaniem, za które opłacili ich surowi włodarze miasta, próbując odstraszyć innych przestępców i równocześnie karząc dwóch schwytanych. Ci zaś nadal rzucali wszelkimi możliwymi obelgami. Nikt z obecnych nie zdawał sobie sprawy, że między nimi toczy się ostra, gorzka bitwa – bitwa modlitwy, próbującej przedrzeć się przez mgłę przerażenia, próbującej zdobyć pole pomimo okropnego napięcia gróźb przemocy, gróźb opętania, obłędu i zniszczenia ciała i umysłów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna złączyła swą jaźń ze świadomością skazańców, tworząc i coraz to odtwarzając więzy miłości, które nie mogły być przecież dostatecznie mocne, które co rusz to pękały, kruszyły się i pękały na nowo. Wiedziała, że wkrótce otrzyma pomoc, jeśli tylko uda jej się wytrzymać jeszcze chwilę dłużej, dlatego z uporem powstrzymywała wroga, czyniąc jedyne, co w ogóle mogła jeszcze uczynić. Smród grzechów i przerażenia zdawał się jej duszący, upadała w otchłań plugastwa i szlamu, a mimo to nadal walczyła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Została rozdarta na części, poćwiartowana. Nie pozostało jej już nic, jak tylko wykrzykiwać Imię, jedyne Imię. I oto po chwili był już przy niej, tuż przy Bramach Sprawiedliwości, z dłońmi i stopami przebitymi i broczącymi krwią, z otwartą raną w boku, z cierniową koroną na głowie i dwoma złoczyńcami, ukrzyżowanymi po Jego lewej i prawej stronie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dostrzegła Go, a przez nią również obaj skazańcy, spoglądając teraz na Jego pełne smutku i żalu spojrzenie. W chwilę potem umilkły wszystkie przekleństwa, nieszczęśnicy zapłakali.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co się jej stało? – zapytał zdumiony ser Francesco. – Zemdlała, czy może jest chora?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Alessia jednak położyła tylko palec na swych ustach.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Starzec stał oniemiały ze zdumienia. W oczach Katarzyny widać było tylko białka. Źrenice stały się zupełnie niewidoczne, zaś jej twarz zdawała się pochodzić zupełnie nie z tego świata.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle usłyszeli głębokie, drżące westchnienie… Czy pochodziło od niej? Na jej twarzy pojawiły się znowu kolory, a oczy powróciły do normalnego stanu. Po chwili uśmiechnęła się, choć Alessia i tak musiała pomóc jej wstać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Alessio…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, mammo… najdroższa moja mammo…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dzięki Bogu… pożałowali swych grzechów…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Alessia nadal ją przytrzymywała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Muszę natychmiast zabrać ją do łóżka – powiedziała, wyprowadzając przyjaciółkę do pokoju gościnnego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Trzymając nadal sokoła w dłoni, oniemiały z wrażenia starzec stał ciągle bez ruchu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nazajutrz rano, kiedy Katarzyna wyszła z pokoju, zobaczyła, że ser Francesco już na nią czeka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zaciągnąłem trochę języka – powiedział, odchrząknąwszy nieco.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Języka, messer Francesco?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak. O tych dwóch mężczyznach. Rzeczywiście wyznali swoje winy. Przed śmiercią pozwolono im się wyspowiadać. Skąd wiedziałaś?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna nie odpowiedziała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ser Francesco ponownie odchrząknął.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobrze więc – ciągnął dalej. – Nie bardzo rozumiem, co takiego mi pokazałaś, ale coś to jednak było. Cóż więc mam zrobić? Zrobię wszystko, co każesz. Wszystko – mówiąc to, starzec ściągnął zakłopotany brwi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Niech więc pan idzie do ojca Montucciego – odparła energicznie – i powie, że wybacza to, co ojciec mu uczynił. Niech pan również jego poprosi o wybaczenie za wszystko, co powiedział pan o nim. W ten sposób wielki Przywódca wybaczy i panu. Niech pan idzie do spowiedzi do ojca Bartolomeo de’Domenici.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc to, stary arystokrata przygryzł dolną wargę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Obiecałem zrobić wszystko – odparł – więc to zrobię. I to zaraz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To powiedziawszy odwrócił się raptownie, wyszedł z pokoju i krzyknął do służby, domagając się płaszcza i laski. Przywołany służący zdołał tylko powiedzieć, że sokoły już nakarmiono, on zaś spojrzał na niego z dziwnym wyrazem twarzy i spytał:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co mówiłeś?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Służący powtórzył, zaś ser Francesco westchnął głęboko, udając się do ptaszarni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Podaj mi Cezara – nakazał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ligi, jego nadworny sokolnik przyniósł posłusznie ptaka, którego stary ułożył sobie teraz na skórzanej rękawicy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Szkoda, że to musisz być akurat ty – wyszeptał smutno. – Ale w innym razie nie byłoby to nic warte, prawda?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ptak spojrzał na niego rozumnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Załóż mu kaptur, Ligi. Wychodzę z nim.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Sokolnik posłuchał polecenia, więc w chwilę potem ser Francesco wygładził mały kapturek na głowie pięknego ptaka, kiwnął głową w kierunku pomocnika i wyszedł z ptaszarni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na zewnątrz inny służący już czekał z płaszczem i laską.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pójdziesz ze mną – powiedział ser Francesco i po chwili obaj wyruszyli w kierunku kościoła Świętego Dominika, gdzie w jednej z ławek siedział jak co dzień stary człowiek, będąc zupełnie nieświadomym zdumienia kilku innych wiernych, którzy wkrótce dostrzegli groźnie wyglądającego arystokratę z olbrzymim sokołem na dłoni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przecież to ser Francesco di Saracini – wyszeptała któraś z kobiet. – Nie było go tu już chyba kilka lat.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Może chce, by jego ptak został pobłogosławiony?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Powiedziałabym, że on sam znacznie bardziej tego potrzebuje.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A mnie się wydaje, że spuści go na księży. W końcu ich nienawidzi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Skąd to wiesz?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wszyscy to wiedzą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili wyszedł do niego oburzony zakrystian, choć zanim zdążył otworzyć usta, ser Francesco rzucił mu:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Poproś tu wielebnego przeora.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Był to głos człowieka przywykłego do absolutnego posłuszeństwa, mężczyzny wykrzykującego przed laty rozkazy do sześciuset konnych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zakrystian ruszył pędem wykonać swą misję i już po chwili przeor Montucci wysłuchał jego doniesienia, kiwnął głową i zdecydował się rzucić okiem na tajemniczego intruza. Kiedy zaś pojawił się w końcu w nawie, ser Francesco podniósł się z ławki i ruszył w jego kierunku.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W tej samej chwili przeor zaczął z trudem łapać powietrze. Wiedział od co najmniej tuzina różnych osób, że stary żołnierz zagroził zabiciem go, i oto stał przed nim z potężnym ptakiem, gotowym skoczyć na wroga na każde jego skinienie. Przeor wydał więc z siebie stłumiony okrzyk przerażenia, po czym odskoczył w bok i uciekł tak szybko, jak tylko potrafił.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Za nim – ser Francesco nakazał natychmiast służącemu. – Powiedz mu, że przychodzę w pokoju.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mężczyzna natychmiast posłuchał rozkazu, choć i tak minął ponad kwadrans, zanim przeor pojawił się znowu, stąpając bardzo nieufnie i to w obstawie ośmiu najbardziej krzepkich ze swych braci zakonnych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wielebny przeorze – powiedział ser Francesco. – Myliłem się co do ciebie i twych księży, tak samo, jak i ty myliłeś się co do mnie. Zrozumiałem jednak, że jesteście kapłanami Najwyższego, więc do mnie należy przyjść tutaj i prosić o wybaczenie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Blady i nadal drżący z przerażenia przeor nie potrafił jednak odpowiedzieć.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Na znak skruchy daję ci Cezara – mówił dalej arystokrata. – Spośród wszystkich moich ptaków ten jest najdroższy memu sercu i właśnie dlatego powinieneś go otrzymać. Spraw sobie jednak mocną rękawicę, albo lepiej podejdź tu i zabierz moją, a ja przytrzymam ptaka, inaczej podrapie ci dłoń pazurami, ja zaś do wszystkich moich grzechów będę musiał dopisać rozlanie krwi kapłana w Domu Bożym.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W przeciwieństwie do wielu innych dygnitarzy kościelnych, przeor Montucci zupełnie nie interesował się sokolnictwem, choć na tyle już otrzeźwiał ze strachu i zdumienia, by uświadomić sobie, że stary żołnierz chce wprawić w życie wszystko, co przed chwilą mu oświadczył. Jego duch podniósł się więc, umysł zaczął pracować na nowo, a on sam zapragnął powiedzieć swemu byłemu wrogowi, że ofiarowanie Cezara Kościołowi Bożemu to tylko fatalna interpretacja słynnego wersetu z Biblii. Jednak z tego, co widział w oczach starego, wiedział że nie czas na ironię, dlatego przyjął dar z odpowiednią temu zdarzeniu godnością.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ser Francesco westchnął głęboko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobrze więc – stwierdził – a ponieważ nie należy nigdy robić niczego do połowy, proszę mi powiedzieć, gdzie znajdę ojca Bartolomeo de’Domenici. Muszę wyznać mu swoje winy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-90087827881323649632023-06-05T04:49:00.008-07:002023-06-05T04:55:55.275-07:00Oblężenie niebios. Rozdział ósmy<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W Sienie nastał czas szaleństwa, czas cofnięcia wszelkich ograniczeń, dni szaleństw, dni nieokiełznanej radości, które poprzedzały Wielki Post. Krew starożytnego miasta znowu zawrzała i nawet jego posady zdawały się kołysać od spazmatycznych śmiechów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na każdym rogu ulicy grali muzycy, a wydobywane przez nich dzikie tony łączyły się w nieznośną kakofonię. Pod dziwacznymi maskami i makijażami tysiące mieszkańców miasta zgubiło swą tożsamość. Tańczono na Campo, tak samo jak na wszystkich okalających go uliczkach, a wszystkie contrady stały się jednością, jakby z Hadesu wyszli pogańscy bogowie, Wenus i Bachus, Sylen i Kupidyn, chcąc raz na zawsze opanować miasto swą władzą absolutną, chcąc władać nim zarówno w świetle dnia, jak i w ciemnościach nocy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W tętniącej energii tancerzy i buncie kolorów bander i kostiumów można było dostrzec pewne dziwaczne piękno. Najpiękniejsze dziewczęta Sieny paradowały ulicami na wozach tak ciężkich od kwiatów, że wyglądających niczym ruchome grządki kwiatowe, zaś spoglądający za nimi tłumnie młodzieńcy wykrzykiwali słowa najwyższego podziwu, biegnąc później za wybrankami i próbując umówić się z nimi na sekretne spotkania. Na okres karnawału zawieszono bowiem wszystkie surowe prawa miejskie, więc nikt nie musiał wracać do domu po tym, jak dzwon Sovrany oznajmił początek godziny policyjnej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Młody poeta Neri di Landoccio wraz ze swym przyjacielem o imieniu Malavolti, kroczyli ulicami przebrani za fauny, ze szpiczastymi uszami, krótkimi rożkami i futrzanymi bryczesami zakończonymi kozimi podkowami. Poszukiwali nimf, a znajdywali ich tak wielkie ilości, że aby sobie z nimi poradzić, musieli skorzystać z pomocy rzymskiego centuriona i dwóch podpitych Maurów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Założywszy czerwono–zielono–niebieskie maski, Orlando, młody Stefano, a nawet surowy Bartolomeo pogonili w pewnej chwili za mrowiem bachantek, jednak grupa ta rozdzieliła się w ucieczce, więc bracia stracili się z oczu, spotykając ponownie dopiero przy beczkach i kadziach ojca, gdzie szeptem wymienili między sobą historie dopiero co przeżytych przygód.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na placu Campo zamożny bankier ser Nanni di Vanni, przebrany za chińskiego księcia z jedwabnym turbanem i długimi kolczykami, a także zakrzywionym, obsadzanym drogimi kamieniami mieczem, przewieszonym w poprzek jego potężnego brzucha, próbował nakłonić grupkę nieco podchmielonych przekupniów, by pomogli mu złapać największą handlarkę rybami w mieście, Ninę Pacci i pomalować ją czarną farbą. Kiedy jego ofiara została wreszcie przyprowadzona, walcząca i bez przerwy przeklinająca, tłum zawył z zachwytu. Przez chwilę wyglądało nawet na to, że zdoła wyrwać się z rąk swych oprawców, którzy jednak w końcu ją ujarzmili, z radością pokrywając jej ciało od stóp do głów farbą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zatańcz dla nas, Nino – radośnie krzyknął do niej ser Nanni. – Dziesięć złotych florenów za taniec, moja czarna piękności!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Handlarka ochoczo przyjęła darowane jej pieniądze, a po chwili, szczerząc niemądrze zęby, zaczęła kłapać nogami, niczym wyrzucony na brzeg waleń, rozpryskując dookoła farbę do wtóru pisków i oklasków setek gapiących się na nią przechodniów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Trzej młodzi arystokraci przeszukiwali w tym samym czasie uliczki miejskie, próbując znaleźć swą szesnastoletnią siostrę, która potajemnie zanurzyła się w morzu szaleństw karnawału. W końcu znaleźli ją w którejś z tawern w ramionach tęgiego jegomościa w masce, tnąc go po chwili swoimi mieczami i uciekając z wrzeszczącą z przerażenia dziewczyną, zanim jeszcze straże miejskie zdążyły przybyć na miejsce zbrodni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W okresie tym popełniono jeszcze pięć innych morderstw, ponieważ był to zawsze najbardziej odpowiedni czas załatwiania starych waśni. Wśród ofiar znalazł się między innymi członek rządu, zasztyletowany przez zazdrosnego męża, który natychmiast po dokonaniu zemsty uciekł w nieznane.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Istnym apogeum wydarzeń okazały się jak zwykle ostatki. Cała Siena oszalała, próbując w jedną tylko noc zrównoważyć sobie cały rok przyzwoitości i trzeźwości, łakoma wszelkich przyjemności.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Pary schodziły się więc, rozstawały po kłótniach i schodziły na powrót. Tysiące mieszkańców zaczynało i kończyło przelotne związki miłosne, zaś w całym mieście czaiło się za aksamitnymi i jedwabnymi maskami coraz większe niebezpieczeństwo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Karnawał wdarł się w samotność Katarzyny przede wszystkim w formie ogromnego hałasu. Jej pokój znajdował się przecież na tyłach domu, gdzie ulica Vicolo del Tiratoio wspinała się w górę tak stromo, że zarówno ona, jak i podłoga pokoju opończanki były tak naprawdę na tym samym poziomie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Hałas nie ustawał ani dniem, ani nocą i zdawało się, że nigdy nie ucichnie. Czasami, kiedy tłumy paradowały ulicami miasta, by zgromadzić się na Campo, był jedynie buczeniem roju jakichś owadów. Innymi razy, zarówno w świetle dnia, o zmierzchu, jak i w nocy, dawało się usłyszeć przenikliwe chichoty, zmieniające się czasami aż w pisk, albo pośpieszne kroki uciekającej kobiety, za którymi stąpały jakieś dudniące, męskie stopy, a wszystko kończyło się jeszcze głośniejszym wrzaskiem, błagalnym wołaniem o pomoc i jednoczesnymi wybuchami ostrego, męskiego śmiechu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zewsząd dochodziło brzdąkanie mandolin, odległe dźwięki zespołów muzycznych i zawsze bliskie, zdyszane rozmowy młodych par, pełne żądań, odmów i nagłych ustępstw.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Pewnego razu wzdłuż całej Vicolo del Tiratoio dało się słyszeć odgłosy pośpiesznych kroków, a potem, tuż pod oknem Katarzyny, płomiennych pocałunków, obejmowania i szeptów: „Kocham cię, carissima, tylko ciebie, najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem!”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Opończanka nie mogła tego wszystkiego nie słyszeć. Mocny, młody głos był tak blisko, że zdawało się, jakby mężczyzna znajdował się w samym jej pokoju, w jej celi. Ale przecież jego szepty nie były przeznaczone dla niej. Nikt nigdy nie powie jej ani takich, ani podobnych słów. Mężczyźni puszczają ją wprawdzie pierwszą na ulicy, czyniąc to jednak zawsze z wymownym spojrzeniem, pełnym szacunku i współczucia, a nawet odrobiny pogardy dla istoty, której nie pozwolono stać się prawdziwą kobietą, dla chodzącego trupa, wszędzie noszącego ze sobą biało–czarną trumnę. Męskie ramiona nigdy jej nie obejmą. Żaden mężczyzna nie poparzy jej ust pocałunkami…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W chwilę później zorientowała się, że myśli te nie rodzą się z jej woli, ale przez wroga próbującego rozniecić ogień jej zmysłów. Dlatego natychmiast odpowiedziała gwałtownym ciosem. Tyle, że gdy tylko zabijała jedną taką myśl, natychmiast pojawiały się dwie kolejne, żywe niczym zwierzęta, niczym ludzie, wkrótce zapełniając sobą całą celę. Przedrzeźniały ją, szydziły z niej i śmiały się; tańczyły w parach, niektóre z nich zapamiętale, inne gestykulując i przybierając bezwstydne pozy, mrugając do niej i nęcąc, by się przyłączyła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jesteś dziewczyną z krwi i kości, prawda? Czy to prawda?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Były nagie i piękne, pełne siły i rytmu. Były radosne i wyciągały do niej dłonie, zachęcając do wspólnego tańca…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To mogło się skończyć tylko w jeden sposób. Będzie musiała im ulec, jak uległa ta dziewczyna na ulicy, poddając się i zatapiając w zapamiętaniu, płonąc namiętnością. Nie istniała żadna inna droga, tylko ta jedna. Przecież odmęt piękna zdążył już zupełnie ją wciągnąć. Czemu więc nadal się waha, czemu ciągle powstrzymuje swe pragnienia? Przecież jest czas na wszystko, a teraz z pewnością nadeszła na to pora.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jezu! – krzyknęła. – Dodaj mi wiary! Dodaj mi wiary!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tańczący zadrżeli, a piekielne rytmy ucichły nieco.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jezu! Jezu!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Blade już cienie zamigotały słabo, skurczyły się i w końcu znikły. Cela znowu była pusta. Hałas za oknem zmalał do szumu jakichś owadów, a po chwili nawet i to całkowicie ucichło. Zwyciężyła, ostatkiem siły woli wzywając Imienia Tego, który jest nad wszystkimi innymi, na dźwięk którego gną się wszystkie kolana.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Cela, która jeszcze przed chwilą była placem boju, teraz, gdy pojawił się w niej Ten o Pięciu Ranach, zadrżała, Katarzyna zaś padła Mu do stóp.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Panie, Panie – łkała – gdzie byłeś, gdy mnie dręczyli?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W twoim sercu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy tydzień później odwiedziły ją jej przyjaciółki, siostra Alessia i siostra Francesca, Katarzyna powiedziała im:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Na początku nie rozumiałam, co Pan do mnie mówi. Jak to bowiem możliwe, by był w moim sercu, ja zaś nie miałam tego świadomości? A byłam, musicie to wiedzieć, całkowicie tego nieświadoma. Czułam tylko przerażenie, odrazę i gorycz, że będę musiała przejść do świata szatana. Powiedziałam Mu to zresztą. On jednak odpowiedział i od razu zrozumiałam, że ma całkowitą słuszność i to nawet jeśli Go nie rozumiemy. Bo właśnie dlatego, że był w moim sercu, czułam przerażenie z szatańskiego kuszenia, mając jednocześnie siłę, by się przeciwstawić. Wola była moja, ale siłę, całe naręcza siły, przekazał mi Pan.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czemu jednak w ogóle pozwolił, by cię kuszono? – niepewnie zapytała siostra Alessia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Sprawdzał mnie w ten sposób.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To znaczy, że chciał wiedzieć, co zrobisz? – dodała Francesca.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna uśmiechnęła się na to.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wszechwiedzący nie pała ciekawością – odparła im. – Prosząc Abrahama o poświęcenie swego syna, Izaaka, Bóg nie chciał dowiadywać się, co takiego Abraham uczyni. Wiedział przecież. Ale Abrahama prośba ta zmieniła w nowego, lepszego człowieka, ponieważ pokazał swą gotowość poświęcenia Bogu najdroższego, co miał. Można by powiedzieć, że po tym wszystkim Abraham stał się prawdziwym człowiekiem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc kimże był wcześniej?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tym, czym jest każde stworzenie. Nikim. Sam był zupełnie nikim. Wszelkie stworzenie przychodzi z nicości i w nicość odchodzi. Staje się też nicością przez grzechy. Właśnie dlatego święty Paweł nauczał, że zapłatą za grzechy jest śmierć. Dlatego Nasz Pan powiedział, że bez Niego nic nie możemy. Nie istniejemy nawet. Jesteśmy tylko poprzez Niego i w Nim.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Siostra Francesca potarła na to swój mały, nieco zadarty nos.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tròppo Cecca – stwierdziła w końcu. – Jestem zbyt głupia, by zrozumieć takie sprawy. Po prostu Go kocham, więc będę próbowała robić to, czego chce.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Droga Cecco! – odparła Katarzyna, nadając tym samym zakonnicy nowy przydomek. – Nikt z nas nie potrafi ani grama więcej. Nikt przecież nie zrozumie Boga. Nicość nie może zrozumieć Bytu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wiele młodszych opończanek nadawało sobie wzajemnie przydomki. W ten właśnie sposób Giovanna di Capa znana była jako „Szalona Joanna”, zaś Alessia Saracini jako „Pucułowata”, choć prawdę powiedziawszy miała tylko przyjemnie zaokrągloną twarz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To właśnie Katarzyna zaczęła tę gierkę, a kiedy przeorysza sprzeciwiła się, stanęła twardo we własnej obronie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie uważam, by Nasz Pan miał coś przeciwko temu – stwierdziła. – Lubi przydomki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wielebna matka Nera di Gano bardzo chciała spytać, skąd siostra Katarzyna może to wiedzieć, choć z drugiej strony obawiała się odpowiedzi: „powiedział mi”, dlatego w końcu po prostu zdecydowała się wszystko przemilczeć. Katarzyna zaś uśmiechnęła się do niej, ciągnąc dalej:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Sam również nadaje ludziom przydomki. Piotra nazwał przecież „Szymonem”, Jakuba i Jana „Synami Gromu”, zaś Judasza Iskariotę „Synem Potępienia”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">I tym razem przeorysza powstrzymała się od jakichkolwiek komentarzy. Próbowała sobie w duchu wytłumaczyć, że osoba lubiąca nadawać innym przydomki musi posiadać spore poczucie humoru, a to już dobry znak. Nastawieni na mistykę fanatycy nigdy nie słynęli z żartów. A mimo to martwiła się. Opończanki były zakonem i jak każdy zakon miały swoje śluby, choć nigdy nie żyły ani jako społeczność, ani też jako pustelniczki. Miały swe spotkania i zawsze chodziły wspólnie na Msze Święte, ale większość czasu spędzały w samotności, a ich prawdziwym, stałym opiekunem było sumienie, przez co jeszcze ważniejszym stawało się to, by jak najmniejszą uwagę skupiały na sobie samych i nie robiły nic, co mogłoby stać się przyczyną plotek, czy skandali. Siostra Katarzyna miała zaś chyba talent do sprawiania, by mówili o niej inni. Nie żeby ją gdzieś widywano – oczywiście poza kościołem – wręcz przeciwnie, praktycznie cały czas przebywała w domu rodziców i nawet tam wybierała zupełną samotność. Według tego, co jej spowiednik powiedział ojcu Montucciemu, nie uczestniczyła nawet w rodzinnych posiłkach i rozmowach, stale pozostając w swym pokoju, który pozostali członkowie rodziny zaczęli wkrótce traktować jak jej celę, jej klauzurę. Nikt jej tam nie odwiedzał, poza rzadkimi wizytami innych sióstr. Nie można jej było robić wyrzutów z jakiegokolwiek powodu. A mimo to wielebna matka Nera di Gano czuła, że istnieje w tym wszystkim pewne niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwo zagrażające siostrze Katarzynie i całemu zakonowi. Kiedy w grę wchodziły prywatne objawienia, akcent należało stawiać na słowie „prywatne” właśnie. Nie mogło przecież istnieć nic gorszego od członka zakonu religijnego, który nakazy otrzymywałby nie od swego przeora, spowiednika, kierownika duchowego, czy nawet generała zgromadzenia, ale bezpośrednio z Niebios.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna czuła się szczęśliwa. Zakazali jej wprawdzie przystępować do Komunii Świętej częściej, niż raz w miesiącu, ale On przychodził do niej co dnia. Kiedy czytała oficjum, czytał je z nią. W ten sposób w każdej Gloria Patri mówiła: „Chwała Ojcu i Tobie, i Duchowi Świętemu”. Piękno tych modlitw, tych pradawnych, świętych słów spływało z jej ust niczym jadalne perły, albo pitne klejnoty. Przypominało to życie w przedsionku raju, gdzie wielkie bramy otwierały się co dzień na tyle szeroko, by można było dostrzec co nieco za nimi, a liczyło się tylko to, by stamtąd nie odchodzić aż do chwili, gdy otrzyma się pozwolenie przekroczenia ich i pozostania za nimi już na zawsze.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy jednak opuszczał ją któregoś dnia, powiedział: „Miłość do mnie i miłość do bliźniego, to to samo”, zaś kiedy wrócił w dniu następnym, dodał: „Dla Mnie nie możesz nic uczynić, ale możesz służyć i pomagać bliźnim”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle zrozumiała, dlaczego to mówi. Nie pozwalał jej zostać. Na horyzoncie zamajaczyło nowe życie. Dotąd żyła niczym pustelniczka, tylko z Nim. Teraz jednak miała stracić całe to codzienne szczęście. Próbowała się sprzeciwić, błagać. Wyzbyła się przecież wszystkich ziemskich trosk… czy miała je przyjąć na nowo? Natychmiast jednak usłyszała Jego odpowiedź: „Czy nie dałem ludziom dwóch przykazań? Czy nie nakazałem, by kochali Boga i bliźnich?”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wcześniej odrobiła pierwszą część tego zadania, teraz zaś miała zająć się drugą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy zapomniałaś, że chcę, byś prowadziła do mnie ludzkie dusze? Byś pomagała potrzebującym i pysznych uczyła pokory?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przerażona, poprosiła Go o siłę, łaskę i pomoc, uzyskując odpowiedź, że otrzyma je wszystkie w obfitości. Reszta zależała od modlitwy i to takiej, przy której czas zdaje się nie istnieć. Czasami, otrząsając się z niej, odkrywała, że przeminął cały dzień albo noc, a innymi razy modlitwa niosła ją przez wieki uniesienia i ekstazy, a kiedy w końcu wszystko się kończyło, Katarzyna widziała, że wszystko to trwało zaledwie parę minut.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Któregoś dnia, jak wiele razy wcześniej, usłyszała dźwięk uderzeń zegara ukrytego w białym pąku smukłej łodygi wieży Mangia. Zegar wybijał południe.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Za chwilę jej rodzice i wszyscy domownicy mieli zasiąść do posiłku.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dlaczego jednak o tym w ogóle pomyślała? Czy On… czy chciał, by wyruszyła aż tak szybko? Czy nie dawał jej czasu na przygotowanie? Czy naprawdę miało to być już teraz? Teraz?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, moja córko, teraz.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przy stole trwała kłótnia, co obecnie, odkąd Bartolomeo został członkiem Wielkiej Rady – co było oczywiście wielkim zaszczytem, aczkolwiek kapryśna natura mieszkańców Sieny doprowadzała do zmian w rządzie tak często, że niewielu tylko osobom udawało się utrzymywać swoje pozycje w radzie przez więcej, niż kilka miesięcy – zdarzało się dość często.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Według najnowszych plotek, papież Urban V opuścił Awinion, wyruszając na powrót do Rzymu, z czego Giacomo Benincasa był najwyraźniej niezwykle zadowolony, ponieważ – jak uważał – miejsce papieża jest właśnie w Wiecznym Mieście. Wprawdzie o samych Rzymianach nie miał zbyt wysokiego mniemania, bo w końcu zamordowali pierwszego papieża i apostoła Pawła, ale to właśnie tam znajdywały się groby tych dwóch wielkich uczniów Chrystusa, a poza tym Awinion leżał we Francji.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Bartolomeo wzruszył ramionami:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bez względu na to, czy przebywa w Awinionie, czy w Rzymie, papież i tak jest Francuzem, drogi ojcze, jego poprzednik był Francuzem i jego następca też będzie Francuzem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tego nie wiemy na pewno.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A jakże by inaczej? Olbrzymia większość kardynałów to Francuzi, więc nigdy nie oddadzą głosu na Włocha. A poza tym, czy kiedykolwiek otrzymaliśmy od Francuzów coś dobrego? Spójrz tylko na legatów papieskich, których nam podsyłają! Jeden gorszy od drugiego. Choć mam nadzieję, że papież wynajmie na swe usługi ser Aguto.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Aguto? Tego angielskiego dowódcę? A cóż takiego sprawiło, że w ogóle o nim pomyślałeś? Sądziłem, że służy Księciu Mediolanu…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Owszem, służył, ale to już przeszłość. Donoszono nam ostatnio, że jego ludzie ponownie, jak przed trzema laty, grabią okolice.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Aguto to diabeł wcielony – wtrąciła mona Lapa. – Wszyscy to potwierdzą. Podaj wino, Stefano.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Źle, kiedy pozostaje na usługach któregoś z książąt – stwierdził Bartolomeo – choć jeszcze gorzej, kiedy tak nie jest. Gdy nikt nie płaci ani jemu, ani jego bandzie rozbójników, zagarnie wszystko, na czym zdoła położyć swoją łapę. Zabrałby ostatni grosz żebrakowi i zrabowałby pieniądze ze skarbonek na datki dla ubogich.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Książę Bernabò z Mediolanu był dla niego odpowiednim panem – wtrącił Stefano. – Wprawdzie także nie uważam, że legaci papiescy to dobrzy ludzie, ale nie powinno się ich traktować tak, jak czyni to Bernabò. Kiedy przywieźli mu bullę ekskomuniki, zmusił ich przecież, by ją zjedli!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc te słowa, kilku pracowników wybuchło głośnym śmiechem, dlatego Giacomo Benincasa spojrzał na nich z wyrzutem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wystarczająco smutne jest to – stwierdził – że takie historie w ogóle mają miejsce. Aż człowiek zaczyna się zastanawiać, jak jeszcze długo dobry Bóg będzie na to wszystko pozwalał. Ale z drugiej strony wszyscy władcy…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle przerwał, a w pomieszczeniu zapanowała cisza, ponieważ w tej samej chwili do stołu podeszła słabowita dziewczyna, ubrana w czarno–biały habit. Nie zdarzyło się to już od dobrych kilku lat. Niektórzy z pracowników i większość czeladników nigdy wcześniej nie mieli nawet okazji spotkania córki właściciela warsztatu, dlatego teraz wszyscy przyglądali się jej z ciekawością. Ale nawet członkowie rodziny czuli, jakby Katarzyna wróciła do nich ze świata umarłych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lapa ciężko oddychała, zaś Giacomo Benincasa, podnosząc kielich z winem, uśmiechnął się do dziewczyny radośnie i powiedział:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Witamy, córko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Był również pierwszym, który wyczuł, że odwiedziny Katarzyny oznaczają początek czegoś zupełnie nowego, choć oczywiście nie potrafi ł domyśleć się, co to takiego mogło być.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Prawdę powiedziawszy, nawet sama Katarzyna nie była tego pewna. Miała już dwadzieścia jeden lat. Pięć lat ciągłych modlitw, postów i żalu za grzechy świata, pięć lat potajemnego biczowania się i niekończącego czuwania przygotowało ją do boju, który właśnie miał się rozpocząć.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dwa dni później ojciec Tommaso della Fonte wbiegł do celi ojca Bartolomeo de’Domenici.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie uwierzysz – krzyknął. – Wyszła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To znaczy? Kto? Siostra Katarzyna?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Codziennie odwiedza szpital Misericordia. W domu rodziców uprała wszystkie brudne prześcieradła, a przecież licząc kuzynów i kuzynki mieszka tam obecnie ponad dwadzieścia osób. Musiała chyba pracować całą noc! Teraz zaś piecze chleb. Co ją naleciało? Tak nagle… Cóż to wszystko znaczy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Bartolomeo de’Domenici napiął z wrażenia pulchne policzki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">On ją po prostu wypuścił – powiedział. – Chyba więc wkrótce będziemy świadkami mnóstwa cudowności…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-52112410802285556242023-06-05T04:49:00.007-07:002023-06-05T04:55:04.372-07:00Oblężenie niebios. Rozdział dziewiąty<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Lazzarino z zakonu Braci Mniejszych był przystojnym mężczyzną o wyrafinowanym poczuciu piękna, dlatego jako jeden z nielicznych nosił swój szaro-brązowy habit świętego Franciszka z Asyżu z pełną elegancją. Ponadto był erudytą i elokwentnym mówcą, więc wielki zakon franciszkanów w Sienie, szczególnie zaś krzepki, rudowłosy ojciec Marco, który przyszedł właśnie odwiedzić go w celi (jeśli celą można by nazwać ten urządzony ze smakiem pokój), cieszył się, mogąc mieć go za wykładowcę teologii.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dwaj franciszkanie sączyli wino ze srebrnych kielichów, będących podziękowaniem pewnej zamożnej rodziny za wygłoszone przez ojca Lazzarino kazanie z okazji ślubu ich córki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chciałbym porozmawiać z tobą o tej opończance – powiedział ojciec Marco. – To absurdalne. Trzeba by wreszcie coś z tym zrobić, a jak sądzę, ty się do tego nadajesz najlepiej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Masz oczywiście na myśli siostrę Katarzynę – długie, zadbane palce ojca Lazzarino bawiły się przy tych słowach pięknie iluminowaną księgą. – Drogi Boże, jeśli na świecie jest cokolwiek, czego nie potrafi ę znieść, to właśnie tego typu kobiet. Skąd się tutaj wzięła? Mieszkała w Sienie? Tylko mi nie mów, że pochodzi z Pizy, nie zniósłbym tego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– O honor swojego miasta nie musisz się martwić. Urodziła się w Sienie i nigdy nie wyjechała poza jej mury. Fontebranda. Contrada dell’Oca. To raczej nie najlepsza dzielnica, jak pewnie wywnioskowałeś już z nazwy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dzielnica gęsi – zaśmiał się w odpowiedzi ojciec Lazzarino. – Jakże stosowna. Nie powinno więc sprawić nam trudności poradzić sobie z tą gąską. Napijmy się jeszcze wina.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie byłbym tego taki pewny – ostrzegł go ojciec Marco, z wymalowaną na ustach przyjemnością przytrzymując w ręku kielich. – To twoje wino to prawdziwy nektar. Co to? Orvieto?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ty stary barbarzyńco! Toż to grecki, gatunkowy trunek prosto z wyspy Samos. Ale wracając do tej nieszczęsnej, małej kobiety, powiem ci, co zrobię. Wygłoszę przeciwko niej kazanie i to dobre. Drogim dominikanom się nie spodoba, ale przecież sami napytali sobie biedy. Powinni pierwsi ją uciszyć. Jest dokładnie tak, jak powiedziano nam w Pizie: dominikanie ze Sieny stracili już nieco prestiżu. Zresztą musiało się tak stać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zagubili się zupełnie w poczynaniach – zgodził się ojciec Marco – a w dodatku utracili swój wcześniejszy kontakt z ludźmi. A może go nigdy nie mieli…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zachowują rezerwę, prawda? Cóż, pokora nigdy nie była ich mocnym punktem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Gdyby lepiej znali ludzi – mówił dalej ojciec Marco z uśmiechem na ustach – może pamiętaliby to przysłowie: Dio ti guarda da nobil poverino – O di dònna che sa latino.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nieźle – uśmiechnął się Lazzarino. – Zubożały arystokrata zawsze pożyczający pieniądze i władająca łaciną kobieta, do której wszyscy czują tylko obrzydzenie. Święty Paweł dość jasno wypowiadał się w tej kwestii.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co masz na myśli? W jego czasach wszyscy mówili po łacinie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tylko nie mów, że zapomniałeś: mulier taceat…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– …in ecclesia – ojciec Marco potrząsnął głową. – Przepraszam cię, ale w tym przypadku nożyce nie odezwą się, kiedy uderzyć w stół. Ona nie wypowiada się w kościele, a przynajmniej jeszcze tego nie próbowała. Mdleje tylko, albo może nawet jedynie udaje. Z tego, co mi powiedziano, musi być wytrawną aktorką. Przekonała do siebie nawet niektóre ze swych sióstr opończanek!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale co do świętego Pawła, to się mylisz – odparł poważnie ojciec Lazzarino, podnosząc przy tym palec wskazujący w geście ostrzeżenia, co było często wykorzystywanym przez niego gestem podczas kazań. – Ecclesia nie oznacza jedynie kościoła jako budynku, ale całą społeczność wiernych. Z pewnością, gdyby słuchano dosłownie jego nauk, okazałoby się, że miał zupełną rację. Momentalnie wysechłby cały szeroki strumień sprzeczek, dręczenia, a także potoczystego, bezsensownego plotkowania. Od razu mielibyśmy lepszy świat. Myślę, że na temat takiej interpretacji powinienem napisać rozprawę. To cudowny materiał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wszystko pięknie – ojciec Marco pociągnął obficie wina z Samos – ale w tym konkretnym przypadku niewiele to wszystko pomoże. Powinieneś przygotować sobie coś o wiele bardziej solidnego, niż tylko te ogólniki. Niepokoimy się poczynaniami jednej, konkretnej osoby, kobiety o nazwisku Benincasa, a nie kobiet w ogóle. Poza tym jak dotąd nikomu nie udało się znaleźć u niej jakiekolwiek nieprawości. Wszystko, czego się dopuszcza jest niekonkretne: omdlenia w kościele, łzy, powodowanie, że wszyscy o niej mówią, mnóstwo głupiutkich kobiet, a w dodatku – przykro mi to mówić – kilku głupiutkich dominikanów, którzy tańczą wokół jej osoby i spijają słowa z jej ust. Niektórzy nawet otwarcie twierdzą, że jest świętą…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobry Boże… Co jeszcze się wydarzy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale jeśli nie istnieją na to dowody, a oczywiście nie istnieją, nie ma także dowodów, albo może jest ich zbyt mało, przeciwko niej. Bo przecież wszystko, co wiemy, to że mieszka jeszcze skromniej niż wymaga tego reguła jej zakonu, że ostatnio zaczęła odwiedzać dwa szpitale, della Scala i Misericordia, i że regularnie tam pracuje. Pacjenci bardzo ją lubią, a prawdę powiedziawszy jedzą jej z ręki i to zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Nie słyszałem też, by wnoszono przeciw niej jakiekolwiek oskarżenia natury moralnej. Cóż więc możemy zrobić?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Lazzarino słuchał wszystkiego z wielką uwagą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A kim, według ciebie, jest ta kobieta, ojcze Marco? – zapytał w końcu łagodnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W odpowiedzi zakonnik wzruszył ramionami i rzekł:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Może być histeryczką, naprawdę wierzącą w swoje wizje i słyszane głosy. Kiedy taka wiara jest zbyt mocna, czasami okazuje się zaraźliwa. Może też być zwyczajną oszustką udającą świętą, prawdopodobnie nie dla zysku materialnego – bo nigdy nie słyszałem, by ktoś dawał jej jakieś pieniądze, czy wartościowe prezenty – ale dla własnej próżności i władzy nad słabszymi. Tyle, że nie wiem, która wersja jest prawdziwa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Innymi słowy, chcesz bym się o niej czegoś dowiedział – ojciec Lazzarino odparł powoli. – Dobrze więc, zrobię to. W końcu rozmawia z wieloma ludźmi, nieprawdaż? I cytuje Pismo Święte… I powtarza wszystkim, że to co mówi, zasłyszała w swych cudownych wizjach… A to oznacza, że naucza. Skoro jednak nie jest uczonym teologiem, a ośmiela się interpretować Biblię… cóż…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Otóż to! – kiwnął zgodnie ojciec Marco. – A na pewno się ośmieli. Bodźcem do tego z pewnością stanie się jej próżność.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To zaś może pomóc udowodnić nam, że nie jest tylko oszustką, ale również heretyczką – szepnął ojciec Lazzarino.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przysporzymy generałowi zakonu dominikanów sporo pracy – zatarł dłonie ojciec Marco. – Ten Eliasz z Tuluzy to surowy człowiek. Nie spodoba mu się, gdyż jedna z jego opończanek okaże się heretyczką, a już na pewno, kiedy wszystko wykryją prości franciszkanie. Szkoda, prawda? Będziemy musieli się jej pozbyć. Kiedykolwiek uczestniczy w Mszy Świętej, kościół Świętego Dominika wypchany jest po brzegi wiernymi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wiesz, że nie powinieneś mówić takich rzeczy – powiedział z nieco drżącymi dłońmi ojciec Lazzarino. – Ludzie mogliby pomyśleć, że chcemy się jej pozbyć, ponieważ jest… atrakcją, atutem własnego zakonu. Powiedzieliby, że jesteśmy jej przeciwni przez jakąś zawodową zazdrość.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ to absurd! – zaczerwienił się ojciec Marco. – Nie myślisz chyba poważnie, że…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ja nie. Ale ludzie mogą uwierzyć we wszystko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To prawda. Ludzie z kręgu jej najgorliwszych zwolenników są tak ogłupieni i zapatrzeni, że już teraz przyjęli nazwę katarzyniarze.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Katarzyniarz, katarzyniarka – zaśmiał się ojciec Lazzarino. – Nieźle.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– O ile mi wiadomo, wymyśliła to któraś z opończanek, więc widać, że nie wszystkie są zadowolone z jej przywództwa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Będę musiał pomyśleć nad odpowiednim podejściem do sprawy – zamyślił się ojciec Lazzarino. – Oczywiście nie mogę po prostu do niej pójść, a poza tym trzeba będzie uzyskać pozwolenie dominikanów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Marco zmarszczył na to nos.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie wydadzą ci go.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Coś mi jednak mówi, że i owszem – odparł uśmiechnięty ojciec Lazzarino. – Mam pewien pomysł.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziesięć dni później ojciec Lazzarino z Pizy odwiedził ojca Bartolomeo de’Domenici.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chciałbym prosić o pozwolenie na widzenie z siostrą Katarzyną Benincasą – powiedział uprzejmie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mały, pulchny dominikanin zmarszczył na to gniewnie brwi:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Słyszałem, że w ostatnią niedzielę nauczałeś o niej w kościele Świętego Franciszka – odparł zgryźliwie. – A raczej, przeciwko niej. I oczywiście przeciwko wszystkim tym biednym nieoświeconym ludziom, którzy mają o niej dobre zdanie, nie wyłączając mojej skromnej osoby.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Owszem – przyznał ojciec Lazzarino. – Teraz jednak nie jestem już taki pewien, czy miałem rację. Zbyt wiele osób mówi o niej ze szczerym szacunkiem, więc pomyślałem, że najlepiej będzie, jeśli poznam ją osobiście. Wrażenia ze spotkania pomogą mi w zrozumieniu prawdy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dominikanin zawahał się przez chwilę:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Będę musiał najpierw zapytać ojca Tommaso della Fonte – odparł sztywno.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście. Czy mogę tu poczekać?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Proszę bardzo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Bartolomeo de’Domenici wyszedł szybko do ojca Tommaso, wracając po kilku minutach.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Sam cię do niej zaprowadzę – powiedział.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Siostra Katarzyna przyjęła gości z przyjaznym szacunkiem, prosząc ojca Lazzarino, by usiadł na jej skrzynce z ubraniami, zaś ojca Bartolomeo sadzając na drewnianym podwyższeniu, służącym jej za łóżko. Sama przysiadła na podłodze u stóp ojca Lazzarino.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili ciszy franciszkanin odezwał się do niej:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Słyszałem tak wiele o świętości siostry, o tym, że Nasz Pan obdarował siostrę zrozumieniem i umiejętnością interpretowania Pisma Świętego, więc postanowiłem przyjść osobiście w nadziei odnalezienia ukojenia i pocieszenia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jestem bardzo szczęśliwa, że ojciec jest tu przy mnie – odparła Katarzyna. – Wiem, że codziennie interpretuje ojciec Biblię. Z pewnością więc przybył tu ojciec, by mnie oświecić i podbudować mą biedną duszę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Oczy ojca Bartolomeo de’Domenici otworzyły się nieco szerzej. Czy rzeczywiście usłyszał w głosie dziewczyny niewielką nutkę ironii? Przecież doskonale wiedziała, jak potężnym człowiekiem jest ten franciszkanin. Toż to wręcz niebywałe…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W każdym razie ojciec Lazzarino zdawał się zupełnie niczego nie dostrzegać. Skinąwszy nieco zaniedbaną czupryną stwierdził jedynie, że przybył, by się uczyć, a nie nauczać, zaś Katarzyna zapytała w odpowiedzi bojaźliwie, czegoż takiego równie wielki, sławny na całą okolicę erudyta chciałby się nauczyć od niedouczonej kobiety. Rozmowa ta trwała jeszcze przez dłuższą chwilę, aż wreszcie ojciec Lazzarino zaczął wysuwać pewne problemy teologiczne. Katarzyna słuchała go z wielką uwagą, jednak kiedy zaczął jej zadawać pytania, uległym tonem głosu odparła:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ponad wszystko pragnęłabym usłyszeć ojca odpowiedzi na te pytania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ponieważ zaś franciszkanin nie mógł cały czas udawać ignoranta, był zmuszony do udzielenia wyjaśnień.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W ten sposób to on mówił przez większą część całej rozmowy, co rusz to wysuwając kolejne, zawiłe zagadnienia moralne, jakby nauczał zakonnice ze zgromadzenia Świętego Franciszka, szczuplutka zaś opończanka cały czas siedziała u jego stóp, słuchając z najwyższą uwagą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W pewnej chwili pomyślał, że Katarzyna nie wykazuje żadnych oznak pretensjonalności czy erudycji. Czy była to więc skromność? Może głupota? Trudno mu było to określić. Nie miała w sobie zupełnie nic wyjątkowego i wyglądała na zwyczajną zakonnicę, tak jak tysiące jej podobnych. Czemuż więc ludzie tak wiele o niej gadają?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po jakimś czasie usłyszał dzwon z wieży Mangia, przypominając sobie, że musi przecież wrócić do domu na kolację. Podniósł się więc ze swego miejsca.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tę kwestię wyjaśnię siostrze innym razem – powiedział uprzejmie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna również powstała, podeszła z nim do drzwi i przyklęknęła, prosząc o błogosławieństwo. Ojciec Lazzarino wykonał więc nad jej głową znak Krzyża, wyszeptał odpowiednie słowa i cicho dodał:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ja również proszę o modlitwę, siostro.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili zaś wyszedł ze zdumionym, podążającym za nim krok w krok, ojcem Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dziękuję, za umożliwienie mi tej wizyty – powiedział. – Naprawdę uważam, że chyba nadmiernie zamartwialiśmy się o tę wspaniałą siostrę. Toż to cudowna, prosta duszyczka, nie mam racji?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cieszę się, że tak uważasz – odparł nadal zupełnie skonsternowany ojciec Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Prawdę powiedziawszy, nie był on jednak do końca zadowolony ze sposobu, w jaki Katarzyna rozmawiała z franciszkaninem, mogącym przecież teraz zacząć rozpowiadać, że dominikanie… że niektórzy z nich… robią wielkie zamieszanie z powodu jakiejś miernoty.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Lazzarino wrócił do domu. Nazajutrz będzie musiał powiedzieć ojcu Marco, że cała ta kampania przeciwko nieszczęsnej siostrze Katarzynie jest zupełnie niepotrzebna. Drogi Boże, wszystko przypominało wysyłanie armii żołnierzy na jedno małe dziecko. Opończanka nie wykazała się nawet nadmierną inteligencją, będąc raczej naiwną zakonnicą, skromną i chętną do pobierania nauk od lepszych od siebie. Tego wieczoru franciszkanin położył się dość wcześnie. Nazajutrz zaplanowano dla niego wykład o naturze Chrystusa, a on miał jeszcze rano przejrzeć notatki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nie spał jednak najlepiej. Kilkakrotnie budził się gwałtownie i czuł, że serce bije mu jak oszalałe. Czy to oznaka zbliżającej się choroby? Również rankiem wcale nie było lepiej. Może to wina tego podanego na kolację pasztetu z dziczyzny? Nie, to nie może być to. Przecież odczuwałby jakiś ból fizyczny, którego tymczasem nie było ani śladu. Cóż to jednak mogło być? Na zewnątrz już dawno wstało słońce, choć jemu zdawało się, że jego ciepło ma w sobie coś przerażającego. Na dodatek promienie ukazywały mu miriady maleńkich cząsteczek kurzu, tańczących i wirujących w otaczającym go powietrzu. Zakonnik zaczął się myć, tyle że woda zdawała się nie koić jego ciała, ale je ranić. Ubrał się. Zupełnie nie potrafi ł się skoncentrować, więc poranna modlitwa stała się nijaka. Słowa tańczyły dookoła, niczym te maleńkie cząsteczki kurzu w świetle promieni słonecznych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To na nic, pomyślał. Nienawidził wszelkich oznak emocjonalizmu, dlatego nie zamierzał tolerować go również u siebie. Wszystko w porządku. Wszystko. Nic go nie boli. Naprawdę nic.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle usłyszał, że ktoś przechodzi korytarzem. Kroki. Wiedział, że przyniosą mu jakieś złe wieści. Po prostu wiedział… miał takie przeczucie. Kroki jednak przebrzmiały i w pokoju na powrót zapanowała cisza. Przeczucie czego? Czy mogło to znaczyć, że jego matka jest chora? Może umiera? Albo jego brat? Ogarnęło go dziwne, odległe poczucie zagrożenia. Ale dlaczego? Czegoż miałby się obawiać?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle, ku własnemu zdziwieniu i obrzydzeniu odkrył, że płacze. Próbował więc przestać, ale nie potrafi ł. Jednak coś musiało być z nim nie w porządku, musiało. Całą siłą woli próbował powstrzymać łzy, ale po niecałej minucie przerwy zapłakał znowu. Toż to absurdalne, śmieszne. Zachowywał się, jak jakaś głupia kobieta. Za pół godziny będzie musiał odprawić Mszę Świętą. Tylko jak, skoro po policzkach płyną mu rzewnie łzy? Chyba prześle zakrystianowi wiadomość, że się rozchorował. Nie pójdzie nawet do refektarza. Sama myśl o posiłku napawała go wstrętem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ale cóż to wszystko znaczy? Nie była to raczej kwestia fizyczna – oczywiście poza łzami. Nie chodziło też o psychikę – potrafi ł przecież nadal jasno i logicznie rozumować. Najlepszym, co mógł teraz zrobić, to po prostu usiąść przy biurku i dokończyć przeglądanie notatek.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kilka minut później wiedział już jednak, że to niemożliwe. W żaden sposób nie potrafi ł się skoncentrować. Stale wstrząsały nim długie napady strachu. Nie będzie w stanie przeprowadzić tego wykładu. Był całkowicie bezsilny i miał wrażenie własnej bezużyteczności. Czy może w jakikolwiek sposób obraził Boga?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ale przecież w przeciwności do kilku znanych mu księży i zakonników, on sam prowadził bogobojne życie. Zawsze przykładał się do swoich obowiązków i żadne poważniejsze grzechy nie leżały na jego sumieniu. Owszem, czasami rzucał nieco sarkastyczne uwagi, odpowiadał kąśliwie na głupie pytania, albo nie był nadto cierpliwy w stosunku do głupców, ale nic poza tym. Były to niedoskonałości, które jednak nie mogły w żaden sposób zagrozić jego duchowości.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Znowu zapłakał. Całkowicie pogrążony w chaosie złości, strachu i wyczerpania usiadł w ulubionym, skórzanym fotelu, lecz prawie natychmiast stwierdził, że i jego nie zniesie, ponieważ wydał mu się zbyt miękki. Pragnął czegoś twardego i niezgrabnego, chociażby drewnianego łóżka tamtej opończanki. W jakiej ona mieszkała fatalnej celi, bez dywanu, bez jednej wartościowej rzeczy. Żyła jak ci pierwsi dominikanie, których surowość i czystość życia przyćmiła heretyckie zapędy z tamtych lat i… Zerwał się z krzesła. Znowu zobaczył jej oczy, wpatrzone w niego, kiedy rozprawiał o zawiłościach teologicznych. Jej duże, jasne oczy. Słuchała go, ale cały czas miała w oczach pytanie, ukryte pytanie. Wówczas sobie tego nie uświadamiał, zbyt zajęty popisywaniem się wiedzą i erudycją. Jednak to pytanie cały czas tam było, pozostając z nim, choć nawet teraz nie śmiał go sformułować. Poprosiła, by ją pobłogosławił, więc wymamrotał pradawne słowa bezmyślnie i bez jakiejkolwiek chęci, by dotarły przed Boży tron. Poprosiła, by modlił się za nią, on jednak o tym zapomniał; co gorsza, nigdy nie miał nawet takiego zamiaru. Z przyzwyczajenia rzucił jej tylko zdawkowe: „Ja również proszę o modlitwę, siostro”. Teraz zaś uświadomił sobie przerażony, że ona to jednak uczyniła, on zaś przebywał w żelaznym uścisku jej modlitw, wznoszących się do Boga i trzymających go z przerażającą wręcz mocą. Rozdzierała w ten sposób na strzępy jego mały świat, ukazując, czym tak naprawdę jest: kokonem luksusu…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Miał wielkie łoże z miękkim materacem i jeszcze bardziej miękkimi poduszkami. Jego fotel mógłby zadowolić arcybiskupa, a nawet kardynała. Zbierał natchnione manuskrypty i uwielbiał smak rzadkich win. Świetnie analizował drobne szczegóły zagadnień teologicznych. Lecz kiedy przyszło do naprawdę ważnych tematów – ileż o nich wiedział i co mogliby w tym temacie powiedzieć o nim jego słuchacze?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dokonana przed chwilą analiza własnej świadomości ukazała mu siebie samego takim, jaki był naprawdę: faryzejskim hipokrytą i próżniakiem. Ta niewielka kobieta udowodniła mu, kim tak naprawdę jest, tyle że nie przez to, co mówiła, ale przez sposób, w jaki żyła. A on poszedł do niej, by ją zdemaskować – on, który swobodnie łamał franciszkańskie śluby ubóstwa…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle uświadomił sobie, że już nie płacze. Ta okropna, niemożliwa do powstrzymania potrzeba płaczu znikła. Czuł się słaby, wyczerpany wręcz, ale równocześnie szczęśliwy. Wiedział bowiem, co robić.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Następnego dnia bardzo wczesnym rankiem stanął ponownie w drzwiach celi Katarzyny. Kiedy mu otworzyła, padł jej do stóp. Pozwoliła mu wejść do środka. Odmówił siadania na łóżku i skrzyni, a zamiast tego usiadł przy niej na gołej podłodze. Ponownie przemówił, a ona go wysłuchała, tym jednak razem mówił przeciwko sobie samemu. Powiedział jej wszystko, co mu się przydarzyło, kiedy zaś skończył, delikatnie kiwnęła twierdząco głową.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Poznanie samego siebie to pierwszy krok – stwierdziła. – Musisz powrócić do swego wielkiego ojca, świętego Franciszka. Czeka na ciebie z rozłożonymi ramionami, on i to, co tak umiłował: ubóstwo. Właśnie taka jest twoja ścieżka do zbawienia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Modliłaś się za mnie – odparł ochryple – więc proszę cię, rób to dalej, bym mógł wytrwać w dobru.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Będę – odpowiedziała. – Do tej pory znałeś tylko otoczkę wiary, teraz zaś poznasz jej rdzeń.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W drodze powrotnej franciszkanin czuł coś, czego nie dane mu było czuć od wielu już lat: olbrzymią, wszechogarniającą radość. Śmiał się w głos. Chciało mu się tańczyć. Jeszcze tego samego dnia oddał cały dobytek biednym, zatrzymując dla siebie jedynie brewiarz i mszał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cóż się z tobą, na Boga, stało? – zapytał go ojciec Marco, odwiedzając go po kilku dniach. – Znikły wszystkie twoje rzeczy. Wyjeżdżasz gdzieś?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie rozumiem więc. Dlaczego nie przyszedłeś do mnie? Powiedziałeś, że odwiedzisz tamtą kobietę…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Odwiedziłem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W tej samej chwili ojciec Marco zaczął wszystko składać w jedną całość.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tylko mi nie mów… to niemożliwe. Nie zrobiła… to nie jej sprawka, prawda?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Owszem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Marco aż jęknął ze zgrozy, a po chwili odwrócił się i powoli ruszył w swoją drogę. Stając jednak w drzwiach, odwrócił się jeszcze i rzucił:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Katarzyniarz!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Uważam to za najbardziej zaszczytny z przydomków – odparł ojciec Lazzarino.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Marco wzruszył tylko ramionami i bez słowa wyszedł z pokoju.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-45893082791930510902023-06-05T04:48:00.004-07:002023-06-05T04:56:50.476-07:00Oblężenie niebios. Rozdział siódmy<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W następstwie tego wydarzenia przeorysza odbyła szczerą rozmowę z duchowym kierownikiem wszystkich opończanek, ojcem Montuccim, który nieco później udał się do klasztoru Świętego Dominika w odwiedziny do ojca Tommaso della Fonte. Znalazł go w jego celi, dyktującego coś innemu zakonnikowi, pulchnemu ojcu Bartolomeo de’Domenici.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chodzi o siostrę Katarzynę Benincasę – poinformował krótko Montucci. – Czy możesz poświęcić mi kilka minut?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Obaj zakonnicy wyglądali na zupełnie zaskoczonych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Najwyraźniej zakłóca spokój umysłu naszej dobrej przeoryszy – dodał po chwili Monucci.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jestem to w stanie zrozumieć – odparł oschle ojciec Tommaso della Fonte.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak? No cóż, przyznasz chyba, że nie jest… nazwijmy to zwykłym typem opończanki?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zupełnie się z tym zgadzam.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Montucci wyglądał na nieco zniecierpliwionego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Szczerze mówiąc, dobrze rozumiem troskę wielebnej matki. Siostra nie potrafi po Komunii Świętej opuścić balasek, mdleje przy nich i trzeba ją wynosić przed kościół. Co więcej, wierzy, że przytrafiają jej się prywatne objawienia…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy chełpi się nimi?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– N-nie, zupełnie nie. Nie. Ale wspomniała o nich kilku siostrom, a trzy, czy cztery z nich wierzą w każde jej słowo. W takich przypadkach zawsze znajdą się jakieś łatwowierne.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W jakich przypadkach? – niewinnie przerwał mu młody zakonnik.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przestań, rozumiesz to równie dobrze, jak ja.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeśli zupełnym przypadkiem masz tu na myśli na pół przytomne kobiety paplające nonsensy i udające, że to nadana im przez Ducha Świętego mądrość, udające świętych i…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cóż, z zebranych przez nas dowodów…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Siostra Katarzyna Benincasa – przerwał mu stanowczo ojciec Tommaso – to nie pół przytomna kobieta. Nigdy nie mówi od rzeczy. A już z pewnością nie udaje!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc to, ojciec Montucci uniósł w zdziwieniu brwi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy chcesz przez to powiedzieć, że jest… jest…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Może być – odparł ojciec Tommaso. – Żałuję, że nie jestem tego pewny.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przez kilka kolejnych chwil w pokoju zalegała całkowita cisza.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Znasz ją oczywiście od bardzo dawna – stwierdził w końcu ojciec Montucci – ale z drugiej strony…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Z drugiej strony jestem młody, podatny na wpływy, niezbyt doświadczony i być może pragnę odkryć świętego – rzucił ojciec della Fonte. – Cóż, zmartwię cię, ale to nie prawda. Przeciwnie, nawet trochę się tego obawiam. Należę do osób przyziemnych, ojcze. Ale zacząłem kiedyś spisywać wszystko, co o niej zaobserwowałem, a robiłem to nawet w chwili, kiedy tu wszedłeś. Co więcej, chociaż znam ją praktycznie całe moje życie, nie wierzyłem swoim osądom, więc poprosiłem o pomoc ojca Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ciemnooki, mały zakonnik o krzaczastych brwiach przemówił teraz po raz pierwszy:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czworo oczu widzi więcej, niźli dwoje – powiedział zadziwiająco wysokim głosem. – Zaś dwa rozumy są lepsze od jednego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Montucci spojrzał na niego uważnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ty zaś nie wydajesz pochopnych sądów, ojcze Bartolomeo, ani też nie sposób wywrzeć na tobie przedwczesnego wrażenia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Właśnie dlatego jego poprosiłem o pomoc – powiedział ojciec della Fonte.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc jaka jest twoja opinia? – zapytał ojciec Montucci. – Choć myślę, że niepotrzebnie o nią pytam.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Rzeczywiście, niepotrzebnie – odparł poważnie brat Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jesteś jej spowiednikiem, ojcze Tommaso – mówił wolno ojciec Montucci – ja zaś przyznam, że niewiele ją znam. Muszę jednak stwierdzić, że niełatwo przychodzi mi wyobrażenie sobie jednej z naszych opończanek jako kogoś bardzo rzadko spotykanego… rzadziej nawet, niż cokolwiek inne na świecie… że Katarzyna Benincasa winna być…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tym, kim winniśmy zostać wszyscy – dokończył za niego ojciec della Fonte.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Montucci zaśmiał się cicho.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale dlaczego ona? – zapytał. – Dlaczego Katarzyna, a nie ktokolwiek inny?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Kiedyś zadała dokładnie to samo pytanie – odparł ojciec Tommaso.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Komu? Tobie, czy ojcu Bartolomeo?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Naszemu Panu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Montucci wciągnął głośno powietrze w płuca.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I… otrzymała odpowiedź?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zawsze ją otrzymuje, tak samo zresztą jak my wszyscy, kiedy pytamy szczerze i słuchamy odpowiednio wytrwale i z odpowiednią skromnością – odparł ojciec della Fonte. – Powiedziała więc do Naszego Pana: „Jestem tylko niedouczoną kobietą. Co mam robić?”. On zaś odparł: „Nie ma dla mnie kobiet i mężczyzn, ani też uczonych i nieuczonych. Jednak w ostatnich latach pycha tych, co nazywają siebie uczonymi i mądrymi wzrosła tak, że chcę teraz ich upokorzyć. Poślę zatem nieuczonych mężczyzn i kobiety, by ukazali jak płytka jest wiedza wszystkich uczonych”. Nauczyłem się tego na pamięć – dodał ojciec Tommaso z uśmiechem na ustach. – Nie chcę zapominać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Montucci dotykał teraz nerwowo swojego rękawa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście nie twierdzę, że to niemożliwe – wyszeptał ponuro – bo niektórzy często o tym zapominają. Życie codzienne… ach, myślę, że decyzję co począć z siostrą Katarzyną lepiej zostawić wam. Jest jeszcze tylko jedna kwestia: sugerowałbym, by nie przystępowała do Komunii Świętej zbyt często. Zdaje się, że wprawia ją to w stan… egzaltacji, ale jednocześnie powoduje mnóstwo plotek. Uważam…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nikt nie powstrzyma od niej Naszego Pana, nikt – odparł stanowczo della Fonte.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dokładnie, dokładnie… no cóż, muszę już iść.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Stając w drzwiach, ojciec Montucci odwrócił się jeszcze i dodał:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jest jednak coś, w czym nasza dobra przeorysza ma na pewno rację – zagadnął słodko. – Najwyraźniej siostra Katarzyna ma duże problemy z nauką czytania. Jak na… jak na osobę stworzoną do wielkich zadań, można by pomyśleć, że Nasz Pan jakoś jej w tym pomoże…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To powiedziawszy zniknął, nie chcąc chyba usłyszeć odpowiedzi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tommaso della Fonte zabrał ze sobą ojca Bartolomeo w odwiedziny do Katarzyny. Kiedy powiedziano jej, że Komunii Świętej nie będzie mogła przyjmować częściej, niż raz w miesiącu, mały, pulchny mnich dostrzegł, jak w jej oczach gromadzą się łzy, choć zauważył również, że w żaden sposób nie próbowała się temu sprzeciwiać, a przecież mogło to stanowić dla niej karę większą, niż miesięczny post dla nałogowego obżartucha. Usłyszawszy nakaz, skinęła tylko posłusznie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Poza tym chciałbym, byś zaczęła nieco więcej jeść, Katarzyno – dodał dobrotliwie ojciec della Fonte. – Będziesz przecież potrzebować mnóstwo siły.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chciałabym być temu posłuszna – odparła cicho. – Często czuję pragnienie życia, jak wszyscy inni. Zapewniam cię jednak, że to nie moja wola przeciwstawia się naturze. Po prostu nie potrafię przełknąć ani kęsa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc jesteś chora.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie czuję się chora… przynajmniej dopóki nie muszę jeść. Poza tym jestem dość silna…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A co ze snem? Kiedy ostatnio spałaś?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przez chwilę zastanawiała się.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zawsze najlepiej odpoczywam wiedząc, że zakonnicy u Świętego Dominika akurat czuwają.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To znaczy, że chcesz pełnić wartę na zamku, kiedy śpią wszyscy żołnierze? – zapytał ją szybko Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Skinęła na to głową, a zakonnik doznał przez ułamek sekundy czegoś zbliżonego do wizji: zobaczył bowiem małą, bladą opończankę wspinającą się na wysoką, wyższą od kopuły sieneńskiej wieżę. Zakonnica uzbrojona była w tarczę i dzidę, chroniąc wielki klasztor i kościół Świętego Dominika i odpędzając zawsze gotowego do skoku wroga, podczas gdy zakonnicy spali smacznie w swoich celach.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ojciec Bartolomeo zaśmiał się na to radośnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– My, dominikanie, jesteśmy żołnierzami, a opończanki to przecież dominikanki – powiedział, próbując pozbyć się z nadmiernej egzaltacji. – Może któregoś dnia zostaniesz więc generałem, siostro…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna uśmiechnęła się na to niczym małe, niegrzeczne dziecko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ojcze – skierowała się w stronę ojca della Fonte – co takiego robiłeś wczoraj o trzeciej w nocy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc to, spojrzał na nią, wiercąc się na swym krześle.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czemu… wczoraj?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Widzę, że nie chcesz mi odpowiedzieć – odparła, uśmiechając się jeszcze szerzej. – Więc ja ci powiem. Pisałeś.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili wahania, odparł jej ostrożnie:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie, nie pisałem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Masz rację, ojcze – zaśmiała się. – Nie pisałeś. Raczej dyktowałeś coś komuś… obecnemu to ojcu Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Obaj dominikanie zamarli na to w bezruchu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To prawda – wydusił w końcu z siebie ojciec della Fonte. – Ale co takiego dyktowałem?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna spuściła głowę, spoglądając na posadzkę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dotyczyło to znamion łaski, jaką Bóg obdarzył swoją służebnicę – wyszeptała poważnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W pokoju zapadła długa cisza, po której odezwał się Bartolomeo:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Siostro Katarzyno… ojciec Montucci i przeorysza… – przerwał, nie dokończywszy zdania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili spróbował więc ojciec Tomasso:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czytanie nie przychodzi ci łatwo, siostro Katarzyno. Uczysz się bardzo powoli…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To prawda – odparła. – Ale to się już zmieniło. Poprosiłam bowiem Pana, by mnie nauczył, a On to uczynił.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Znowu cisza.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To znaczy… że umiesz już czytać?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– O, tak!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dominikanin wyjął brewiarz, otwierając go na przypadkowej stronie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Proszę – powiedział – czytaj więc!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– „Domine exaudi orationem meam; auribus percie obsecrationem meam in veritate tua: exaudi me in tua iustitia – przeczytała. – Et non intres in iudicium cum servo tuo, quia non iustificabitur in conspectu tuo omnis vivens…”</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dość – nakazał jej ojciec Tommaso.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przeczytała płynnie początek psalmu i zdawało się, że nie chciała chyba przestawać, ponieważ słysząc nakaz, westchnęła tylko cicho.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy rozumiesz, co przeczytałaś? – zapytał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ oczywiście.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przetłumacz więc.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Panie, wysłuchaj modlitwy mojej – zaczęła. – Wysłuchaj w swej prawdzie mojej prośby i w swej sprawiedliwości odpowiedz mi. I nie sądź swego sługi…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wystarczy – ponownie nakazał ojciec Tommaso. – Dobrze więc… to słowo, przeliteruj mi je.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przeliterować?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak. Nazwij poszczególne litery, z których się składa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Spojrzała na tekst i prawie natychmiast potrząsnęła głową.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie potrafię – odarła. – Nie znam liter.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobry Boże, dziewczyno… siostro Katarzyno – wykrzyknął ojciec Bartolomeo. – Jak więc możesz czytać?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie wiem – spokojnie odrzekła zakonnica. – Ale tak jest.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co więc widzisz, kiedy czytasz? – pytał ją dalej zdyszany od emocji ojciec Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Słowa, oczywiście – odparła mu zdumiona Katarzyna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale przecież każde słowo składa się z liter!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziewczyna powtórnie potrząsnęła głową.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To są dźwięki, żywe dźwięki, rodzące znaczenie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Usłyszawszy taką odpowiedź, ojciec Bartolomeo pokiwał znacząco głową.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dla mnie wystarczy – powiedział, wycierając chustką czoło.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy obaj zakonnicy wyszli już na ulicę, kierując się do kościoła Świętego Dominika, żaden z nich przez dłuższy czas się nie odzywał. W końcu zaś ojciec Bartolomeo stwierdził:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Myślę, że właśnie tak się dzieje…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To znaczy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak się dzieje, kiedy ktoś uczy się czytać od samego Słowa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-55990356044428393512023-06-05T04:47:00.004-07:002023-06-05T04:57:29.228-07:00Oblężenie niebios. Rozdział szósty<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W kościele Świętego Dominika potrzebne były nowe szaty liturgiczne, dlatego kilka opończanek zgłosiło się je wykonać. W tym celu wszystkie spotkały się w domu przeoryszy, która przekazała im do dyspozycji pokój gościnny. Była akurat zima i wcześnie robiło się ciemno, dlatego na środku stołu matka Nera di Gano ustawiła lampę oliwną, a siostry zgromadziły się wokół niej, niczym czarno– białe ćmy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Siedem z nas wykonuje całą pracę – gorzko zagadnęła siostra Palmerina. – Naprawdę nie wiem, co takiego mają do roboty inne siostry.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wielebna matka pisze – odparła jej siostra Angelina.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście nie ją miałam na myśli – szybko poprawiła się siostra Palmerina. – Ale w końcu jest nas dwadzieścia dziewięć, czy nie?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie wszystkie są dobrymi krawcowymi – przypomniała jej siostra Angelina. – Chociaż sama również nie jestem w tym najlepsza.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy zaś żadna z pozostałych nie podjęła tego tematu, raczej szorstko dodała:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Można by się spodziewać, że niektóre z młodszych sióstr wykażą się większym entuzjazmem, chociażby siostra Matylda… czy Katarzyna. A przy okazji, czy to prawda, że Katarzyna nie jada nic prócz sałatek?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wcale by mnie to nie zdziwiło – stwierdziła siostra Palmerina. – Jest w końcu bardzo chuda, nieprawda? Wygląda, jakby cierpiała na suchoty.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Rzeczywiście, bardzo wychudła – zgodziła się z nią siostra Marcela. – Nie, żeby przed przyjściem do nas była zanadto przy sobie… a propos, kiedy to było? Dwa lata temu?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dwa lata i pięć miesięcy – siostra Angelina skrzywiła się nieco. – To akurat dobrze pamiętam. Miałam zaszczyt odwiedzić ją, sprawdzając czy będzie pasować do naszego zakonu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ty?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak. I oczywiście wielebna matka przeorysza.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I jeszcze ja, jeśliś zapomniała – dodała siostra Palmerina.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A tak, oczywiście. W każdym razie mówiłam wówczas wielebnej matce, że według mnie dziewczyna jest o wiele za młoda i może stać się przyczyną nie lada kłopotów, tyle że moja rada jak zwykle nie poskutkowała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przyjemna, nieco zaokrąglona twarz siostry Alessii podniosła się na to znad kawałka zawiłego haftu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bardzo mnie to cieszy – powiedziała łagodnie, na co zarówno siostra Giovanna, jak i siostra Francesca zachichotały cicho.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ wiem, że według ciebie, wszystko co robi, jest wspaniałe – odparła jej niezwykle cierpliwym głosem siostra Angelina. – Być może zrozumiesz więcej, kiedy dożyjesz moich lat.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więcej? W jakim sensie? – zapytała ją siostra Alessia, nie odrywając oczu od wyszywanego akurat wzoru kwiatowego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ambicja jest zła i niebezpieczna – powiedziała mrocznie siostra Palmerina.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Siostry Alessia, Francesca i Giovanna wymieniły między sobą przelotne uśmiechy. Wszystkie wiedziały, że siostra Palmerina uważa, że zamiast matki di Gano to ona powinna była zostać przeoryszą, i z pewnością tak by się stało, gdyby nie złośliwość niektórych zakonnic i smutny brak zrozumienia, jakimi wykazały się osoby zarządzające zakonem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W każdym razie nasza droga siostra Katarzyna przesadza we wszystkim, co robi – stwierdziła siostra Palmerina. – Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. I nie chodzi mi tylko o posty, ale o jej roztargnienie, czy klęczenie przy ołtarzu i zapominanie o tym, że kiedyś jednak trzeba wstać. Nie chcę przez to, broń Boże, powiedzieć, że tylko udaje – dodała szybko. – Niech mi niebiosa wybaczą, jeśli miałabym ją teraz sądzić. Równie dobrze może być przecież dość, dość szczera…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I taka właśnie jest – odpowiedziała jej energicznie siostra Alessia, wbijając przy tym gwałtownie igłę w haft. – Ręczę za to.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oj, to gratuluję ci, siostro – odparła Angelina. – Czytanie serc to dar, który posiada tylko niewielu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zamiast udzielenia odpowiedzi, siostra Alessia przygryzła jedynie wargę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cóż, rzeczywiście jest roztargniona – mówiła dalej siostra Palmerina. – Musicie to przyznać. Wiele razy pytałam ją o coś, nie uzyskując żadnej odpowiedzi. Cały czas spogląda tylko gdzieś w dal tymi swoimi olbrzymimi oczami. Ale może po prostu jest odrobinę głucha, jak nasza siostra Agnes? Głuchota może być u niej cechą dziedziczną. Mój bratanek, z zawodu lekarz, tak mi powiedział.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co o mnie mówiłyście? – zapytała siostra Agnes, przykładając zdeformowaną dłoń do ucha.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nic, droga siostro. Mówiłam tylko, że Katarzyna może mieć jakieś problemy ze słuchem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co? – zapytała jeszcze raz siostra Agnes.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Problemy ze słuchem! – powtórzyła jej siostra Palmerina, wykazując lekkie objawy irytacji.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie musisz na mnie krzyczeć – stwierdziła na to siostra Agnes.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przepraszam.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Żałuję!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Siostra Katarzyna słyszy bardzo dobrze – wtrąciła się siostra Francesca, podnosząc przy tym znad haft u swój pokaźnej wielkości nos. – Chyba, że będziecie mówić coś do niej w chwili, gdy się modli.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Problem z Katarzyną – stwierdziła Alessia – to to, że jest taka, jakie powinnyśmy być wszystkie, a nie jesteśmy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Niech mi będzie wolno ci przypomnieć, siostro, że nasze zgromadzenie opiera się o zasady Świętego Dominika, a nie siostry Katarzyny Benincasy – odpowiedziała jej siostra Angelina.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Święty Dominik pierwszy by się ze mną zgodził – radośnie odrzekła siostra Alessia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Obawiam się natomiast, że nasz ojciec duchowy nie byłby zadowolony widząc, że godzina szycia to dla jego córek okazja do plotek – stwierdziła na to przeorysza, która zawsze pojawiała się znikąd w najmniej spodziewanym momencie. – Szczególnie, jeśli takie plotkowanie pozbawione jest wyrozumiałości i miłości.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przez resztę czasu żadna z kobiet nie odezwała się już ani słowem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Pod koniec dnia pracy, kiedy inne opończanki rozchodziły się już, matka Nera di Gano dała siostrze Alessii znak, by ta pozostała chwilę dłużej. Odczekała kilka chwil, jak gdyby upewniając się, że nikt ich już na pewno nie usłyszy, po czym powiedziała:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Słyszałam, że uczysz siostrę Katarzynę czytania. Czy robi postępy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ciężko jej idzie. Najlepiej przecież uczyć się tego za młodu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc po cóż w ogóle chciała się uczyć? Przecież wiele naszych sióstr nie potrafi ani czytać, ani pisać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chce odmawiać oficjum. Zazdroszczą jej, wielebna matko…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wiem. To naturalne, ale i grzeszne. Katarzyna wyznacza nam niemożliwe do osiągnięcia standardy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Powinny się cieszyć, że mają u siebie anioła – stwierdziła stanowczo Alessia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Spokojnie, dziecko, tylko Kościół może decydować o świętości, a nie robi tego nigdy przed dopełnieniem się życia danej osoby i tym samym przed możliwością całkowitego jego zbadania. Siostra Katarzyna ma dopiero dziewiętnaście lat i kto wie, może doczeka sędziwego wieku. Takie komentarze, jak twój, mogą tylko wywołać zawiść i plotki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przepraszam, wielebna matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Lubisz ją, prawda?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Z chęcią oddałabym za nią życie – cicho odparła Alessia. – Tak samo zresztą, jak siostry Francesca, Giovanna i kilka innych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przeorysza uśmiechnęła się niedowierzająco:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Siostra Francesca Gori pochodzi z chłopskiej rodziny – rzekła – zaś ojciec siostry Giovanny di Capo jest tylko pomniejszym urzędnikiem miejskim. Ty zaś należysz do rodziny Saracinich. Twoje nazwisko rodowe ma pięćsetletnią historię. Cóż więc takiego pociąga cię w córce farbiarza?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Sama się nad tym zastanawiałam – odparła Alessia – ale nie dlatego, że pochodzi z rodziny mieszczańskiej. Tutaj w Sienie można się szybko przyzwyczaić do obcowania z mieszczanami, a ostatnio wszystko powywracało się do góry nogami, tak że mają oni więcej praw od szlachetnie urodzonych…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To prawda – przyznała matka Nera di Gano, spoglądając na nią znad okularów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Katarzyna jest trzynaście lat młodsza ode mnie – mówiła dalej siostra Alessia. – Kiedy byłam dziewiętnastolatką, trzydziestotrzyletnia kobieta wydawała mi się po prostu stara. Jednak w przypadku Katarzyny jest inaczej. Ona… ona zdaje się nie mieć żadnego wieku.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A mimo to jesteś jej nauczycielką.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ nie, wielebna matko. Próbuję tylko pokazać jej, jak się czyta i pewnie robię to fatalnie, bo w innym wypadku z pewnością robiłaby większe postępy. Ale tak naprawdę to ona jest moją nauczycielką… moją, Franceski, Giovanny i kilku innych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Doprawdy? – Oczy przeoryszy zwęziły się nieco. – A czegoż was uczy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wszystkiego, czego nauczy się od…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– No, od kogo?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Członkom rodziny Saracini nigdy nie brakowało odwagi. Siostra Alessia wzniosła więc oczy, mówiąc stanowczo:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Od Naszego Pana.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili ponurej ciszy przeorysza zapytała jeszcze:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chcesz powiedzieć, że siostra Katarzyna ma prywatne objawienia?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nigdy o tym nie mówiła – odparła Alessia – jednak wiem, że ich doświadcza.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przeorysza westchnęła głęboko. Cała ta sytuacja mogła okazać się niezwykle kłopotliwa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wiesz, że tak zwane prywatne objawienia innych nie mogą być dla ciebie wiążące, siostro?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, wielebna matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc od jak dawna o nich wiesz?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dowiedziałam się rok temu, kiedy posłałaś mnie do niej powiedzieć, że ze względu na Pálio Msza Święta odbędzie się godzinę wcześniej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przeorysza skinęła głową. W zeszłym roku włodarze miejscy przesunęli godzinę rozpoczęcia wyścigu na Campo, przez co niektóre z sióstr nie były w stanie przejść przez plac w drodze do kościoła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Powiedz mi, co się wówczas wydarzyło – nakazała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, wielebna matko. Przebywała akurat w domu swoich rodziców na ulicy farbiarzy…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nadal tak jest. Oczywiście jestem tego świadoma. Przejdźże wreszcie do rzeczy. Co się wydarzyło?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jej matka powiedziała mi, że znajdę ją w jej celi, czyli w jej pokoju, albo też na dachu. Rodzina Benincasa mają tam mały ogród. I rzeczywiście, była na górze i śpiewała na całe gardło, wyglądając na bardzo szczęśliwą! Kiedy zaś mnie zauważyła, powiedziała: „Śpiewamy tak już od dłuższej chwili”, więc zapytałam ją z kim, na co stwierdziła: „Posłuchaj, nie słyszysz ich? Śpiewają w niebie!”. W końcu stwierdziłam, że muszę chyba być głucha, na co odparła, że nie wszyscy z nich śpiewają tak samo… Ci, którzy za życia kochali Boga najbardziej, mają teraz najczystsze i najpiękniejsze głosy, zaś najpiękniejszy ma Maria Magdalena.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A czy po tej lekcji muzyki – przerwała jej oschle przeorysza – mówiła ci coś jeszcze o swych objawieniach?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie, wielebna matko. Ale widziałam, że była… że dzieje się z nią coś, o czym nie miałam nawet pojęcia. Dopiero po kilku miesiącach opowiedziała mi o najważniejszej z wszystkich spraw, o prawdziwym kamieniu węgielnym jej wiary.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Rozumiem, i cóż to było?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Znajomość samego siebie. A poza nią trzy jej części: kontemplacja Stworzyciela, kontemplacja naszych grzechów i kontemplacja dobroci Boga, który oszczędza nam natychmiastowej kary za grzechy. Właśnie dzięki nim możemy wyzbyć się źródła wszelkiego zła, którym jest miłość własna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jak sądzę, siostra Katarzyna będzie już wkrótce interpretować innym Pismo Święte.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy w tym, co powiedziałam, jest coś złego? To znaczy w tym, co powiedziała Katarzyna? – delikatnie zapytała Alessia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– N–nie… Tego nie mogę powiedzieć. Ale któż ją tego nauczył?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Sam Nasz Pan.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przeorysza zesztywniała:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ona to powiedziała?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, wielebna matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nera di Gano zaczęła chodzić powoli po pokoju, kontrolując najwyraźniej nawet własne wzburzenie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie ma w tym żadnego doświadczenia – stwierdziła. – Może więc nie zdawać sobie sprawy, że tego typu objawienia mają zazwyczaj zupełnie inne źródło. Wróg zna nas dobrze i wie, że nie warto wtłaczać nam do głów tylko fałszywych myśli, bo przecież gdyby tak robił, od razu byśmy go rozpoznali.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ ona jest tego doskonale świadoma – wtrąciła Alessia. – Zresztą sama mówi, że zawsze można z łatwością rozróżnić duchy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Doprawdy? Jak?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mówi, że wizja pochodząca od Pana rozpoczyna się od nabożnego lęku, a kończy poczuciem bezpieczeństwa. Rozpoczyna się goryczą, a kończy słodyczą. Zaś wizja pochodząca od wroga rozpoczyna się słodyczą i bezpieczeństwem, kończy zaś goryczą i przerażeniem. Jak twierdzi, jest też jeszcze inny znak. Prawdziwa wizja sprawia, że czujemy się pokorni, podczas gdy fałszywa czyni z nas próżnych i chełpliwych.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po dosyć długiej ciszy przeorysza stwierdziła:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Być może powiedział jej to ojciec della Fonte.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ nie, wielebna matko. To ona mu to powiedziała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc daje księżom duchowe rady i instrukcje? Coraz lepiej. A kto taki poinstruował w tej kwestii siostrę Katarzynę? Nie, nie mów. Oczywiście Nasz Pan. Jej rodzice i bracia muszą być z niej bardzo dumni…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jestem o tym przekonana. Ale nie przez to. Nic o tym nie wiedzą.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A to skąd wiesz? – zapytała szybko przełożona.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ona mi to powiedziała. Poprosiła też, bym nigdy nie rozmawiała z jej rodziną na te tematy, bo jak twierdziła, pomyśleliby – w szczególności zaś matka i bracia – że zwariowała. Mówiła też, że być może ojciec uwierzyłby jej, choć zapewne bardzo by go to zaniepokoiło. Dlatego lepiej, by nikt z nich o tym się nie dowiedział.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Musimy więc być wdzięczni nawet za najmniejsze oznaki łaski Boskiej – odparła przeorysza, zaś usiadłszy dodała: – Mam tylko nadzieję, że metoda pozyskiwania wiedzy przez siostrę Katarzynę nie okaże się zakaźna. Chyba nie byłoby nic gorszego, jak banda sióstr o dzikich oczach, z których każda wierzyłaby we własną, podaną im z wysokości wiedzę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeśli chodzi o mnie, nie ma takiego niebezpieczeństwa – odpowiedziała uśmiechnięta Alessia. – Ani też w przypadku którejkolwiek ze znanych mi sióstr.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale jest jedno, czego zupełnie nie mogę zrozumieć – burknęła pod nosem przeorysza, również się uśmiechając, a raczej unosząc delikatnie kąciki ust.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, wielebna matko?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mówiłaś mi dziś, że bardzo trudno idzie jej nauka czytania. Jeśli jednak Nasz Pan może z łatwością wpoić jej tak wiele duchowej mądrości, czemuż Katarzyna nie poprosi Go, by nauczył ją również czytania?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ku jej zdziwieniu, siostra Alessia natychmiast promiennie się uśmiechnęła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To wspaniały pomysł, wielebna matko. Natychmiast jej o nim powiem!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Droga do kościoła Świętego Dominika była dla Katarzyny drogą do Nieba, a każdy stopień prowadzących do niego schodów zdawał się jej radością. Niektóre z sióstr martwiły się jednak, ponieważ dziewczyna wspinała się po nich z zamkniętymi oczyma – co było najwyraźniej najprostszym sposobem zapomnienia wszystkiego, co mogłoby przeszkadzać jej umysłowi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna uśmiechała się zadowolona. Jej stopy znały tę drogę tak dobrze, że nie było potrzeby ich nadzorować. Z każdym krokiem zbliżały się do celu, ale również jej dusza i umysł chciały się tam znaleźć jak najszybciej, co mogły osiągnąć, chociażby pozbywając się wszelkich rozpraszających jej uwagę przeszkód. Zawsze wolała wchodzić tam sama. Owszem, niektóre siostry próbowały jej „pomagać”, prowadząc pod ramię, a przecież było to zupełnie niepotrzebne. Poza tym, nigdy nie zapomniała, co stało się, gdy Pan udzielił jej pierwszej wizji. Miała wówczas tylko sześć lat, ale cudowne piękno wszystkiego, co zobaczyła, przykuło ją do miejsca. Jednak mały Stefano, który był wówczas z nią, podbiegł do niej i mocno potrząsnął za ramię, przez co Niebo natychmiast znikło. Płakała później jeszcze długie godziny. Właśnie wówczas zrozumiała potrzebę bycia z Panem wyłącznie sam na sam i to tak często i tak długo, jak tylko możliwe. Oczywiście, najlepszym rozwiązaniem byłoby to, gdyby mogła z Nim być już na zawsze. Czegoż bowiem innego mogłaby życzyć sobie zakochana bez pamięci dziewczyna?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Rozmawiała z Nim całą drogę, aż do chwili, gdy jej stopy poczuły pierwszy, prowadzący do kościoła stopień i wniosły ją do Jego domu. Dopiero wtedy otwierała oczy, zajmowała swe zwyczajne miejsce obok innych sióstr po lewej stronie nawy i patrzyła na Niego, nadal skrytego w tabernakulum, a mimo to nie całkiem przed nią ukrytego. Już wkrótce miała Go zobaczyć i przyjąć do serca.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mszę odprawiał ojciec Montucci.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– …quia peccavi cogitatione, verbo, opere et omissione…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ludzie wprawdzie nie myśleli o tym zbyt często, ale przeciw Bogu rzeczywiście grzeszy się nie tylko myślą, mową i czynem, ale również przez zaniedbanie, nie podejmowanie działania, przez to, że nie mówi się ani nie robi tego, co należy i co sprawiedliwe, przez to, że nie chwali się i nie udziela napomnień, i przez zaniechanie udzielenia pomocy. Jakiż w końcu był grzech kapłana i lewity w drodze z Jerycha do Jeruzalem, jeśli nie grzech zaniedbania. Przecież dopiero Samarytanin zrobił to, co powinien zrobić każdy z nich.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Pozwól, bym nigdy nie zaniedbywała mówienia i czynienia tego, co chcesz, Panie. Nigdy…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Msza toczyła się majestatycznie, aż doszła do podniosłej chwili ciszy, obwieszczającej nadejście Króla, który oddawał się nawet najmniejszym, najbiedniejszym i najnędzniejszym ze swoich poddanych. Jesteśmy przecież kimś mniejszym od niewolników, bo w końcu pan kupuje swych niewolników, a nie stwarza ich. Jesteśmy więc tylko Jego przedmiotami, Jego stworzeniami, a mimo to przez swą niepojętą, oszałamiającą dobroć uczynił nas swoimi braćmi i siostrami, i to w jednym, dzikim, przerażającym, choć równocześnie cudownym akcie adopcji. Teraz więc dłonie kapłana podnosiły Go, tak że błyszczał cały, biały i promienny, Pan mój i Bóg mój, mój własny, wszystko co mam i wszystko co w ogóle jest, cała esencja życia i jeszcze więcej. Za kilka chwil miała się podnieść i przyjąć Go do serca, schodził więc do niej, w dół po schodach od ołtarza, nowo narodzone dziecko, chłopiec w świątyni, Ukrzyżowany, zmartwychwstały Pan, który pokonał śmierć i wstąpił do Nieba, a wkraczając w jej jaźń, w jej nicość, która tylko dzięki Niemu stawała się czymś, uśmiechał się do niej. Przychodził do niej Ten, który jest, do niej, której nie ma, a wówczas niebo roztaczało się nad nią niczym morskie fale, a równocześnie wcale nie tak jak one, i ziemi już nie było…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To znowu ta kobieta – stwierdził zdenerwowany brat zakrystian. – Idź, podnieś ją szybko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Balaski, przydatne podczas przyjmowania Komunii Świętej, były już prawie puste, a spoczywała na nich tylko mała, opuszczona postać w bieli i czerni. Pogrążone głęboko w modlitwie opończanki nie widziały, jak zbliża się do niej krzepki brat zakonny.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Brat Sebaldo dotknął ramienia Katarzyny. Bez reakcji. Pochylił się więc do jej ucha.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Proszę, wstań już siostro – powiedział uprzejmie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nie poruszyła się. Teraz jednak zobaczył, że jej twarz jest biała jak śnieg, więc podniósł się i dał znak zakrystianowi, który wymamrotał coś pod nosem, powoli i niezgrabnie podchodząc do klęczącej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zasłabła – szepnął mu brat Sebalo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Trzeba jej świeżego powietrza – burknął zakrystian.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili podnieśli ją wspólnie i wynieśli przed kościół, niczym małe, martwe zawiniątko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Posadowili ją przed kościołem i szybko wrócili do swych obowiązków, zbyt jednak szybko by dostrzec, że ciało małej opończanki przegięło się i padło bezwładnie w przód.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili zauważyło ją kilku uliczników.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Myślisz, że jest pijana, Pietro?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie bądź głupi, takie jak ona nie piją. To kosztuje. Już bardziej mi się zdaje, że nie żyje.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A skąd to możesz wiedzieć?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Pietro kopnął bezwładne ciało. Żadnej reakcji. Kopnął więc po raz drugi i trzeci.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Widzisz? – stwierdził. – Nieżywa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cóż, u diabła, robisz? – krzyknął na nich jakiś obruszony przechodzień. Ulicznicy spojrzeli tylko w jego stronę i szybko znikli za rogiem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co my tu mamy? – stwierdził w chwilę potem elegancko ubrany młodzieniec. – Mój Boże… pozwalają teraz umierać zakonnicom na ulicy?!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Schylił się nad nią z wyciągniętymi ramionami, gotowymi by ją podnieść. Ale nie zrobił tego. Zobaczył bowiem białą twarz i szeroko otwarte oczy, patrzące przez niego gdzieś w przestrzeń, skupione na czymś bliskim, a jednocześnie dalekim, czymś tak niezmierzonym, że on sam zdawał się nikim, nawet nie przeszkodą. Nie mógł się zmusić, by ją dotknąć. Nie mógł znieść widoku jej oczu. Żaden człowiek nie miał prawa oglądać tak nieokiełznanego, przerażającego szczęścia.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Odsunął się wreszcie, a dostrzegając grupę wychodzących z kościoła opończanek, skinął na nie niepewnie i uciekł, jak wcześniej ulicznicy, a fałdy jego jedwabnej peleryny trzepotały za nim, niczym żółta flaga.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-78217388836721726612023-06-05T04:46:00.008-07:002023-06-05T04:58:53.852-07:00Oblężenie niebios. Rozdział czwarty<p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Kiedy jakiś miesiąc później ojciec Tommaso della Fonte przyszedł do rodziny z wizytą, chłopcy powitali go okrzykami radości, szybko zaciągając do pokoju Bartolomeo.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Wszyscy są zajęci w warsztacie i kuchni, więc możemy tu spokojnie porozmawiać – stwierdził Bartolomeo. – Usiądź, proszę. Na łóżku jest wystarczająco miejsca. Gdzie byłeś cały ten czas?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Młody dominikanin usiadł, prostując na kolanach białą sutannę.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– We Florencji – powiedział. – I cieszę się, że wróciłem.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– We Florencji? – wykrzyknął przerażony Orlando. – Per Baco! Dobrze, że cię stamtąd wypuścili żywego.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Rzeczywiście – odparł ojciec Tommaso – ale nie miało to nic wspólnego z ich pogańskim bogiem. W każdym razie z Florencją znowu mamy pokój.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Pewnie dlatego, że w czasie ich ostatniego ataku w zeszłym roku porachowaliśmy im nieźle kości – stwierdził dumnie Stefano. – Kłamliwe, niestałe, zdradzieckie fanfarony…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Cóż za godna podziwu miłość bliźniego – przerwał zakonnik. – Mam nadzieję, że nie zapomnisz mi o niej wspomnieć podczas spowiedzi. Dla włoskich miast to hańba tak ze sobą walczyć. O tempora, o mores, jak zwykł był mawiać Cyceron. Za jego czasów Italia była pogańska, więc dochodziło do wielu przerażających wydarzeń, ale nigdy do wojen między włoskimi miastami!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ale cóż takiego robiłeś we Florencji? – dopytywał Bartolomeo.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie bądź aż tak ciekawski, synu – powiedział Giacomo Benincasa, który właśnie wszedł do pokoju i już podawał dłoń młodemu dominikaninowi. – Cieszę się, że znowu cię widzę, ojcze.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Zawsze ekscytowało go to, że swojego adoptowanego syna mógł teraz nazywać „ojcem”.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Matko! Matko! Przyjechał ojciec Tommaso!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– W samą porę – odkrzyknęła Lapa i już po chwili pojawiła się w drzwiach, wycierając dłonie ściereczką kuchenną. – Witam, ojcze. Będę chciała z tobą poważnie porozmawiać.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Usłyszawszy to, młody zakonnik nie krył śmiechu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Czuję się, jakbym znowu miał dziesięć lat i właśnie wrócił z twojej spiżarni. Cóż takiego przeskrobałem?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Przez kolejny kwadrans Lapa o wszystkim mu opowiadała.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Niewiarygodne – powiedział, kiedy w końcu umilkła. – Naprawdę je obcięła?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie pozostało jej na głowie nic, poza krótkimi kosmykami – stwierdziła posępnie matka. – A w dodatku miała czelność powiedzieć, że zrobiła to za twoją namową.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Della Fonte wyglądał na całkowicie zdumionego.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ahimè – powiedział w końcu. – Teraz pamiętam, że rzeczywiście jej o tym wspomniałem, choć oczywiście nie mówiłem tego poważnie. Sądziłem po prostu, że odwiedzie ją to od… od pewnych dziwacznych pomysłów. Miała takie ładne włosy. Nigdy nie sądziłem, by rzeczywiście mogła je ściąć.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Powinieneś był poznać ją lepiej – odrzekła z wyrzutem mona Lapa – i wiedzieć, że kiedykolwiek przychodzi jej do głowy jakiś pomysł, od razu wdraża go w życie.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Dlatego od tej pory traktujesz ją jak służącą? – spytał dominikanin, marszcząc nieco brwi.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Oczywiście. Będę tak robić do chwili, kiedy wróci do rozumu i do czasu, aż jej włosy odrosną.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie wydaje mi się, by którekolwiek nastąpiło dostatecznie szybko – wtrącił gorzko Stefano. – Matka zmusiła ją do przejścia do mojego pokoju, a to już prawdziwe utrapienie.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Słuchając tych wiadomości, ojciec Tommaso nie wyglądał na zachwyconego.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Czemu tak uważasz? – zapytał.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– No cóż, każdy chce mieć własny kąt – odparł ponuro chłopiec. – A ona cały czas tylko się modli.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Skąd to wiesz? Nie sypiasz w nocy?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Oczywiście, że sypiam. Ale kiedykolwiek bym się nie obudził, ona zawsze klęczy w rogu pokoju. Przecież nie da się spać na klęczkach, prawda?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Rzeczywiście, nawet zostało to już sprawdzone – odparł dominikanin, myśląc o kilku znanych mu braciach zakonnych.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– W każdym razie wcale nie jest zabawnie spędzać noce w czymś, co przypomina kościół, albo przynajmniej kaplicę – skarżył się dalej chłopak. – A właśnie to zrobiła sobie z mojego pokoju. Czasami nawet wydaje mi się, że czuję kadzidło.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Skoro już jesteś – stwierdziła lakonicznie mona Lapa – musisz zostać i zjeść z nami obiad.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Dominikanin ocknął się jakby z głębokiego zamyślenia.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Przykro mi – powiedział – ale nie mam pozwolenia na spożywanie posiłków poza klasztorem. Chociaż towarzystwa mogę wam dotrzymać. A tak przy okazji, gdzie jest teraz Katarzyna?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Podaje do stołu – odparła mona Lapa. – Wkrótce ją zobaczysz, a powiem ci, że to wcale nie najpiękniejszy widok.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– W międzyczasie powiedz nam wreszcie, co takiego robiłeś we Florencji – poprosił Bartolomeo.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Słysząc to, zakonnik zaśmiał się głośno.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Przebywa tam generał zakonu – odparł – i od czasu do czasu musimy składać mu raporty, tak jak to jest w zwyczaju w każdym innym zgromadzeniu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Oczywiście to wielki honor, że wybrano akurat ciebie – dodał Giacomo Benincasa. – Jesteśmy bardzo dumni z naszego adoptowanego syna.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Byłem tylko kimś w rodzaju posłańca – sprzeciwił się ojciec Tommaso.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">W tej samej chwili z daleka dobiegł ich dźwięk Sovrany – wielkiego, najstarszego w całej Italii, a być może nawet i w całym świecie chrześcijańskim, dzwonu – oznajmiający wszystkim nadejście południa. W drzwiach pojawiła się Katarzyna.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Posiłek już gotów – zameldowała.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie spóźnia się nigdy nawet o minutę – szepnął do braci Orlando, zaś słysząc te słowa, mona Lapa spojrzała na niego groźnie.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Dziewczyna uśmiechnęła się zaś i skinęła na zakonnika głową, chociaż zanim ten zdołał do niej cokolwiek powiedzieć, znikła ponownie za kuchennymi drzwiami.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Pracownicy i czeladnicy nadeszli wkrótce z warsztatu, zbierając się przy zastawionym już, długim stole w pomieszczeniu pełniącym funkcję pokoju gościnnego, jadalni, a nawet i samej kuchni.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Mona Lapa dostrzegła, że Katarzyna szybko podstawiła zakonnikowi dodatkowe krzesło, nie zapominając też o talerzu, łyżce i kielichu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Po chwili ojciec Tommaso odmówił krótką modlitwę i wszyscy zajęli się jedzeniem.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Czy to prawda, Bartolomeo, że myślisz o zajęciu się polityką? – zapytał dominikanin.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Dziewczyna miała na sobie białą chustę, wyraźnie straciła na wadze, a pod jej oczami widać było głębokie bruzdy. Najwyraźniej więc nie spała i nie żywiła się odpowiednio. Teraz napełniała pracowicie kielichy czerwonym, wytrawnym winem.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Interesuję się tym – odparł mu młodzieniec. – Arystokracja próbuje odzyskać władzę. Trzeba więc być ostrożnym, w przeciwnym bowiem razie wrócimy tam, gdzie byliśmy sto lat temu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Chłopak mówił dalej o nowej Radzie Dwunastu, a jego przepełniona melancholią twarz prężyła się przy tym od emocji.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">W tym samym czasie Katarzyna poruszała się szybko u stołu, mając palce na tyle zgrabne i wyrobione, że nie tłukła – jak wcześniej Carmela – talerzami po stole. Poza tym, również podawane potrawy leżały ślicznie ułożone na talerzach i półmiskach.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie wszyscy arystokraci są tacy, jak Salimbeni – stwierdził na koniec Bartolomeo. – Potężni, a jednocześnie przyzwoici.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Więcej chleba, Katarzyno – szorstko nakazała mona Lapa.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Dziewczyna natychmiast pobiegła przynieść pieczywo, a zaraz potem uklękła, podając ojcu upuszczoną przypadkiem chustkę. W chwilę później nalewała już wszystkim kolejną porcję wina.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Potężni, a jednocześnie przyzwoici – powtórzył po synu Giacomo Benincasa. – To chyba bardzo trudne.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Mógłbym wymienić co najmniej kilku, którzy nawet się nie starają – z zawziętością dodał Bartolomeo.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– To prawda – zawtórował ojciec Tommaso. – Choć może będzie mądrzej, jeśli tego nie uczynisz.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Kącikami oczu zakonnik stale obserwował Katarzynę.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nienawiść nie przyniesie dobrego snu – dodał po chwili. – Ani w życiu prywatnym, ani w polityce.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ależ ja nie czuję do nikogo nienawiści – zaprotestował Bartolomeo. – Tak, czy inaczej…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Jeszcze przez dłuższą chwilę opowiadał o nowym przywódcy ludzi, którzy nie wydawali mu się dostatecznie energiczni, wspominając też o czyhających na drogach niebezpieczeństwach, których powodem było kilku zajmujących się obecnie zbójnictwem arystokratów.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Przecież nie można powiedzieć, że nie są tacy, jacy są – zakończył.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">„Usługuje czeladnikom, jakby byli wielkimi panami” – pomyślał dominikanin, zauważając jednocześnie, że taki stan rzeczy nie przypadał do gustu ani młodym pomocnikom, ani pracownikom, ani nawet braciom. Owszem, nie pokazywali niczego po sobie, ale widać było, że wszyscy czują się skrępowani.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Więcej fasoli dla ojca – zażądała po chwili mona Lapa nienaturalnie ostrym głosem. – Poza tym mój kielich jest już pusty.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Chwilę wcześniej Benincasa odmówił zjedzenia dokładki z fasoli, robiąc tak samo i teraz. Najwyraźniej mona Lapa świadomie dręczyła córkę, przyjmującą wszystko pokornie jak owieczka. Ale czy na pewno?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Kiedy posiłek wreszcie dobiegł końca, ojciec Tommaso poczuł dużą ulgę. Odmówił jeszcze jedną modlitwę i wszyscy mężczyźni oddalili się karnie do warsztatu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Zawsze tak samo – szepnął mu do ucha Stefano. – Doprowadza mnie do rozpaczy.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Co masz na myśli? – zapytał go cicho dominikanin.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Katarzynę, oczywiście. Matka uważa, że w końcu się podda. Ja też tak myślałem, ale teraz wcale nie jestem tego taki pewien.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Kierujący się w stronę schodów do warsztatu Giacomo Benincasa zatrzymał się na chwilę:</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Muszę wracać do pracy, wybacz więc, ojcze – mruknął z oczami utkwionymi w podłodze.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ależ oczywiście.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Katarzyna sprzątała akurat ze stołu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Kiedy skończysz – powiedziała mona Lapa – zajmij się praniem. Chcę, by było gotowe na jutro rano. Całe.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Dobrze, matko.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Mona Lapa spojrzała na dominikanina.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Powiedz jej, by wróciła do rozumu – poprosiła. – Im wcześniej to zrobi, tym dla niej lepiej.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Powiedziawszy to, odeszła, zaś Katarzyna nadal krzątała się przy stole.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Po chwili ciszy ojciec Tommaso zagadnął:</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Jak to znosisz, dziecko?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Słysząc pytanie, Katarzyna odwróciła się do niego i z uśmiechem na ustach odparła:</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– To bardzo łatwe. Mówię po prostu sobie, że usługuję Świętej Rodzinie.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Co takiego?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ojciec to dla mnie Nasz Pan, matka to Błogosławiona Matka naszego Boga…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Ojciec Tommaso przygryzł delikatnie usta. Ponownie rozumiał, że nie jest to odpowiednia chwila na śmiech.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– …moi bracia to apostołowie – ciągnęła dalej dziewczyna – a czeladnicy i robotnicy to uczniowie. Nie ma w tym chyba nic złego, ojcze? W końcu Nasz Pan powiedział: „cokolwiek uczyniliście jednemu z Moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Dominikanin pokiwał głową.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– To świetny pomysł – powiedział. – Benedyktyni kierują się zasadą, by przyjmować każdego gościa tak, jakby odwiedzał ich właśnie Chrystus.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Benedyktyni… – powtórzyła za nim rozmarzona nieco Katarzyna. – Istnieje tak wiele świętych zakonów, ojcze. Zastanawiam się… – mówiąc to, zaczęła składać naczynia, przygotowując je do mycia – chciałabym wiedzieć, co robić. Zawsze pragnę decydować się od razu, ale w tej materii muszę poczekać, aż Bóg powie mi, czego ode mnie chce.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie powinienem był żartować sobie o obcinaniu włosów – odparł ojciec Tommaso.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Cieszę się, że to zrobiłeś. Choć jestem pewna, że i tak musiałabym coś wymyślić. Niczym święta Eufrozyna. Tyle, że nie mogłam uciec. Ona wiedziała, gdzie się udać, ja nie…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Jak wielokrotnie wcześniej, ojciec Tommaso również i teraz odczuł, że na temat sposobu myślenia Katarzyny wie o wiele mniej, niż o myśleniu wszystkich innych, znanych mu osób razem wziętych. Były chwile, kiedy uważał, że mona Lapa ma świętą rację, a dziewczyną targają jedynie dziwne fantazje. Kiedy indziej… Myśląc to, spiął klamrę u pasa.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Muszę iść – powiedział – ty zaś powinnaś zabrać się czym prędzej za pranie. Módl się, by Bóg pokazał ci, czego od ciebie oczekuje… wtedy wszystko będzie już łatwe. Ale powiem ci coś jeszcze: myślę, że za mało jesz. Usługiwałaś dziś przy stole, a sama nie zjadłaś ani grama.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ty również, ojcze – odparła mu z uśmiechem.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ja muszę czekać na posiłek w klasztorze. Takie mamy zasady.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Moje zasady dopiero się tworzą. Ale nie bardzo przepadam za jedzeniem. Nie martw się o mnie, choć zanim odejdziesz, udziel mi błogosławieństwa.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Mówiąc to, uklękła, zaś kapłan pobłogosławił ją, jak chciała.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">***</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Giacomo Benincasa czuł się całkowicie zbity z tropu. Miał w sobie niezwykle rozwinięte poczucie sprawiedliwości, więc wiedział, że sposób traktowania dziewczyny przez matkę po prostu nie jest właściwy. Coś należało z tym jak najszybciej zrobić, ale co? Rozmowa z Lapą niewiele by tu wskórała, bo przecież żona była tak pewna swego, że tylko zaczęłaby jeszcze bardziej gderać. Być może gdyby jeszcze raz porozmawiał o wszystkim z córką…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Wyszedł z warsztatu i udał się na piętro. Na szczęście Lapy nie było w pobliżu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Drzwi do pokoju Stefano i Katarzyny były zamknięte. Bardzo delikatnie otworzył je.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Klęczała w rogu pokoju, odwrócona plecami do drzwi, zaś ojciec zauważył, że przez krótką chwilę nad jej głową zawisła w powietrzu biała gołębica, wykonując potem małe kółko i znikając zaraz za oknem.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Przez jakiś czas stał w zupełnym bezruchu, po czym ocknął się jakby z letargu, zamknął na powrót drzwi i powoli zszedł do siebie.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Powiedziałby, że przy Via dei Tintori mieszkało wiele gołębi. Znalazłyby się pewnie również i białe. Lapa to bardzo rozsądna kobieta…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">***</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Tej samej nocy Katarzyna miała pewien sen. Widziała w nim czcigodną postać jakiegoś starego opata, a była przy tym dziwnie pewna, że to sam święty Benedykt. Tuż za nim kroczyło kilka innych postaci, w których rozpoznała uśmiechającego się do niej świętego Franciszka z Asyżu w wystrzępionym, szaro-brązowym habicie, świętego Romualda, świętego Bernarda, a także potężnego, choć skromnego mężczyznę z brodą i głęboko osadzonymi oczami – wielkiego Hiszpana, świętego Dominika. Kiedy ten ostatni zbliżył się do niej, zobaczyła, że podaje jej czarno-biały habit, a nawet usłyszała jego głos, mówiący: „Bądź dobrego serca, córko. Z pewnością nosić go będziesz”. Poczuła tak wielki przypływ szczęścia, że delikatna pajęczyna snu porwała się, a ona obudziła się, wreszcie rozumiejąc, że udzielono jej odpowiedzi, na którą tak długo czekała.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Było wciąż ciemno. Słyszała regularne oddechy Stefano. Leżącą pod oknem ulicę farbiarzy spowijała absolutna cisza. O tak wczesnej porze żaden z obywateli nie mógł wychodzić na zewnątrz, chyba że w bardzo istotnej sprawie, wówczas jednak musiał nieść ze sobą płonącą świecę o pewnej, z góry nakazanej długości… Wszyscy inni czekali do chwili, gdy wspaniałe dźwięki dzwonu Sovrany ogłoszą, że łaskawy Bóg daje Sienie nowy dzień. Tak samo, jak swej służce Katarzynie nowe życie.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Bez chwili zwłoki rozpoczęła dziękczynienie.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;"><br /></span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="box-sizing: inherit; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-83681727653159158722023-06-05T04:46:00.007-07:002023-06-05T04:58:28.048-07:00Oblężenie niebios. Rozdział piąty<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Bartolomeo zszedł do warsztatu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Narada rodzinna – obwieścił braciom, szczerząc przy tym zęby w szerokim uśmiechu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Naprawdę? – nie dowierzał mu Stefano. – Ciekaw jestem, co takiego matka chce tym razem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To nie matka o nią prosi – odparł mu Bartolomeo, śmiejąc się jeszcze szerzej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie bądź głupi. Równie dobrze co ty wiem, że narady zawsze zwołuje ojciec, ale tak naprawdę chce ich matka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale nie tym razem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przestań już z tą tajemniczością. O co chodzi?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zażądała jej Katarzyna. Właśnie mi to obwieściła. Matce i ojcu też już powiedziała. I prosiła, bym przekazał wam.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ona naprawdę zwariowała – autorytatywnie stwierdził Orlando. – Zresztą mówiłem wam to już wcześniej, prawda?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Szalona, czy nie, chyba będziemy się dobrze bawić.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Za nic nie przepuściłbym takiej okazji. Kiedy się odbędzie?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Już za chwilę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nieźle, musi się jej śpieszyć.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W głębi serca współczuję jej – powiedział Stefano. – Bez względu na to, co będzie chciała nam obwieścić, matka i tak ją zbeszta.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy bracia weszli do pomieszczenia, proces besztania był już najwyraźniej rozpoczęty.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I powiem ci jeszcze coś – krzyczała mona Lapa. – To nie ty decydujesz, kiedy odbędzie się narada. Jesteś tylko dziewczyną. Najmłodszą w całej rodzinie. A w dodatku najmniej użyteczną…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Proszę o wybaczenie, matko – wtrąciła jej Katarzyna – ale jestem tego aż nadto świadoma. Mimo to, muszę wam coś powiedzieć i proszę, byście nie mówili nic, czego potem będziecie żałować.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy taki jest twój szacunek dla rodziców? – zapytała gniewnie mona Lapa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nigdy wcześniej tego nie mówiłam właśnie przez swój szacunek – odparła blada od emocji, choć całkowicie spokojna Katarzyna – teraz jednak jest to konieczne.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mona Lapa przeszła obok półek ściennych, porwała z nich miedziany rondel i cisnęła nim o piec.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie będę słuchała tych bzdur – krzyknęła. – Mam mnóstwo pracy. Zmiatać stąd, wszyscy!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna nie poruszyła się jednak.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobrze zrobiłaś, karząc mnie za odmowę poślubienia mężczyzny – stwierdziła. – Teraz mogę ci powiedzieć, że odmówiłam przez swoją przysięgę złożoną Naszemu Panu i Jego Błogosławionej Matce, że nigdy nie wyjdę za mąż. Przysięga ta nadal mnie wiąże i to mimo że składając ją byłam jedynie dzieckiem. Teraz już dojrzałam i mówię, że nigdy cię w tym nie posłucham.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeszcze zobaczymy – rzuciła mona Lapa, spoglądając przez ramię.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Powinnaś już wiedzieć, że nie uda ci się zmusić mnie do tego ani perswazją, ani nawet siłą – odparła zdawkowo córka. – Łatwiej byłoby ci stopić kamień w tym piecu, niż zmienić coś w mym sercu i umyśle.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nikt nie odpowiedział ani słowem, a mona Lapa nadal spoglądała zdumiona na córkę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeśli więc chcesz nadal trzymać mnie tu jako służkę – mówiła dalej dziewczyna – z chęcią wykonywać będę wszystkie zadane mi prace. Jeśli zechcesz mnie odesłać, odejdę. Nic to nie zmieni, ponieważ mam Wybranka tak bogatego i potężnego, że nie pozwoli mi cierpieć niedostatków. Da mi wszystko, czego potrzebuję.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W końcu mona Lapa odwróciła się, robiąc przy tym głęboki wdech. Jednak zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Giacomo Benincasa przemówił z tak wielką pewnością, że matka i synowie spojrzeli tylko na niego w całkowitym zadziwieniu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Córko moja najdroższa – powiedział. – Niech Bóg wybaczy nam to, że próbowaliśmy przeciwstawiać się Jego woli. Bo bez wątpienia to Jego wola, a nie tylko twoje zachcianki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Giaco…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cisza, Lapo – Benincasa powstrzymał żonę bez zbytecznego podnoszenia głosu i spuszczania oczu z córki. – Dotrzymaj danej obietnicy, Katarzyno. Żyj, jak chce tego Najwyższy. Nikt z nas nie będzie ci w tym przeszkadzał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc to, mona Lapa zaczęła zawodzić żałośnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Giaco… Giaco… cóż ty robisz?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jest tylko jedno, o co chcę cię poprosić – mówił dalej ojciec rodziny. – Módl się, byśmy byli godnymi obietnic… twojego Wybranka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna podeszła do niego, pochyliła się i pocałowała rękę, zaraz potem zwróciła się do matki mówiąc łagodnie:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie płacz z mego powodu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lapa stała wyprostowana, przypominając teraz nieugiętą, budzącą grozę postać z dawnych opowieści. W końcu wytarła oczy zewnętrzną częścią dłoni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chodź ze mną – powiedziała zduszonym głosem. – Przeniesiesz się do swojego starego pokoju.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Pokój Katarzyny był małym pomieszczeniem z kilkoma schodkami prowadzącymi do małego okienka. Nie było w nim żadnych mebli poza drewnianym łóżkiem, chybotliwym stołem, krzesłem i starą lampką oliwną.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Carmela przebywa na farmie swoich rodziców niedaleko Lecceto – stwierdziła mona Lapa. – Poślę po nią. Stefano zaś przyniesie ci twoją skrzynię i pościel.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pościel nie będzie mi już potrzebna, matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lapa spojrzała na surowe deski łóżka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie możesz przecież spać na tym – powiedziała przerażona.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ mogę, matko, i to z łatwością. Zresztą robiłam to już u Stefano. Właśnie dlatego dziwił się, że moje łóżko jest stale zaścielone i to bez względu na porę. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że sypiam po prostu na podłodze.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Będziesz z pewnością potrzebować poduszki pod głowę…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wystarczy jakieś drewno, matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale dlaczego? Dlaczego? Przecież to okropieństwo!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Proszę cię, muszę wszystko zrobić po swojemu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lapa załamała ręce.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co się z tobą stanie? – wyszeptała. – Zabijesz się. Nawet zakonnice mają więcej wygód.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili spojrzała na córkę szeroko rozwartymi oczami i spytała:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zamierzasz… zamierzasz zostać zakonnicą?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chcę dołączyć do tercjarek.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Do opończanek – wykrztusiła Lapa. – Ty? Mając piętnaście lat?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W dzień Zwiastowania skończę szesnaście.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dziecko, najmłodsza z nich ma dwadzieścia lat więcej od ciebie, a wszystkie są starymi pannami, albo wdowami, jak twoja ciotka Agnes.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zostanę opończanką, matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie zgodzą się na to.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wola Boga – zakończyła spokojnie Katarzyna. – Czy poprosisz je w moim imieniu?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I co jej odparłaś? – spytał Giacomo Benincasa, kiedy nieco później tego samego dnia żona opowiedziała mu o wszystkim. Siedzieli teraz bardzo blisko siebie przy swoim długim stole. Pokój zdawał się dziwnie pusty i cichy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nic – stwierdziła Lapa. – Uciekłam. To jedyne co mogłam zrobić, by nie wyrazić zgody, bo przecież nie mogłam się zgodzić, prawda? Mogłam? Wiesz dobrze jakie prowadzą życie, biedaczyska. Poszczą nie tylko w dni objęte tym zwyczajem, ale również każdego dnia w Adwencie, Wielkim Poście i w każdy piątek, jedząc mięso wyłącznie w niedziele, wtorki i czwartki. Jakby tego było mało, co noc dwukrotnie wstają na modlitwy…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Benincasa uśmiechnął się tylko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czy nie rzuciło ci się w oczy, że nasza córka robi tak już od dłuższego czasu?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– N–nie, nie zauważyłam…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A czy pamiętasz, by kiedykolwiek w ciągu ostatnich sześciu miesięcy jadła kiedyś mięso? Albo czy w ogóle widziałaś, by jadła cokolwiek poza chlebem, warzywami i jakąś sałatką?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chyba właśnie dlatego jest tak blada, Giaco. Nie możemy jej na to pozwolić. Nie wolno nam. Jesteśmy za nią odpowiedzialni…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Na szczęście jeszcze nie słyszałem o opończance, która zmarłaby z wycieńczenia… – stwierdził w końcu Benincasa. – A poza tym, jak sama powiedziałaś, większość z nich to stare kobiety, więc najwyraźniej taki tryb życia zupełnie im nie przeszkadza.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie wiem, co ci się stało, Giaco. Masz odpowiedź na każde pytanie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wcześniej też tak było, ale zazwyczaj odpowiadałaś sama sobie zanim miałem w ogóle szansę się wypowiedzieć – odparł jej pogodnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak bardzo chciałam, by miała dobrego męża i dzieci. Dlaczego nie może żyć jak inne dziewczęta?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chyba nigdy taka nie była – zadumał się. – Przynajmniej od czasu… od tamtego dnia…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To znaczy? Od jakiego dnia?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie pamiętasz? Miała zaledwie sześć lat i wracała akurat do domu ze Stafano…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Och, Giaco, nie mogę słuchać tych bzdur. Widzenia… i to w dodatku gdzie… na Via de Vallepiatta.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ponad kościołem dominikanów – dodał cicho Benincasa. – Nasz Pan na tronie, ubrany jak papież, a przy nim apostołowie Piotr, Paweł i Jan. Co więcej, mówiła, że ją pobłogosławił!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chyba sam w to nie wierzysz, Giaco! Przecież zawsze miała bujną wyobraźnię.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nigdy jednak nas nie okłamała. Jako jedyna spośród naszych dzieci nigdy nie powiedziała jakiegokolwiek kłamstwa. – Mówiąc to, potarł dłonią o podbródek. – Na początku w ogóle o tym nie wspominała, chociaż od chwili, kiedy ją ujrzałem, wiedziałem, że coś jest na rzeczy. Wziąłem ją więc na bok, posadziłem na kolanie i zapytałem, dlaczego mi nie ufa. Wówczas zaczęła mówić. Nigdy nie zapomnę jej głosu, tak przepełnionego nabożną czcią i zadziwieniem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jestem przekonana, że sama też w to wierzyła, Giaco, ale cóż z tego? Czy pamiętasz małą Rosę Pellicori, twierdzącą, że we własnym pokoju widziała dzikie zwierzęta?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pamiętam, ale to co innego. Przynajmniej tak mi się wydaje.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A cóż to za różnica?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Katarzyna widziała to tylko jeden raz, a mimo to, doświadczenie było na tyle silne, że całkowicie ją odmieniło. Właśnie od tamtej pory zaczęła poważnie myśleć i stała się tak pobożna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Kłopot – gorzko rzuciła mu Lapa. – Właśnie tym jest dla mnie Katarzyna. Od zawsze. Nie, nie, nie twierdzę, że to jej wina. Stwierdzam tylko fakty. A pamiętasz co takiego stało się podczas jej narodzin?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mężczyzna wyraźnie wzdrygnął się na tę myśl.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jakżebym mógł zapomnieć!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lapa urodziła wówczas bliźnięta – dwie dziewczynki. Giovanna umarła jednak kilka godzin później, a przez jakiś czas zdawało się, że i Katarzyna uda się w jej ślady. Lapa nigdy też nie urodziła kolejnego dziecka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie mam szczęścia, Giaco, ot co. Najpierw zmarła mała Giovanna, a teraz i Katarzyna chce umrzeć dla tego świata. Równie dobrze mogłabym przez to wszystko nie przechodzić… wyszłoby na to samo…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Lapo! – przeżegnał się szybko. – Nie wolno ci tak mówić!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nic na to nie poradzę – odparła ponuro.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie musi przecież nawet opuszczać naszego domu – przypomniał jej Benincasa. – Opończanki nie są zakonnicami, ale tercjarkami. Nie mają klasztorów i mieszkają same, bądź z krewnymi…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobrze je znam, dziękuję ci pięknie! – rzuciła. – Ale bądź tak dobry i nie mów przez chwilę. Pozwól mi pomyśleć. Wydaje mi się, że mam pewien pomysł…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Benincasa westchnął tylko głęboko, nie odzywając się ani słowem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dziewczyna musi się tu bardzo nudzić – dodała po chwili. – A w dodatku jest słabowita. Zabiorę ją do gorących źródeł w Vignone. Pomogą jej tamtejsze gorące kąpiele.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Na pewno nie zaszkodzą – przyznał Benincasa. – Mówili mi, że w wodzie jest mnóstwo żelaza, miedzi, a nawet odrobina złota i srebra, ale…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Potrzebuje siły – mówiła dalej Lapa. – A kto wie, może kąpiele spłuczą z niej wszystkie te głupoty.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie ma w sobie żadnych głupot! Choć rzeczywiście, kąpiele są dobre, więc możesz ją tam zabrać, jeśli chcesz. No i oczywiście jeśli ona się na to zgodzi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ku ich zdziwieniu, Katarzyna przystała na ten pomysł z radością.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wyruszyli następnego dnia, wracając jednak już po tygodniu, przy czym Katarzyna z obwiązanymi bandażami rękoma, zaś Lapa dziwnie przytłumiona.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To na nic – powiedziała mężowi, kiedy córka poszła do swojego pokoju. – Powinnam była domyślić się już wcześniej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co się stało?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Kiedy zobaczyła źródło… och, Giaco, to było okropne!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mąż czekał cierpliwie, aż Lapa ponownie odzyska kontrolę nad emocjami.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mają tam basen, w którym wszyscy się kąpią. Jest bardzo duży, a woda w nim dość chłodna. Ale po przeciwnej jego stronie znajduje się ujście gorącego źródła, więc woda gotuje się tam i pieni. Ona zaś to dostrzegła. Myślę, że w jakiś sposób ją to przeraziło…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W to akurat nie uwierzę – cicho odparł Benincasa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W każdym razie oczy jej zrobiły się okrągłe ze zdumienia, a w chwile potem poszła w kierunku wrzątku… Pracownicy zaczęli krzyczeć, by się zatrzymała, by bliżej nie podchodziła, ale weszła tak daleko, że całkiem znikła w oparach. Po chwili ją wyciągnęli, poparzoną na całym ciele. Ależ wówczas na nią nakrzyczałam, a on nic, tylko stwierdziła, że w czyśćcu i piekle z pewnością jest o wiele gorzej, a ponieważ teraz miała ich przedsmak, być może Bóg odpuści jej większe kary!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Benincasa pokiwał tylko głową w milczeniu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście od tej pory cały czas choruje – mówiła dalej matka. – Cóż robić z tą dziewczyną? To niewątpliwie jakaś forma szaleństwa. Mówię ci, Giaco, czasami nie mogę uwierzyć, że jest moją córką. Oszalała. Jak więc mogłabym prosić opończanki, by ją do siebie przyjęły? Przecież to beznadziejne.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Doszło do tego już pierwszego dnia?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak. Oczywiście ze względu na poparzenia nie mogła się już kąpać. Teraz jej trochę lepiej, choć jeszcze rano bolała ją głowa i miała rozpalone ręce i skronie. Oby nie złapała gorączki…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jak się okazało, gorączka rzeczywiście się pojawiła, nasilając się i co gorsza występując razem z wyraźną wysypką.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Myślę, że to wietrzna ospa – wzdychała Lapa. – Jest jedyną z naszych dzieci, która nigdy jej nie przechodziła. A mówią, że im się jest starszym, tym gorzej. Same kłopoty z tą Katarzyną.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wkrótce wezwano ser Girolamo Vespettiego, lekarza, który potwierdził diagnozę matki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pacjentka powinna leżeć na materacu – powiedział z wyrzutem. – Przydałoby się też kilka poduszek.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lapa przygryzła jedynie usta. Przecież wcześniej ponad godzinę perswadowała córce, by ta zechciała na czas choroby położyć się na pledzie, a pod głową mieć małą poduszkę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lekarz zalecił zimne kompresy na gorączkę, przepisując również specjalnie przygotowane przez siebie lekarstwo. Nalegał ponadto, by okno szczelnie zakryto, ponieważ światło słoneczne mogłoby zaszkodzić oczom dziewczyny. Zdawało się, że nie ma co do niej szczególnie dobrych rokowań.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Proszę mnie wezwać, jeśli gorączka się podniesie – powiedział, wychodząc razem z niosącym mu torbę chłopcem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przez jakiś czas zdawało się, że temperatura ani nie rośnie, ani też nie maleje. Lapa opiekowała się córką w dzień i w nocy, zmieniając jej kompresy, przynosząc cytrynowe i pomarańczowe soki, a także wszelkie możliwe przekąski. Katarzyna jednak nie chciała nic przyjmować.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Musi być coś, na co masz ochotę – nakłaniała ją matka. Powiedz tylko co, a natychmiast ci to przyniosę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Popękane usta dziewczyny rozszerzyły się nieco, po czym prawie niesłyszalnie Katarzyna odparła:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chcę zostać opończanką.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pójdę więc porozmawiać z przeoryszą – obiecała jej matka. – Pójdę, jak tylko poczujesz się lepiej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziewczyna z ogromnym wysiłkiem podniosła się na łokciach, stwierdzając:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Już… czuję się… lepiej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie, nie. Wcale tak nie jest, ale daj Boże, że to już niedługo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Od tej pory gorączka zaczęła ustępować. Nawet ser Girolamo Vespetti podczas swojej kolejnej wizyty kiwał głową z satysfakcją.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Najgorsze za nami – stwierdził. – A wszystko dzięki mojemu lekarstwu. To prawda, jest może nieco drogie, ale jak widać niezwykle efektywne. Krosty zaczną niedługo przysychać, przy czym będą wówczas swędzieć.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wiem – odparła Lapa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobrze więc. Nie należy tylko zapomnieć powiedzieć córce, by za nic w świecie ich nie drapała, i to bez względu na to, jak bardzo będą jej dokuczać. Bo jeśli je rozdrapie, jej twarz już na zawsze pozostanie dziobata, a to znacznie zmniejszyłoby szanse na zamążpójście.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ku jego wielkiemu zaskoczeniu, po tych słowach matka pacjentki wyrzuciła w górę ramiona i zaczęła głośno zawodzić.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zachowywała się, jakbym powiedział jej, że córka musi umrzeć – lekarz stwierdził później do swej żony.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lapa poszła wkrótce zobaczyć się z przeoryszą sieneńskich opończanek, mieszkającą wraz z kilkoma innymi, nieposiadającymi domów siostrami w dużym, posępnym budynku nieopodal kościoła Świętego Dominika. Wielebna matka Nera di Gano była wysoką, dostojną kobietą o orlim nosie. Mimo że miała tylko nieco ponad sześćdziesiąt lat, chodziła przygarbiona. W pokoju, w którym przyjęła strapioną matkę, znajdowały się jedynie dwa proste krzesła, a na ścianie za krzesłem dla gościa – które w odróżnieniu od drugiego obito cienkim materiałem – wisiał dużych rozmiarów krucyfiks.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Szesnastolatka, powiadasz? – przeorysza zapytała z lodowatym uśmiechem na ustach. – Wykluczone, nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszano.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mojej córce powiedziałam dokładnie to samo, ona jednak nie chce w to uwierzyć.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc powiedz jej to jeszcze raz ode mnie, mono Lapo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Matka pobiegła czym prędzej z wiadomością, wchodząc do pokoju Katarzyny cała zalana łzami. Ku jej zdziwieniu ta jednak tylko się uśmiechnęła, mówiąc:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zmieni zdanie. Przecież tak wiele spraw, o których wcześniej nie słyszano, teraz jest na porządku dziennym. A poza tym, reguły opończanek nie zakazują tego. Proszę, wróć jeszcze do niej i powiedz jej to.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co takiego? Nie mogę. Nie chcę, by pomyślała, że ja również zwariowałam.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Będę opończanką – odparła Katarzyna. – Jeśli przeorysza mnie nie przyjmie, muszę wyjechać i znaleźć kogoś, kto to uczyni. Jeszcze przez kilka kolejnych godzin mona Lapa walczyła z myślami, w końcu jednak udała się ponownie do przełożonej tercjarek.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To prawda, według naszych reguł nie można jej tego zakazać – powiedziała kobieta z błyskiem zdumienia w oczach – ale szesnastolatka… po paru tygodniach albo miesiącach zmieniłaby zdanie…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Też tak uważałam – wtrąciła mona Lapa – nawet kiedy ścięła włosy, nie chcąc wychodzić za mąż…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak zrobiła? – przeorysza wykazywała coraz większe oznaki zainteresowania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Lapa opowiedziała jej ze wszystkimi szczegółami zarówno o tym, jak i o zachowaniu córki w roli służącej, czy nawet o kąpielach w Vignone.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To wszystko – zakończyła. – Opowiedziałam ci już całą historię. Teraz więc powiedz, że jestem głupia godząc się przychodzić tu w imieniu mojej córki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po dłuższej pauzie przeorysza spytała beznamiętnie:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jest ładna? Pytam, bo dziewięć lat temu miałyśmy mnóstwo kłopotów przez pewną młodą, ładną wdowę. Nie była to oczywiście jej wina, ale mam nadzieję nie przechodzić przez to wszystko ponownie. Czy więc jest ładna?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mona Lapa potrzebowała dłuższej chwili, by ochłonąć z wywołanego pytaniem wrażenia. Po chwili zaś, z niezwykłą dla siebie skromnością, stwierdziła:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie należy o takie rzeczy pytać matkę. Być może wielebna matka zechciałaby się z nią zobaczyć?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po krótkim wahaniu, przeorysza zgodziła się.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Trzy dni później wraz z dwiema innymi siostrami pojawiła się w domu przy Via dei Tintori. Słyszała oczywiście, jak stara siostra Angelina szepcze do siostry Palmeriny:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To, o ile mi wiadomo, pierwszy przypadek, kiedy zastanawiamy się nad przyjęciem siostry chorej na wietrzną ospę. Zastanawiam się więc, czy następnej wizyty nie złożymy u kandydatki, której wyrzynają się pierwsze ząbki…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Taka kandydatka – odparła jej siostra Palmerina – przypominałaby o dziwo kilka naszych sióstr, przynajmniej jeśli chodzi o ilość zębów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W swej mądrości przeorysza udała tylko, że zupełnie nic nie słyszy. Kilka minut później trzy opończanki weszły do pokoju Katarzyny, znajdując tam szczupłą dziewczynę z krótko przyciętymi włosami, twarzą nadal pokrytą kilkunastoma wysuszonymi już krostami i ustami popękanymi od gorączki. Nikt nie nazwałby jej wówczas ładną, choć można było dostrzec kilka cech, sprawiających, że pod pewnymi warunkami i w pewnych okolicznościach dziewczyna mogłaby się podobać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mona Lapa przyniosła gościom trzy krzesełka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przeorysza zaczęła zadawać chorej pytania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czarny na znak pokory – stwierdził Sandro Morini – a biały, czystości. – Jego pięknie ukształtowane usta skręciły się nieco, choć oczy nadal wypełniało mu ciepło i współczucie. – Więc takie są teraz twoje kolory, moja biedna Katarzyno… trudno uwierzyć…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziewczyna spojrzała na niego w osłupieniu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co tu robisz? – zapytała drżącym głosem. – Kto pozwolił ci wejść do mojego pokoju?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Skinął na to grzecznie głową.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście poprosiłem najpierw o pozwolenie – powiedział. – Jestem przecież przyjacielem rodziny, czyż nie? Pytałem zarówno twoich, jak i swoich rodziców. W końcu nie jesteś jeszcze zakonnicą i opończanką… jeszcze.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Będę jutro. Przeorysza…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Och tak, słyszałem już. Moja biedna Katarzyno, cóż to za życie? Czy nie możesz zrobić ze swą młodością czegoś więcej, zamiast zabijać jej w samotności, albo w towarzystwie tych świętych straszydeł?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zabraniam ci używać takiego języka!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cóż ty będziesz dla nich znaczyć? Powiedziano mi, że przeorysza przyjęła cię, ponieważ dałaś jej kilka miłych i skromnych odpowiedzi na jej kilka miłych, choć mniej skromnych pytań…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przyjęła mnie i…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Oczywiście. A czemuż by nie? Jeszcze jedna ofiara, dzieląca z nimi nudę i monotonię. A co w zamian dostaniesz? Łachy żebraczki. Czarne na znak pokory i białe na znak czystości. Nigdy nie będziesz w stanie znieść ich stylu życia. Jesteś najbardziej energiczną dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałem, przepełnia cię ogień! Wiem to! Właśnie dlatego zakochałem się w tobie. Właśnie dlatego chcę cię poślubić. A ty? Swoją odmową sprawiłaś, że ludzie śmieją się na mój widok.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie chciałam, by ktokolwiek się z ciebie śmiał – zaprotestowała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I cóż z tego, skoro i tak się to dzieje – odparł jej gorzko. – „Spójrzcie tylko na niego – mówią – jest tak brzydki, że dziewczyna wolała obciąć sobie włosy, niźli go poślubić.” Czy to, co planujesz uczynić można nadal nazywać dobrym, skoro dla innej osoby oznacza ból? A ty stałaś się przyczyną mnóstwa bólu i to nie tylko dla mnie, ale i dla całej twojej rodziny – szczególnie biednej matki, która cię urodziła i wychowała. Stale ją obrażałaś, a mimo to, kiedy zachorowałaś, czuwała nad tobą dniami i nocami. Jesteś okrutna, okrutna dla tych, których kochasz, ale i dla samej siebie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie jestem okrutna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wiem, że to nie twoje prawdziwe oblicze – dodał ciepło. – Znam cię o wiele lepiej, niż przypuszczasz, Katarzyno. Zapomnij więc o tych wszystkich okropnych ułudach i wróć do zmysłów. Nie marnuj młodości i piękna na blade, stare straszydła, które będą ci tylko wszystkiego zazdrościć. Zapomnij o łachach żebraczki. Zobacz, co ci przyniosłem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna ujrzała małą paczuszkę z pokrywką z żółtego jedwabiu. Młodzieniec ostrożnie ją otworzył. Zawierała delikatny szal ze złotego materiału, zdobny w maleńkie perełki. Było to prawdziwie królewskie odzienie, najpiękniejsza rzecz, jaką dziewczyna kiedykolwiek oglądała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To jest odpowiedni strój dla ciebie – powiedział, uśmiechając się promiennie, po czym podniósł szal do jej oczu, jakby to była falująca na wietrze w świąteczny dzień bandera contrady.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">On również był ubrany w najlepsze stroje. Miał na sobie kubrak z zielonego jedwabiu, obszywany wiewiórczym futerkiem, a także złoty łańcuch na szyi. Zdawał się przy tym niezwykle przystojny.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jak uważasz, po cóż istnieje wszystko to piękno, jeśli nie po to, byśmy mogli się nim zachwycać – stwierdził delikatnie. – Chodź, zobaczymy jak wyglądasz w szacie godnej siebie!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jak się okazało, ostatnie słowa były niewłaściwe. „Godna mnie – pomyślała. – Dobry Boże, nie jestem godna, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zabieraj to – krzyknęła, robiąc kilka kroków w tył. – Nie chcę tego i nie zmusisz mnie, bym to kiedykolwiek założyła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Sandro spoglądał na nią zdumiony, a jego twarz zniekształcał grymas bólu, frustracji i wściekłości.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– W imię Chrystusa i Jego Błogosławionej Matki, odejdź! – krzyknęła dziko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Odwrócił się bez słowa i po chwili już go nie było.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nagle zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście ją odwiedził i czy to naprawdę był Sandro Morini.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Teraz jednak, kiedy sobie poszedł, myślała, że być może w tym, co mówił, było choć trochę, albo nawet mnóstwo prawdy. Będzie przecież musiała zrezygnować z mnóstwa rzeczy. Z dobrych rzeczy… błogosławionych. Z życia zdrowej, młodej kobiety, z miłości i towarzystwa męża… z dzieci, które mogłaby spłodzić, urodzić i wychować, tych świeżych duszyczek, które ukształtowałaby i nauczyła służby Bogu. Bóg zaś z pewnością nie czuł niechęci, nie mógł jej czuć do jakiejkolwiek formy piękna. Do pięknych rzeczy, takich jak ten szal… albo pięknego stworzenia, jakim był Sandro.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">O Boże, charakter wcale jej nie opuścił. Nadal w niej był, niewidoczny, choć groźny…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Płacząc rzewnie, rzuciła się na kolana przed wiszącym na ścianie małym krucyfiksem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Pomoc przyszła natychmiast.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Następnego dnia Katarzynę Benincasę wprowadzono do kaplicy delle Volte w kościele Świętego Dominika, gdzie ojciec Montucci w obecności przeoryszy i wszystkich sióstr tercjarek założył jej biały habit, pas, biały kornet i czarną pelerynę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wyglądała olśniewająco pięknie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-20889352098814099592023-06-05T04:45:00.004-07:002023-06-05T04:59:40.583-07:00Oblężenie niebios. Rozdział trzeci<p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Krzyk był tak głośny i przeszywający, że usłyszeli go wszyscy, którzy przebywali akurat w obrębie domu. W warsztacie czeladnicy przestali na chwilę mieszać w kadziach, a pracownicy porzucili dopiero co przywiezione worki z niebieskim barwnikiem. Bartolomeo, Orlando i Stefano spojrzeli na siebie zdumieni; nawet ojciec do tego stopnia stracił swą zwykłą równowagę ducha, że uderzył mocniej tłuczkiem w mosiężny moździerz i marszcząc brwi spojrzał na spękany nieco sufit pomieszczenia.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">W chwilę później wszyscy usłyszeli kolejny krzyk, po którym nastąpiła seria dzikich, choć niewyraźnych odgłosów, więc ruszyli nagle, jakby na rozkaz, w kierunku źródła zamieszania.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Wiedzieli, że głos należy do mony Lapy. Wszyscy, nie wyłączając najmłodszych czeladników, dobrze znali jej krzyki, ponieważ pani domu – w przeciwieństwie do swojego męża – uważała, że każdy argument jest bardziej efektywny, kiedy wypowiedzieć go odpowiednio głośno, z rzadka zaś tylko brakowało jej kwestii, o które nie musiałaby się wykłócać. Tym jednak razem najwyraźniej stało się coś znacznie bardziej poważnego. Być może gospodyni lub też ktoś inny złamał sobie nogę? A może – choć trudno wyobrazić sobie, by którykolwiek z mieszkańców Sieny miał w sobie aż tyle odwagi – zaatakowano ją?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">W miarę, jak wszyscy wbiegali szybko po chwiejących się schodach, docierające do nich odgłosy zmieniały się w poszczególne słowa.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– …pokarana! – wrzeszczała więc mona Lapa. – Właśnie tak! Pokarano mnie taką córką, ty bachorze, ty paskudna dziewucho!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Słysząc to, wspinający się po schodach Giacomo Benincasa odwrócił się, mówiąc:</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Wracajcie do pracy. To sprawa rodzinna.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Pracownicy przegonili więc czeladników, udając się w ich ślady, choć widać było, że nie robią tego z wielką chęcią.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– …jesteś jedyną, która przynosi naszej rodzinie wstyd i dyshonor. Spójrz tylko na siebie! No popatrz!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Giacomo Benincasa otworzył drzwi do pokoju, wszedł do środka i zatrzymał się, podczas gdy synowie zerkali ukradkiem przez jego ramiona.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Madonno! – wykrzyknął zrozpaczony Stefano. – Widziałeś kiedyś coś takiego?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Giaco! – wrzasnęła mona Lapa. – Spójrz no tylko, co zrobiła ta wariatka, to oszalałe zwierzę! Obcięła sobie włosy!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Benincasa stał teraz dość spokojnie, spoglądając tylko zdumiony na córkę.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Szkoda – powiedział krótko. – Jak mogłaś zrobić coś tak okropnego, figlia mia?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– No właśnie, jak? – wyła dalej Lapa, podparłszy się pod boki i wojowniczo wysunąwszy podbródek do przodu. – Ale wiem, dlaczego to zrobiła, nieszczęsna łajdaczka. Nie chce być tak jak inne, spokojne dziewczyny, rozumiejące, że dobry Pan cieszy się, gdy zostają żonami i matkami, i wiedzące, że nie zostaną ani jednymi, ani drugimi, nie znajdując najpierw mężczyzny, który by je uważał za atrakcyjne. Woli zostać u nas, jeść nasz chleb i wykręcać się od obowiązków…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Blada dziewczyna z uciętymi przy skórze włosami podniosła wreszcie wzrok.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Zrobiłam to właśnie dlatego, że nie chcę wykręcać się od obowiązków – powiedziała i choć jej głos był spokojny, podbródek miała wysunięty podobnie do matki.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– A przecież to właśnie włosy były najlepszym, co posiadała – jęknęła mona Lapa. – Włożyłam tyle wysiłku, by doprowadzić je do takiego stanu. Całymi tygodniami zmuszałam ją do leżenia na dachu, żeby wypłowiały. Codziennie rano nacierałam je maściami od mony Rosy za dwa floreny! A ona co? Ścięła je przy samej skórze. Dobry Boże, cóż ja takiego zrobiłam, że karzesz mnie takim dzieckiem!? Czyż nie wykonywałam rzetelnie swoich obowiązków? Wszystkie moje córki wyszły za mąż, a ta się okalecza. Giaco, nie stój tam jak jakiś owczarek, ale powiedz jej, co o tym myślisz.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Popełniłaś wielki błąd, Katarzyno – stwierdził Giacomo Benincasa, wzdychając przy tym głęboko.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– A rodzina Morini? – zawyła znów mona Lapa, wyrzucając ręce wysoko w górę. – A mona Favolina? A Sandro? W niedzielę mieliśmy spotkać się na kolacji. Co my teraz zrobimy, Giaco? Co im powiemy? Przecież nie możemy zabrać tego ze sobą! Jak wyjaśnimy jej obłęd? Byli przecież tacy mili… Staniemy się pośmiewiskiem całej naszej contrady… Sandro Morini! Taki miły, przystojny młodzieniec…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie poślubię go, matko.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– To on cię nie poślubi, moja panno, a już na pewno nie teraz, kiedy wyglądasz jak czupiradło!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ale ja nigdy nie wyjdę za mąż, matko.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Słysząc to, Lapa huknęła nogą o podłogę.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie będę słuchała tych bzdur. Toż to… herezja! To grzech!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Po tych słowach na małej, bladej twarzy pojawił się najmniejszy z możliwych uśmiechów, który przypominał odległy, pierwszy promyk wiosennego słońca.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– To mój spowiednik zasugerował, bym je ścięła – stwierdziła po chwili.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Co takiego? – Mona Lapa zrobiła krok do przodu. – Ojciec Tommaso? Kłamiesz!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Dziwnie ściśnięte powieki Katarzyny otworzyły się teraz nieco szerzej:</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nigdy nie kłamię.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Mona Lapa miała coś powiedzieć o prawdomówności córki, ale zrozumiała, że nie bardzo wie co, więc zamiast tego stwierdziła:</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Już ja sobie porozmawiam z ojcem Tommaso, choć jestem pewna, że to ty go w jakiś sposób do wszystkiego namówiłaś.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Myślę, że powiedział mi to w żartach – dodała dziewczyna – bo chyba nie wierzył, że będę do tego zdolna.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ja też w to nie wierzyłam. Zresztą, kto by się spodziewał. Chyba tylko jakiś obłąkaniec! Jesteś teraz tak brzydka, że wstyd mi za ciebie. Zejdź mi z oczu! Wynocha! Wracaj do pokoju, bo jeszcze się zapomnę i dobiorę ci się do skóry!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Dziewczyna odwróciła się posłusznie i ruszyła w kierunku wyjścia, zaś mona Lapa powiedziała przez zęby do męża:</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Giaco, co ja mam z nią teraz zrobić?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Zanim jednak mężczyzna pomyślał o jakiejkolwiek odpowiedzi, matka obróciła się do córki, złapała ją za ramiona i krzyknęła:</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Tylko nie myśl sobie, że już po sprawie! Włosy kiedyś ci odrosną, a wtedy cię ożenimy, nawet jeśli miałoby to być w godzinę twojej śmierci!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Katarzyna cicho przeszła przez drzwi, zamykając je za sobą. Mona Lapa wybuchła zaś łzami.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Jej włosy – łkała – jej jedyne piękno, całe pukle i to w kolorze słodkiego miodu… Już nie mogę, Giaco. Musimy wreszcie coś z tym zrobić! Musimy, słyszysz? Byłeś dla niej o wiele zbyt łagodny.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Może masz i rację – przyznał mąż. – Ale jest teraz w wieku, w którym dziewczęta potrafi ą być trudne…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Bzdura! Już dawno z tego wyrosła! Matko Boska, przecież ona ma piętnaście lat! A ileż musiałam z nią walczyć, żeby ubrała tę nową sukienkę i nałożyła na policzki odrobinę makijażu…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Jej oczy spoczęły na trzech młodzieńcach, stojących nadal w progu pokoju.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– A wy co tu robicie? – warknęła. – Nie macie nic do roboty, leniwe niezdary?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Przepraszamy, matko – niezwykle grzecznie odparł Bartolomeo – ale krzyczałaś tak głośno, że baliśmy się, czy nie przytrafiło ci się co strasznego.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Coś strasznego przytrafi się zaraz wam, jeśli nie znikniecie stąd w te pędy – odcięła się mona Lapa.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– No to mamy wojnę – powiedział Orlando, schodząc po chwili stromymi schodami. – Wojnę matki przeciwko Katarzynie, z biednym ojcem pośrodku. Tylko kto ją wygra?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Oczywiście, że matka – uznał natychmiast Stefano. – Zawsze wygrywa. Czy w ogóle potrafisz sobie wyobrazić, by ostatnie słowo należało do kogokolwiek innego?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Sam nie wiem – odparł w zamyśleniu Bartolomeo. – Katarzyna też potrafi być uparta.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Matka ją złamie – upierał się Stefano. – A swoją drogą chciałbym wiedzieć, co takiego napadło naszą siostrzyczkę.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Skoro pytasz, to odpowiem ci, że nic. Zawsze przecież była odrobinę pomylona. Rzeczywiście, szkoda, ale tak już jest.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Też tak czasami uważam – przyznał mu Bartolomeo. – Chociaż z drugiej strony większość dziewcząt jest odrobinę pomylonych. Przynajmniej od czasu do czasu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ale o co jej chodzi? Dlaczego nie chce za niego wyjść? – próbował zrozumieć Orlando. – Masz jakiś pomysł, Stefano?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">W tej jednak chwili chłopcy dotarli do warsztatu, w którym Stefano dostrzegł kilka par uszu łakomych wszelkich plotek. Nie udzielił więc ojcu żadnej odpowiedzi. Ojciec miał przecież rację: była to tylko i wyłącznie sprawa rodziny.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">W tym samym czasie na piętrze mona Lapa nadal szalała z gniewu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Morini nigdy nam tego nie wybaczą – krzyczała. – Oczywiście, z niedzieli możemy się jakoś wymigać, mówiąc chociażby, że Katarzyna zachorowała, czy coś takiego. Ale prędzej czy później i tak się dowiedzą. Nie masz pojęcia, jak trudno było mi całą tę machinę uruchomić. To długie miesiące starań, a wszystko zrujnowane przez kilka ciachnięć nożycami.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ale dlaczego to zrobiła, Lapo?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Bóg jeden wie! Może miała taki nastrój? Może naszła ją taka ochota? No bo cóż innego?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Jest bardzo pobożna. Ojciec Tommaso twierdzi…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ojciec Tommaso to młody człowiek, Giaco. Mając te swoje dwadzieścia pięć lat zdaje się o wiele młodszy od zaledwie piętnastoletniej Katarzyny. Znasz go równie dobrze, co ja. Mieszkał z nami odkąd… no tak, odkąd zmarli jego rodzice.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Giacomo kiwnął twierdząco głową, a na plecach poczuł mały dreszcz. Nikt w całej Sienie nie chciał nawet wspominać imienia okropnego potwora, który przybył do miasta czternaście lat temu, w 1348 roku, zionąc trucizną i zgnilizną. Zginęły wówczas dwie trzecie mieszkańców, wszyscy w nie więcej niż tydzień, a wielu nawet po dwóch, bądź trzech dniach od pojawienia się pierwszych oznak. Nawet jednak ci, których potwór ów trzymał już w swych pazurach, nie chcieli wymawiać jego imienia. „Ahimè, sento il grosso” – krzyczeli, widząc jak w okolicach pachwin pojawiały się pierwsze opuchlizny. Kiedy zaś zaczęli wymiotować, nie byli już w stanie mówić zupełnie nic. Właśnie w tym czasie rodzina Benincasa przyjęła do siebie małego, osieroconego Tommaso della Fonte. Przecież jedna mała gęba nie miała zupełnie znaczenia. Wkrótce chłopiec okazał się prawdziwym błogosławieństwem: był dobry i chętnie przyjmował nauki, zaś nieco później dominikanie przejęli go z radością do siebie. Tym sposobem rodzina Benincasa zyskała przyrodniego syna, który modlił się za nią na każdej Mszy Świętej. Ale być może rzeczywiście był nieco zbyt młody, by wysłuchiwać spowiedzi Katarzyny? Czy potrafił bowiem dostrzec różnicę między uczynkami młodej dziewczyny a światem prawdziwych rzeczy? Czy nie zwiodła go nadto pobożność Katarzyny?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Dziewczyna siedzi i nic nie robi – stwierdziła mona Lapa. – Więc ją z tego wyleczę. Jest na to świetne lekarstwo. Praca.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ale ona wcale nie jest leniwa – zaprotestował Benincasa. – Kiedykolwiek poprosić ją o coś, zawsze…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Wiem to doskonale, dlatego nigdy nie powiedziałam, że jest leniwa. Jednak zbyt dużo czasu spędza w samotności, a tak zdrowa panna mogłaby go wykorzystać chociażby na…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– …stanie w bramie, robienie oczu na chłopców i śpiewanie głupiutkich piosenek o miłości. No i jeszcze strojenie się na odpowiednią okazję.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Mona Lapa spojrzała złowrogo na męża.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– A cóż w tym złego, Giaco? Właśnie to robią normalne dziewczęta. To zaloty, które kończą się przed ołtarzem w katedrze. Robiłam dokładnie to samo, bo gdyby nie, Giacomo Benincasa nie złożyłby pierwszej wizyty moim rodzicom i nie poprosiłby o rękę ich córki, Lapy. Sposób zachowania Katarzyny nie jest normalny, więc zamierzam ją z niego wyleczyć, nawet jeśliby miało to być ostatnią rzeczą w moim życiu.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Cóż więc planujesz? – zapytał z westchnieniem.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie podoba mi się praca Carmeli.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– A cóż ma do tego Carmela?!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie jest dobrą służącą. Nieporządna i leniwa. A poza tym wszystkim, je za trzy.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Jest dość duża.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Zwolnię ją, a jej miejsce zajmie Katarzyna.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Lapo!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Będzie pomagać przy gotowaniu posiłków dla rodziny, robotników i czeladników. Będzie ścielić wszystkie łóżka. Zmywać naczynia. Czekać na rodzinę i pracowników przy stole. Będzie cerować kubraki i koszule, czyścić buty i szorować palenisko, więc nie pozostanie jej zbyt wiele cennego czasu na rozmyślania. Co więcej, będzie musiała opuścić swój pokój.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ale czemu?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ponieważ właśnie tam spędza całe godziny, tworząc sobie jakiś głupiutki świat wyobraźni. Początkowo myślałam o przeniesieniu jej do izdebki Carmeli, ale niewiele by to zmieniło. Nie może w ogóle zostawać sama, więc zamieszka razem ze Stefano.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Oj, jemu też się to nie spodoba, a w dodatku…</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Nie obchodzi mnie zupełnie, czy mu się to spodoba, czy nie. Co więcej, jestem pewna, że i ona nie będzie z tego powodu najszczęśliwsza, ale takie jest moje życzenie, a oni je uszanują!</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Jesteś dla niej zbyt ostra.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Och, czyżby? Obcięła swoje piękne włosy. A dlaczego? Żeby nie zainteresował się nią żaden kawaler. Nie chce wychodzić za mąż. Chce pozostać tutaj, w domu rodziców. Cóż więc, jeśli naprawdę woli, by ją karmiono, dawano schronienie i ubrania, będzie musiała brać to, co jej dadzą i postarać się być w jakiś sposób użyteczna. Dzisiaj po kolacji powiesz wszystkim, co zdecydowałeś.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Co ja zdecydowałem?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Oczywiście. Przecież nie chcesz, by pomyśleli, że to matka rządzi rodziną… No dalej, Giaco, przecież wiesz, że mam rację.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– A teraz gdzie się wybierasz?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Powiedzieć Carmeli, że się z nią rozstajemy.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Ale… czy my naprawdę musimy to robić?</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Słysząc te słowa, Lapa odwróciła się do męża. Jej twarz, pociemniała i spięta od złości, zmiękła nieco w chwili, kiedy ujrzała jego udrękę.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">– Drogi mężu – powiedziała z lekceważeniem. – Nie martw się zanadto. Za miesiąc lub dwa złamie się, obiecuję ci to.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Głęboko wzdychając, Giacomo wrócił do warsztatu. Kłębiące się w jego głowie myśli nie dawały mu spokoju, dlatego materiał na kaftany dla straży miejskiej został zabarwiony co najmniej o dwa tony za ciemno. Czekała go więc kolejna kłótnia i to z ser Talanim z ratusza. A Giacomo Benincasa nienawidził wszelkich sporów.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;"><br /></span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;"><b>Louis de Wohl</b></span></p><p style="box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="background-color: white; font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <span style="color: black;"><a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="box-sizing: inherit; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-27668181114953999692023-06-05T04:41:00.004-07:002023-06-05T05:00:03.417-07:00Oblężenie niebios. Rozdział drugi<p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wóz załadowano płótnami, a Stefano zajął już miejsce na koźle, kiedy nagle Katarzyna zbiegła jak wicher na ulicę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zabierz mnie ze sobą, proszę cię – krzyknęła bez tchu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co? Do Palazzo Salimbeni?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ależ nie, wysadzisz mnie przy Świętym Dominiku. To przecież po drodze. A kiedy będziesz wracał, zabierzesz mnie z powrotem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– No dobrze, wskakuj – Stefano uśmiechnął się figlarnie, kiedy siostra siadała obok niego. – Idziesz do spowiedzi?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie twój interes.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Cmoknął ustami, na co muł ruszył z miejsca, przechodząc zaraz potem w kłus.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zastanawiam się, jakież to możesz mieć grzechy – dumał głośno. – Przecież spowiadałaś się w zeszłym tygodniu, racja? Cóż takiego zrobiłaś, mała? Nie patrzysz na chłopców tak, jak ja przyglądam się dziewczętom… i to nawet tym, którzy mogliby być tego warci. Co do Sandro Moriniego, nie znasz go chyba na tyle, by od razu iść do…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie mam ochoty tego wysłuchiwać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Daj spokój. Jesteśmy tylko ludźmi. Sandro to oczywiście przystojny chłopak, więc mógłbym cię chyba zrozumieć… co robisz?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna zeskoczyła na drogę i bez chwili wahania ruszyła w swoją stronę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Stefano szarpnął lejce tak, że muł stanął jak wryty.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wracaj, mała – krzyknął. – Nie bądź niemądra. Nie powinnaś biegać sama po ulicach. Przecież nie jesteś już dzieckiem. Co sobie ludzie pomyślą?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nic mnie to nie obchodzi – odrzekła ponuro, odchodząc z płonącymi od złości oczami i zaciśniętymi w pięści dłońmi. – Powiedziałam ci, że nie mam zamiaru słuchać takiego gadania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– No dobrze. Już nie będę – pośpiesznie przyrzekł jej Stefano.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Gdyby słowa te słyszała ich matka, z pewnością obydwoje dostaliby za swoje.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wracaj, Katarzyno. Nie chciałem…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziewczyna odwróciła się powoli, po czym podeszła do wozu, zajmując dawne miejsce na koźle, zaś Stefano z lekka strzelił batem, tak że wóz ruszył z szarpnięciem do przodu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zgoda? – zapytał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zgoda.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc może powiesz mi, co chcesz o tej porze robić u Świętego Dominika?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Porozmawiać z ojcem Tommaso.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Z twoim spowiednikiem? Więc jednak idziesz do…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– …nie idę do spowiedzi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– No cóż, jeśli to tajemnica, nie będę już pytał – powiedział nieco nadąsany młodzieniec. – Ale i tak nie rozumiem, dlaczego to jego wybrałaś na spowiednika. Mieszkał przecież pod naszym dachem całe lata, aż do czasu, kiedy wysłali go do tej szkoły dominikańskiej. Mam nawet po nim pokój! Nie mógłbym wyznawać grzechów komuś, kto zna mnie aż tak dobrze.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A ja żałuję, że nie zna mnie jeszcze lepiej – zdawkowo odparła dziewczyna. – Chciałabym, by wiedział o mnie wszystko, jak dobry Bóg. Mógłby wówczas…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tu przerwała, ponieważ jej brat zatrzymał właśnie wóz przed kościołem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dzięki za przejażdżkę – krzyknęła, ponownie zeskakując z kozła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Stefano zobaczył jej twarz jeszcze tylko przez ułamek sekundy, kiedy zwinnie jak wiewiórka wspinała się po prowadzących do świątyni schodach. Pomyślał, że to szalona dziewczyna, choć pod pewnymi względami podobna do pozostałych braci. W chwilę później lekko klepnął muła biczem i ruszył w kierunku Palazzo Salimbeni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zakrystian Pugino wysłuchał Katarzyny z zadartą głową, po czym przykulił przysadziste ramiona, stwierdzając:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ojciec Tommaso della Fonte wyjeżdża do Florencji.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Widząc jednak strapioną minę dziewczyny, szybko dodał:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale nie sądzę, by już zdążył nas opuścić. Zobaczę, może uda mi się go znaleźć.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To powiedziawszy odszedł powoli, pozostawiając Katarzynę w atmosferze zapachu wosku i nieco zwietrzałych już kadzideł.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Krótko potem pojawił się ojciec Tommaso, młody, dwudziestotrzyletni mężczyzna o wesołych oczach i upartym wyrazie twarzy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Złapałaś mnie w ostatniej chwili, dziecko – powiedział. – Właśnie siodłają mi muła. Muszę jechać do Florencji. Co się stało?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Jeszcze nic. I nie powinno się stać. Po prostu nie może.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale o co chodzi?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Matka chce wydać mnie za mąż.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc to, młody dominikanin pokiwał w zrozumieniu głową.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak. Dorosłaś już przecież…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale ja nie mogę wyjść za mąż!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czemuż by nie? A tak w ogóle, kim jest wybranek?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Sandro Morini.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Syn tego handlarza skórami?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– I nie lubisz go?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ja… coś we mnie chce go lubić, ale nie pozwolę na to!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A dlaczego nie?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ponieważ już wyszłam za mąż.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przez chwilę nie padło ani słowo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Powtórz to – wydukał w końcu ojciec Tommaso. – Co zrobiłaś?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mam już wybranka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Moje dziecko, chyba sama nie wiesz, co mówisz. Jak bowiem mogłabyś…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna tupnęła tylko stopą, wykrzykując:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Już mam wybranka, ojcze!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Młody dominikanin wydawał się całkowicie skonsternowany. Niecały tydzień wcześniej dziewczyna przyszła przecież do niego do spowiedzi, wyznając mu grzechy dziecka. Niemożliwe, by nagle za plecami rodziców zaangażowała się w jakiś związek. Nie zrobiłaby tego. A nawet gdyby próbowała, nie zdołałaby. Przecież całym domostwem Benincasa zawiadywała mocną ręką mona Lapa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobrze więc – powiedział bez emocji – któż jest twoim wybrankiem?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chrystus.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc to, ojciec Tommaso napomniał się w duchu, by pamiętać o zachowaniu powagi, bo jeśli by na jego ustach pojawił się choć lekki uśmiech, z pewnością straciłby całe zaufanie, jakim Katarzyna go darzyła. Sztuka ta udała mu się, a po chwili odparł dość równym głosem:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wybrankami Chrystusa są zakonnice, a ty nią przecież nie jesteś.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To prawda, ale złożyłam Naszemu Panu przysięgę, że dopóki żyję, będę należeć wyłącznie do Niego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie mówiłaś mi o tym – powiedział marszcząc brwi, na co zdziwiona dziewczyna stwierdziła po prostu:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A czemuż bym miała o tym rozpowiadać. Przecież to nie grzech.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie chodzi mi o to, że powinnaś była wyznać to na spowiedzi…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nikomu o tym nie mówiłam.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Byłoby lepiej, gdybyśmy to przedtem przedyskutowali.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale byłeś wtedy jeszcze chłopcem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Znowu spojrzał na nią zdumiony.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chłopcem? – powtórzył. – Moje dziecko, kiedy złożyłaś tę przysięgę?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mając siedem lat.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dominikanin odwrócił się szybko, próbując ponownie zapanować nad niepohamowanym wybuchem śmiechu. Uzmysłowił sobie również, że siedmioletnie dziecko to już racjonalnie myśląca istota. Ona zaś zdawała się tak poważna, tak strasznie poważna…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Myślę, że zrobiłaś to zbyt pochopnie, Katarzyno – stwierdził, spoglądając jej głęboko w oczy. – Na szczęście takie przysięgi wcale nie są wiążące. Kościół może cię od niej zwolnić.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale ja tego nie chcę – rozzłościła się.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zmierzył ją szorstkim wzrokiem:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Więc chcesz zostać zakonnicą?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie wiem – odparła mu poważnie. – Oto mi właśnie chodzi. Nie rozumiesz? Nie wiem, czy On mnie będzie chciał. Jeszcze mi nie powiedział.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Rozumiem – mruknął całkowicie już zdumiony ojciec Tommaso.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W tej samej chwili w drzwiach klauzury pojawił się zakrystian, mówiąc:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wielebny przeor prosił przekazać, że dokumenty już gotowe, a i muł czeka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Już idę – odparł ojciec Tommaso. – Niestety, muszę jechać, Katarzyno. Ale co zrobimy z tobą? A może powinienem raczej spytać, co takiego zrobimy z biednym Sandro Morinim? Czy doszło już do wymiany wizyt?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Przechodziłyśmy kiedyś z matką koło jego domu i…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ach, tylko pierwsza wizyta – ojciec Tommaso najwyraźniej się uspokoił. – Nic więc jeszcze nie przesądzono. To dobrze, bo jak twierdzisz, do niczego więcej nie dojdzie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Matka uważa, że i owszem…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Naprawdę? No cóż… to trochę niezręczne. Ale nawet jeśli jest w błędzie, zawsze znajdzie się jakiś kolejny młody mężczyzna, a wtedy problem pojawi się na nowo. Po moim powrocie z Florencji musimy o tym porozmawiać.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A może powinnam uciec? – wtrąciła mu ponuro Katarzyna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Uciec?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, niczym święta Eufrozyna w tej książce…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zakonnik uśmiechnął się szeroko. Zimowymi wieczorami czytywał czasem rodzinie Benincasa Legendy świętych, wiedział więc, że święta Eufrozyna zawsze była ulubioną postacią Katarzyny – pomysłową dziewczyną, która porzuciła dom rodziców, przebrała się za młodego mężczyznę i w ten sposób została zakonnikiem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie sądzę, by przyjęto cię do męskiego zakonu – odparł – a już na pewno nie radziłbym ci dołączać do naszej społeczności. Od razu byśmy cię rozpoznali. No i jeszcze coś: musiałabyś ściąć włosy, a to już na pewno nie przypadłoby ci do gustu, mam rację?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zakrystian ponownie stanął drzwiach, chrząkając przy tym znacząco.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Muszę iść – zakończył pośpiesznie ojciec Tommaso. – Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie przez to do najgorszego, cokolwiek by to miało znaczyć. Wrócę za kilka tygodni, może więc wtedy o wszystkim spokojnie porozmawiamy. Przekaż moje wyrazy szacunku rodzicom i niech cię, dziecko, Bóg błogosławi.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wychodząc z kościoła, starał się uniknąć pełnego wyrzutu wzroku zakrystiana, a w chwilę potem zniknął w klauzurze.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna wyszła drzwiami prowadzącymi do bocznej nawy. Klęknęła przed tabernakulum i jak zwykle opowiedziała Panu o swych odczuciach: „Doprawdy nie wiem już, co robić. Jak widzisz, ojciec Tommaso zupełnie mi nie pomógł, chociaż to przecież nie jego wina, a poza tym bardzo się śpieszył. Ty mógłbyś to wszystko zatrzymać w jednej, krótkiej chwili, chociażby sprawiając, by Sandro Morini pomyślał, że jestem zbyt niska, albo że nie podoba mu się mój nos. Jego rodzice nie zmuszaliby go do ślubu, bo przecież jest chłopcem, a nie taką zepsutą dziewuchą, jak ja. Amen”. Zakończenie zabrzmiało bardzo ponuro. Katarzyna wstała i wyszła głównymi drzwiami, dokładnie na czas, by zobaczyć nadjeżdżający wóz Stefano.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W drodze powrotnej brat opowiedział jej rozmarzony o splendorze Palazzo Salimbeni, o jego gobelinach, dywanach i wspaniałych strojach służby.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mówią, że arystokraci nie są już tacy, jak przed laty – opowiadał – a rządzimy my, prości obywatele, ale…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Miał głowę tak przepełnioną wrażeniami, że Katarzyna wcale nie musiała się odzywać, co oczywiście zupełnie jej nie przeszkadzało.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W domu mona Lapa już na nich czekała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Gdzieżeś ty była?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– U Świętego Dominika, matko. Stefano mnie tam podwiózł, a nawet zabrał z powrotem. Nie bądź zła.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jednak mona Lapa aż rumieniła się od ekscytacji:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dopiero co wyszli – powiedziała enigmatycznie. – Ale tym razem nie miało to na szczęście większego znaczenia. Natomiast ważne jest, że byli tu oboje! Co więcej, zaprosili nas do siebie na niedzielę!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Kto?… Morini?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A któżby inny? I to już następnego dnia po pierwszej wizycie! Twój ojciec i ja jesteśmy niezwykle zadowoleni. Niedziela już pojutrze, nie ma więc czasu na kupno nowej sukni, ale rzucę okiem na tę niebieską. Powinna pasować. Wieczorem ją odszykuję, dodając trochę srebrnych oplotów. Będziesz wyglądać jak księżniczka. A teraz wybaczcie, muszę przygotować kolację.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To mówiąc, wyszła do kuchni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Stefano uśmiechnął się szeroko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Moje gratulacje – powiedział. – Teraz już wiem, dlaczego chciałaś się widzieć z ojcem Tommaso. Oczywiście wszystko mu powiedziałaś. Prawdę mówiąc, wiedziałem, że do tego dojdzie, chociaż Orlando i Bartolomeo wcale nie byli tacy pewni.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna uciekła do swojego pokoju.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili, siedząc na łóżku, próbowała za wszelką cenę zmusić się do racjonalnego myślenia. Nie było to już tylko czyhające gdzieś na horyzoncie niebezpieczeństwo, ale całkowicie realne zagrożenie. Ojciec Tommaso nie mógł jej pomóc, ponieważ jechał akurat do Florencji. Nawet sam Pan nie chciał odpowiadać na jej modlitwy, a raczej odmawiał interwencji w jej imieniu. Cóż to mogło znaczyć? Na pewno nie to, że już nie chciał, by należała wyłącznie do Niego. Zawsze przecież odpowiadał na miłość. Mogło to więc świadczyć jedynie o tym, że pozostawił jej możliwość wyboru. Być może więc jednak będzie musiała uciec.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Niedziela! Pojutrze. Musi działać szybko. W niedzielę wieczorem dojdzie do oficjalnych zaręczyn, po których nie będzie już żadnej drogi ucieczki, a już na pewno nie dla dziewczyny z dobrego domu. Po zaręczynach mogą przecież nastąpić jedynie trzy rzeczy: małżeństwo, śmierć, albo skandal. Dlatego właśnie trzeba działać zawczasu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zaczęła myśleć, jak zorganizować ucieczkę. Ale dokąd uciekać? Oczywiście nie mogła schronić się w Sienie, ponieważ rodzice na pewno by ją tu odnaleźli. Jednak nigdzie indziej wcześniej nie wyjeżdżała, a drogi pełne są złodziejaszków i innych niebezpiecznych ludzi. Za czasów świętej Eufrozyny wszystko było łatwiejsze. Katarzyna nie mogła sobie też przypomnieć, skąd święta wzięła męskie ubranie. Najwyraźniej opowieść pomijała ten ważny szczegół. Eufrozyna po prostu „założyła męskie rzeczy”.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Najmłodszym z jej braci był Stefano, ale nawet on przewyższał ją wzrostem co najmniej o głowę, więc sam pomysł mierzenia jego ubrań zdawał się wręcz niedorzeczny.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Oczywiście, mogła spróbować je skrócić, ale żadna z niej była krawcowa, a poza tym zabrałoby to długie godziny i nie można by utrzymać tego w sekrecie. W domu mieszkał prawie tuzin ludzi, więc ktoś z pewnością by to dostrzegł, przy czym najprawdopodobniej tym kimś byłaby matka, która na niedzielę zamierzała odświeżyć jej niebieską sukienkę. Srebrne oploty. Wyglądać jak księżniczka…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Widząc troskliwie rozłożoną na kufrze z ubraniami sukienkę, obok której leżał zwitek srebrnego oplotu, Katarzyna pomyślała, że matka nie należy do ludzi lubiących zwlekać. W widoku tym było coś ostatecznego. Miała to przecież założyć i koniec. A kiedy już to zrobi, wszystko potoczy się tak, jak zaplanowała sobie matka.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziewczyna spoglądała na te przedmioty, jak na swych największych wrogów. Po chwili zobaczyła jednak coś, co leżało tuż obok, coś długiego, ostrego i połyskującego blaskiem metalu. Wielkie nożyce matki…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-37679844840480665872023-06-05T04:23:00.010-07:002023-06-05T04:23:50.738-07:00E. MILLER-STEFAŃSKA: ŚW. KATARZYNA ZE SIENY<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-align: justify; text-transform: uppercase;"><br /></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://www.mwydawnictwo.pl/" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">(Wydawnictwo "M", Kraków 2003)</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2010/06/ewa-miller-stefanska-sw-katarzyna-cz-1.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Aktualność myśli św. Katarzyny</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2010/06/ewa-miller-stefanska-sw-katarzyna-cz-2.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Życie duchowe pod dyktando</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2010/06/ewa-miller-stefanska-sw-katarzyna-cz-3.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Fascynująca kobieta</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2010/06/ewa-miller-stefanska-sw-katarzyna-cz-4.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Bez zewnętrznej klauzury</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2010/06/ewa-miller-stefanska-sw-katarzyna-cz-5.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Io voglio! Ja chcę</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-767806907153569782023-06-05T04:21:00.009-07:002023-06-05T04:21:41.556-07:00Modlitwy św. Katarzyny Sieneńskiej<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-transform: uppercase;"><br /></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://www.wdrodze.pl/" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">(Wydawnictwo "W drodze", Poznań 1990)</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/boza-potega-madrosc-i-askawosc.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Boża potęga, mądrość i łaskawość</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2014/07/modlitwa-chrystus-zbawienie-nasze.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Chrystus, zbawienie nasze</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/modlitwa-sw-katarzyny-do-matki-bozej.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Do Matki Bożej</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/gliniane-naczynie.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Gliniane naczynie</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2013/08/modlitwa-miosc-boga-w-trojcy-jedynego.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Miłość Boga w Trójcy Jedynego</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2014/07/modlitwa-niezwyciezona-miosc-boza.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Niezwyciężona miłość Boża</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/modliwa-sw-katarzyny-o-miosc-roztropna.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">O miłość roztropną</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/modlitwa-sw-katarzyny-o-wieczne-bostwo.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">O, wieczne Bóstwo!</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/modlitwa-sw-katarzyny-ocean-bez-dna.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Ocean bez dna</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/przyjdz-duchu-swiety.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Przyjdź Duchu Święty!</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2013/08/modlitwa-sugi-oblubienicy.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Sługi Oblubienicy</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-1763811382678418332023-06-05T04:19:00.008-07:002023-06-05T04:19:27.616-07:00(II) NOWENNA DO ŚW. KATARZYNY SIENEŃSKIEJ<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-transform: uppercase;"><br /></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-1.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 1 - Modlitwa</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-2.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 2 - Czystość</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-3.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 3 - Ukrycie</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-4.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 4 - Asceza</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-5.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 5 - Miłość bliźniego</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-6.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 6 - Moc ducha</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-7_6.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 7 - Światło nadprzyrodzone</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-8.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 8 - Eucharystia</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-9.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 9 - Stygmaty</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-68401686631101838922023-06-05T04:17:00.010-07:002023-06-05T04:17:50.876-07:00(I) NOWENNA DO ŚW. KATARZYNY SIENEŃSKIEJ<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-align: justify; text-transform: uppercase;"><br /></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-1_14.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 1 - Dary Boże</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-2_14.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 2 - Komunia z Bogiem</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-3_14.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 3 - Współpraca z Bogiem</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-4_14.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 4 - Wcielenie</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-5_14.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 5 - Służba ludziom</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-6_14.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 6 - Krzyż</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-7.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 7 - Modlitwa</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-8_14.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 8 - Matka Boża</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/03/nowenna-dzien-9_14.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 9 - Duch Święty</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-4615365422440410122023-06-05T04:15:00.005-07:002023-06-05T04:15:53.965-07:00LISTY<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-align: justify; text-transform: uppercase;"><br /></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://www.wdrodze.pl/" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">(Wydawnictwo "W drodze", Poznań 1988)</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-papieza-grzegorza-xi.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">1. do Grzegorza XI</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/list-do-trzech-braci-benincasa-1-1372.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">2. do trzech braci Benincasa</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/list-do-brata-tomasza-della-fonte-przed.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">3. do Tomasza della Fonte</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-brata-rajmuda-z-kapui-mistrza.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">4. do brata Rajmunda z Kapui, mistrza Jana Terzo i brata Feliksa da Massa</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-grzegorza-xi.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">5. do Grzegorza XI</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-rzadzacych-florencja.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">6. do rządzących Florencją</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-grzegorza-xi_10.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">7. do Grzegorza XI</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-osmiu-swietych-we-florencji.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">8. do Ośmiu Świętych we Florencji</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-papieza-grzegorza-xi_11.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">9. do Grzegorza XI</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-papieza-grzegorza-xi_1686.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">10. do Grzegorza XI</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-krola-francji-1.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">11. do króla Francji</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-papieza-grzegorza-xi_5986.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">12. do Grzegorza XI</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-papieza-grzegorza-xi_148.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">13. do Grzegorza XI</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-ksiecia-ludwika-andegawenskiego.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">14. do księcia Ludwika Andegaweńskiego</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-papieza-grzegorza-xi_6764.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">15. do Grzegorza XI</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/list-do-papieza-grzegorza-xi_6764.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">16. do Grzegorza XI</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-50383799643400053332023-06-05T04:09:00.010-07:002023-06-05T04:09:38.479-07:0010 DNI MODLITW ZE ŚWIĘTĄ KATARZYNĄ<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-align: justify; text-transform: uppercase;"><br /></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-i-pokora-sw-katarzyny-pan-jezus.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień I. Pokora św. Katarzyny. Pan Jezus zdobi ją szatą mistyczną</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-ii-ducha-zaparcia-u-sw-katarzyny.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień II. Ducha zaparcia u św. Katarzyny. Otrzymuje ona dar Woli Chrystusa Pana w miejsce swojej własnej</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-iii-miosc-do-serca-pana-jezusa-u.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień III. Miłość do Serca Pana Jezusa u św. Katarzyny</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-iv-miosc-sw-katarzyny-ku.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień IV. Miłość św. Katarzyny ku bliźniemu. Pan Jezus zaprasza św. Katarzynę, by piła z Jego boku miłość</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-v-kult-sw-katarzyny-do.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień V. Kult św. Katarzyny do Najświętszego Eucharystii. Pan Jezus własnoręcznie podał św. Katarzynie Komunię świętą</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-vi-o-zyciu-ktore-czerpaa-sw.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień VI. O życiu, które czerpała św. Katarzyna z Komunii św. Pan Jezus utrzymuje jej siły jedynie przez Eucharystię</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-vii-cierpliwosc-i-radosc-sw.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień VII. Cierpliwość i radość św. Katarzyny w przeciwnościach i cierpieniu. Otrzymuje ona z rąk Chrystusa koronę cierniową</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-viii-ukochanie-krzyza-przez-sw.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień VIII. Ukochanie Krzyża przez św. Katarzynę. Pan Jezus obdarza ją stygmatami</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-ix-chrystus-powierza-sw.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień IX. Chrystus powierza św. Katarzynie niezwykłą misję</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px; text-align: justify;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/05/dzien-x-gorliwosc-i-poswiecenie-sw.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień X. Gorliwość i poświęcenie św. Katarzyny w wypełnianiu swej misji. Wielkodusznie poświęca radości kontemplacji służbie dusz</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-29962135601490773242023-06-05T04:07:00.007-07:002023-06-05T04:07:27.383-07:00O ŚW. KATARZYNIE...<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-transform: uppercase;"><br /></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2020/03/walczaca-do-konca.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">A. Bandura: Walcząca do końca</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2010/06/liczy-sie-tylko-swietosc-niedziela.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">A. Martinelli: Liczy się tylko świętość</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2010/06/mistrz-dialogu-gosc-niedzielny-nr.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">E. Miller-Stefańska: Mistrzyni dialogu</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2020/04/moja-natura-jest-ogien.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">F. Kucharczak, Moją naturą jest ogień</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2019/06/mistrzyni-dialogu-i-pojednania.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">M. Dziemińska: Mistrzyni dialogu i pojednania</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/m-kominek-koscio-w-doktrynie-sw.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">M. Kominek: Kościół w doktrynie św. Katarzyny Sieneńskiej</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/09/doktor-bez-uniwersytetu.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">M. Kopczyńska: Doktor bez uniwersytetu</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2017/02/ognista-swieta.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Ognista święta</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-76509319458743976602023-06-05T04:04:00.008-07:002023-06-05T04:04:32.880-07:00ŻYWOT<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-transform: uppercase;"><br /></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://www.wdrodze.pl/" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">(Wydawnictwo "W drodze", Poznań 2010)</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/1-zywot-misja-katarzyny-wsrod-jej.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Misja Katarzyny wśród jej współczesnych</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/2-zywot-przedmiot-metoda-i-podzia-dziea.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Przedmiot, metoda i podział dzieła</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/3-zywot-rodzice-katarzyny.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Rodzice Katarzyny</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/4-zywot-narodziny-i-dziecinstwo.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Narodziny i dzieciństwo Katarzyny</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/5-zywot-katarzyna-skada-slub-dziewictwa.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Katarzyna składa ślub dziewictwa</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/6-zywot-zmagania-katarzyny-z-rodzina-o.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Zmagania Katarzyny z rodziną o możliwość wypełnienia swego ślubu</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/7-zywot-zwyciestwo-katarzyny.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Zwycięstwo Katarzyny</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/8-umartwienia-katarzyny-i-proby.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Umartwienia Katarzyny i próby powściągania ich przez matkę</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/9-zywot-przyjecie-habitu-siostr-od.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Przyjęcia habitu Sióstr od Pokuty św. Dominika</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/10-zywot-niezwykle-postepy-na-drodze-do.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Niezwykłe postępy na drodze do Boga</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/11-zywot-madrosc-katarzyny.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Mądrość Katarzyny</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/12-zywot-wiez-katarzyny-ze-zbawicielem.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Więź Katarzyny ze Zbawicielem</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/13-zywot-zaslubiny-z-chrystusem.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Zaślubiny z Chrystusem</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/14-zywot-misja-katarzyny.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Misja Katarzyny</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/16-zywot-ekstazy-i-objawienia.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Ekstazy i objawienia</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/17-zywot-cuda-ktore-uratoway-zycie-lub.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Cuda, które uratowały życie lub zdrowie cielesne bliźnich</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/18-zywot-cudowne-uwolnienia-opetanych.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Cudowne uwolnienia opętanych</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/19-zywot-o-cudach-ktore-bog-przez-nia.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">O cudach, które Bóg przez nią działał w ukryciu</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/20-zywot-ostatnie-dziaania-katarzyny-w.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Ostatnie działania Katarzyny w Rzymie na rzecz jedności Kościoła i misja Rajmuda do króla Francji Karola. Imiona i kwalifikacje świadków ostatnich chwil Katarzyny, których relacje pozwoliły autorowi je opisać</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="http://sienenka.blogspot.com/2012/01/21-zywot-cuda-posmiertne.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Cuda pośmiertne</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-63313385250441918042023-06-05T04:02:00.001-07:002023-06-05T04:02:03.735-07:00REKOLEKCJE ZE ŚW. KATARZYNĄ<h2 style="font-feature-settings: normal; font-kerning: auto; font-optical-sizing: auto; font-stretch: normal; font-variant-alternates: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; font-variation-settings: normal; line-height: normal; margin: 0.5em 0px; position: relative; text-transform: uppercase;"><span style="font-family: arial; font-size: small;"><br /></span></h2><div class="widget-content"><ul style="line-height: 1.2; list-style: none; margin: 0px; padding: 0px;"><li style="border-top: none; margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-sienenska.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 1 - Kim jestem?</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-ze-sieny.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 2 - Krzew gorejący</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-ze-sieny_20.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 3 - Dom poznania siebie i Boga</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-ze-sieny_91.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 4 - Pamięć, intelekt, wola: napełnione Bogiem czy mną samym?</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-ze-sieny_44.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 5 - Wznieść się ku miłosierdziu i zejść do doliny pokory</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-ze-sieny_5.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 6 - Rzeka kłamstwa i most Prawdy</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-ze-sieny_80.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 7 - Most o trzech stopniach</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-ze-sieny_81.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 8 - Żywa księga</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-sienenska_20.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 9 - Diament: nędza i miłosierdzie</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-sienenska_72.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 10 - Muchy unikają ognia</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-sienenska_59.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 11 - Zejdź z krzyża!</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-sienenska_44.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 12 - Gdzie więc jest twoja pierwsze miłość? List do duszy znajdującej się w kryzysie</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-sienenska_68.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 13 - Kochać do krwi za Krew</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-sienenska_6.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 14 - Z miłości do Kościoła</span></a></li><li style="border-top: 1px dashed rgba(128, 128, 128, 0.5); margin: 0px; padding: 0.25em 0px;"><a href="https://sienenka.blogspot.com/2022/07/rekolekcje-ze-sw-katarzyna-sienenska_15.html" style="text-decoration-line: none;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: arial;">Dzień 15 - Maryja, nosicielka ognia</span></a></li></ul></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-65882796504896569472023-06-05T03:57:00.009-07:002023-06-05T05:00:44.277-07:00Oblężenie niebios. Rozdział pierwszy <p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nieszpory skończyły się już i cienki sznur wiernych znikał powoli w popołudniowym słońcu za drzwiami kościoła Świętego Dominika.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– No dobrze – energicznie stwierdziła mona Lapa Benincasa. – Chodźmy, dziecko. Trzymaj głowę wysoko, ale oczy spuść ku ziemi. Uważaj na swe ruchy i broń Boże nie garb się.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Stojąca obok niej dziewczyna wydawała się bardzo młoda, zaś w porównaniu z przysadzistą figurą jej matki wyglądała na jeszcze chudszą, niż w rzeczywistości. Po chwili, zebrawszy długie szaty, zeszły schodami prosto na ulicę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bella – stwierdził jakiś młodzieniec w żółtym kubraku i pończochach, mówiąc to dostatecznie głośno, by mieć pewność, że go usłyszą. – Piękna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Po chwili uśmiechnął się jeszcze z podziwem i ułożył dłoń na sercu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dziewczyna zacisnęła usta, zaś matka uraczyła młodzieńca piorunującym spojrzeniem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Niektórym rodzicom powinno się współczuć – powiedziała. – Cóż to za maniery!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To przez tę obrzydliwą maść, którą nałożyłaś mi na policzki, matko – mruknęła dziewczyna, upewniając się wcześniej, czy nikt ich nie usłyszy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mona Lapa skrzywiła się lekko:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie robiono tego w moich czasach, ale teraz wszyscy nakładają makijaż, więc czemu miałoby być inaczej w twoim przypadku?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– On zresztą tylko się naśmiewał – odparła dziewczyna, wzruszając przy tym ramionami. – Nigdy nie będę piękna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Widywałam już brzydsze u boku dobrych mężów – stwierdziła matka. – Jesteś wprawdzie niska, ale to lepsze niż byś miała być za wysoka. Mężczyźni nie lubią spoglądać na kobiety w górę. Dobry wieczór, messer Nanni…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tęgi mężczyzna w brązowych aksamitach, z olbrzymim, złotym łańcuchem zdobiącym krzepką szyję, pokłonił się niedbale, odchodząc w zamyśleniu w swoją stronę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Łajdak – mruknęła pod nosem mona Lapa. – Ale za to jaki bogaty! Bankier, nosi jedwabie i biżuterię… Ach, żeby tylko dobry Bóg nie był dla niego równie niecierpliwy, jak on bywa dla swoich dłużników. Przecież nawet w zeszłym tygodniu dwóch z nich wrzucono do wieży. Ale spoglądał na twoje włosy, Katarzyno, zauważyłaś?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie, matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Cieszę się, że zmusiłam cię do słonecznych kąpieli na dachu. Słońce zrobiło z twoimi włosami dobrą robotę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W chwilę potem obie musiały przycisnąć się do ściany budynku, przepuszczając kilka ciężko obładowanych osłów.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ojciec Montucchi wcale nie mówił dobrze o kobietach, smażących swoje mózgi na dachach, by tylko wybielić włosy – stwierdziła w półuśmiechu Katarzyna.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale on nie musi wydawać swych córek za mąż – zgryźliwie odparła jej matka. – A poza tym to nie mózg sprawia, że kobieta jest atrakcyjna, zaś twoje włosy są teraz bardzo ładne.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wkrótce dotarły do Campo – dumy Sieny – gdzie zbiegały się trzy tèrzos: Tèrzo di Città, San Martino i Camollia. Plac ów przypominał kształtem szeroko rozwarty wachlarz w kolorze róży, wachlarz największy na świecie, którego uchwyt tworzył równie różowy, cały skrzący się złotem ratusz miejski. Budynek ten posiadał wiele portali i elegancko zaokrąglonych okien, piękny krenelaż u szczytów murów, ale również głębokie lochy. Prawdziwą chlubą miasta była jednak wieża Mangia, strzelająca w górę smukła i różowa, zmieniając się w końcu w piękny, biały kwiat dzwonnicy, położony tak wysoko, że można go było dostrzec, zanim jeszcze na horyzoncie zamajaczyły pierwsze kształty samego miasta.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Było to prawdziwe centrum świata. Właśnie tutaj, w sześć kolejnych dni tygodnia organizowano wielki targ z mięsem, drobiem, rybami, warzywami, owocami, ale również serem, winem, kwiatami, a nawet rzadkimi przyprawami, wartymi swej wagi w szczerym złocie. Tutaj również miały miejsca zebrania polityczne.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W ratuszu pracowano nad ustawami, debatowano nad nimi i proklamowano je, a były to ustawy wolnego miasta, posłusznego papieżowi (który przebywał w dalekim Awinionie), oddającego szacunek cesarzowi (mieszkającemu w odległej Pradze), ale nie poddanego żadnej sile.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na Campo odbywało się również Pálio, wielki wyścig w dniu Wniebowzięcia, na który wszystkie contrady – dzielnice trzech tèrzos – wysyłały swych najlepszych jeźdźców do walki o wspaniałą chorągiew Najświętszej Panny, a mieszkańcy Sieny gromadzili się na specjalnie przygotowanych trybunach, przyglądając się gonitwie</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">i stawiając nawet do tysiąca złotych florenów na swych faworytów. A wszystko to w aurze krzyków triumfu lub porażki.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Teraz jednak Campo był prawie pusty. Kiedy dwie kobiety przechodziły przez plac, by w chwilę potem zniknąć w labiryncie wąskich uliczek, stojący u głównego wejścia do ratusza dwaj miejscy strażnicy rozmawiali ze sobą ospale.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dokąd idziemy, matko? – spytała w pewnej chwili Katarzyna. – Przecież to nie droga do domu. Powinnyśmy były…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ahimè! – niecierpliwie przerwała jej mona Lapa. – Dlaczego kurczęta zawsze chcą być mądrzejsze od kury? Nie ociągaj się. Już dwadzieścia lat przed twoimi narodzinami znałam Sienę jak własną kieszeń!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na ulicy z warsztatami garbarskimi panował dziwny zapach, na który Katarzyna zmarszczyła nieco nos.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ten duży sklep po prawej należy do rodziny Morinich – rzuciła od niechcenia matka. – To bardzo szanowani ludzie. Twój ojciec wysoko ich ceni. Jeśli spotkamy kogoś przed drzwiami, chcę byś skłoniła głowę i uśmiechnęła się, rozumiesz?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Podchodząc bliżej, zobaczyły stojące u bramy dwie osoby. Czterdziestoletnia, szykownie ubrana kobieta, na której twarzy zdawał się malować cień pogodnej obojętności, rozmawiała z młodym, odwróconym plecami do ulicy mężczyzną, ubranym w obcisły, zielony kubrak zdobiony wiewiórczym futrem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mona Favolina Morini – mruknęła cicho mona Lapa – i jej syn, Sandro. Przychodził do nas bawić się z twoimi braćmi, kiedy byli jeszcze dziećmi. Pamiętasz go?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie, matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Młodzieniec odwrócił się w ich stronę. Miał ciemne oczy, ciemne włosy i był przystojny niczym prawdziwy książę.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobry wieczór, mono Favolino – powiedziała już pełnym głosem mona Lapa. – Dobry wieczór, messer Sandro.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W chwilę potem zrobiło się głośno od nieco sztucznie brzmiących pozdrowień i uśmiechów, ale na szczęście kiedy matka przedstawiła Katarzynę, ta w samą porę przypomniała sobie o obiecanych przez siebie manierach.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Och, cóż za cudna dziewczyna – mona Favolina stwierdziła w końcu swym wysokim głosem. – Przepiękna. Może tylko trochę zbyt szczupła…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Ale za to bardzo mocna – odparła mona Lapa. – Nie raz zdarzyło jej się wchodzić z wielkim pakunkiem ubrań schodami na samą górę domu. Mam rację, Katarzyno?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, matko.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W chwilę potem obie znajome zaczęły wymieniać się nakazanymi zwyczajem uprzejmościami.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Nie wejdziesz, mono Lapo?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Och, nie, dziękuję, tak mi miło, jednak…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tylko na lampkę wina i ciastko…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Doprawdy, nie możemy, mono Favolino. Mam nadzieję, że twój mąż ma się zdrowo?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wyśmienicie, dziękuję. A ser Giacomo zdrowy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak jak zwykle, choć ma coraz więcej pracy…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Sandro Morini włączył się, mówiąc uprzejmie do Katarzyny:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Wyrosłaś…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Taki już los dzieci.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Oboje zaśmiali się na ten żarcik, tyle że dość cicho i ostrożnie.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Teraz już naprawdę musimy iść – stwierdziła w końcu mona Lapa. – Proszę przekazać wyrazy uszanowania mężowi, mono Favolino! Chodź, Katarzyno. Nie możemy się przecież spóźnić.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Do wylotu ulicy garbarzy mona Lapa nie odezwała się ani słowem. Dopiero kiedy przeszły obok niewielkiej fontanny na jej końcu, stwierdziła:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dobrze sobie poradziłaś, moja mała.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To znaczy?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Słysząc to, matka poklepała ją po ramieniu.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Zobaczysz, moja droga. To dobry chłopiec, a w dodatku przystojny. Wprawdzie nie podobało mi się to jego futerko na kubraku, bo nie powinno się na siłę udawać arystokratów, a jeszcze niedawno karali za takie występki, ale w dzisiejszych czasach młodzi często to robią, a i wysoko urodzeni nie są już tacy jak dawniej. Nie ma to więc chyba większego znaczenia. Poza tym, kiedy się już ożenicie, będzie miał inne rzeczy na głowie…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Matko! Nie myślisz chyba… nie chcesz…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chodźmy, dziecko i mów ciszej, bo patrzą na nas jakieś dwie wiedźmy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Policzki Katarzyny promieniały.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Żartowałaś sobie, matko, prawda? Ser Sandro z pewnością nie miałby na to najmniejszej ochoty…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– To zupełnie nieistotne – odparła jej spokojnie matka. – Morini są ludźmi porządnymi i nie przywykłymi do marzeń. Tak samo zresztą jak my. Oczywiście to tylko pierwsza wizyta i nie można jeszcze niczego przesądzać, ale twój ojciec zgodził się ze mną, że pasowalibyście do siebie, a poza tym wspominał już o tym przelotnie ser Angelo Moriniemu. Wprawdzie mona Favolina nadal się wywyższa, zawsze przecież z tego słynęła, ale chyba wszystko pójdzie po naszemu. Jesteś już w odpowiednim wieku i…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Matko, nie mówisz chyba poważnie. Ja… ja nie chcę…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bądź już cicho.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mona Lapa spojrzała przez ramię. Dwie kobiety znikły. Nikogo nie było widać, może poza kilkoma bawiącymi się na ulicy urwisami. Zatrzymała się.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Posłuchaj, co ci powiem – rzuciła jej. – Nie ożenilibyśmy cię z Francesco Naldim i ani twój ojciec, ani nawet ja nie obstawaliśmy przy tym, ponieważ był od ciebie trzydzieści lat starszy, a to mogłoby zaszkodzić waszym dzieciom. Nie zachęcaliśmy też ser Giovanniego Baroli, który nie miał ani pozycji, ani pieniędzy. Zresztą nawet ci o tym nie mówiliśmy. Ale w Sandro Morinim nie ma nic złego, wiec zarówno ja, jak i twój ojciec, mamy nadzieję, że będziecie małżeństwem. Idziemy!</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Był to ten sam ton głosu, który w rodzinie Benincasa zawsze kończył wszelkie dyskusje, dlatego w całej już drodze do domu matka i córka nie odezwały się do siebie ani słowem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: center;"><span style="font-family: arial;">***</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Znajdujący się przy Via dei Tintori – ulicy farbiarzy – dom rodziny Benincasa był sam w sobie małym światem. Na parterze ser Giacomo Benincasa zawiadywał warsztatem, wydając nieznające sprzeciwu polecenia swym trzem synom: Bartolomeo, Orlando i Stefano, a także dwóm pracownikom i dwóm czeladnikom. Wokół stało mnóstwo beczek, kadzi i wszelkiego rozmiaru moździerzy, zaś pod dość niskim sufitem rozwieszono pajęczynę sznurów do suszenia. Strome, choć szerokie schody prowadziły na piętro, będące z kolei królestwem mony Lapy, z sypialniami i kuchnią, jasną od blasku miedzianych rondli i tygli, cynowych garnków, glinianych naczyń i słojów ustawionych na półkach i półeczkach. W kuchni znajdował się również długi stół, przy którym wszyscy mieszkańcy zbierali się zawsze do posiłków.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Był to dom duży, zresztą musiał być właśnie taki. W obecnej chwili mieszkało w nim tylko jedenaście osób, chociaż niegdyś musiał pomieścić dwukrotnie więcej. W ciągu dwudziestu lat małżeństwa mona Lapa urodziła dwadzieścioro czworo dzieci, z których przeżyło trzynaście, co i tak – według słów lekarza rodziny, ser Girolamo Vespettiego – było świetnym osiągnięciem, uzyskanym, oprócz jego własnych umiejętności, dzięki trosce, jaką mimo tak częstych okresów ciąży matka obejmowała dzieci. Teraz jednak wszystkie córki rodziny – poza najmłodszą Katarzyną – i niektórzy z synów zostali już wyswatani i założyli własne domy, a kilkoro doczekało się już nawet potomstwa, przez co niemająca jeszcze piętnastu lat Katarzyna została ponad tuzin razy ciotką.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W warsztacie pracownicy i czeladnicy w pocie czoła układali sterty sukna o przepięknym, zielonym jak morze odcieniu, zaś ser Giacomo Benincasa stale ich nadzorował. Był człowiekiem raczej niskiego wzrostu, o coraz bardziej siwiejących włosach i bladożółtej cerze wskazującej na to, że niezbyt często cieszył się powiewami świeżego powietrza, choć jego postura wskazywała raczej na artystę, niźli rzemieślnika.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chwileczkę – nakazał nagle. – Chciałbym przyjrzeć się następnej.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Na dźwięk tych słów zarówno Bartolomeo, jak i Orlando, natychmiast zamarli w bezruchu. We wszystkich ważnych dla siebie zamówieniach ojciec zawsze osobiście przygotowywał odcień sukna, choć czasami nie był zadowolony z zakończonej już pracy, więc rozpoczynał wszystko od nowa, a ponieważ nikt poza nim nie potrafi ł dostrzec różnicy, decyzje takie traktowano jako marnotrawienie wielu dni pracy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Giacomo Benincasa chwycił podane przez czeladnika płótno, zbadał je szczegółowo i potarł fachowo palcami.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Może być – powiedział w końcu, a jego synowie uśmiechnęli się na to z ulgą, więc spojrzał na nich surowo i dodał: – Wiem, co sobie teraz myślicie, ale zrobią z nich nowe liberie służących rodziny Salimbeni, którym można zaoferować wyłącznie produkty najlepszej jakości. Pierwsze zamówienie złożyli u mnie w czasach, kiedy interes zupełnie się jeszcze nie kręcił. Nie zapomnę im tego i nie pozwolę, byście zapomnieli i wy.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Bartolomeo kiwnął potakująco, stwierdzając:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Mówiłeś nam już o tym, ojcze. Było to rok po wielkim…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, tak – przerwał mu pośpiesznie Giacomo Benincasa.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Lepiej nie wymawiać tego słowa. Nie przynosi szczęścia. Ale pomogli mi właśnie wtedy i niech Bóg im za to błogosławi. Większość ludzi proponuje pomoc, kiedy jej nie potrzebujemy. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o naszych rządzących…</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mówiąc to, przyglądał się jeszcze przez chwilę ławeczce, na której pracownicy składali zielone sukno.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Sieną rządzili prości ludzie. Szlachetnie urodzonych wykluczono ze sprawowania jakichkolwiek urzędów i niewskazane było mówienie czegokolwiek, co można by uznać za słowa krytyki, kierowane przeciw zasiadającym w ratuszu miejskim urzędnikom.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W pewnej chwili do warsztatu wszedł szesnastoletni młodzieniec o jasnym spojrzeniu i bujnej, niesfornej fryzurze.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Matka i Katarzyna już wróciły, ojcze – powiedział.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dziękuję, Stefano. Pójdę więc się z nimi zobaczyć. Jutro o dziewiątej weźmiesz wóz i zawieziesz te sukna do Palazzo Salimbeni, przekazując tej rodzinie najszczersze wyrazy szacunku. Nie czekaj na zapłatę, bo zawsze przysyłają własnego gońca.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Tak, ojcze.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– A teraz możesz pomóc Orlando przy mieszaniu niebieskiego barwnika na tuniki dla straży miejskiej. Wrócę niebawem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy drzwi za ser Giacomo zamknęły się w końcu, Stefano zwrócił się do Bartolomeo, szepcząc:</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Chyba się udało.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Co takiego?</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Pierwsza wizyta. No wiesz, Katarzyna i Sandro Morini.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Uwierzę, jak zobaczę – wymamrotał pod nosem Bartolomeo.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Był powolnym, skrupulatnym młodzieńcem o masywnej sylwetce odziedziczonej od matki, ale cichym i mającym skłonności do rozmyślania.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Morini to ludzie wyniośli – dodał.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Podczas całej tej rozmowy bracia skupili się w mocno zbitej grupce, bo przecież sprawy takie nie powinny dojść uszu ani pracowników, ani tym bardziej czeladników.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Czas już, by wreszcie wyszła za mąż – stwierdził jeszcze Orlando. – Chyba za bardzo się nad sobą rozczula, choć zupełnie nie wiem dlaczego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Dziewczęta w jej wieku często to robią – poinformował go Stefano, próbując zabrzmieć jak dobrze znający życie staruszek.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Bartolomeo uśmiechnął się nieco, zaś Orlando po prostu parsknął śmiechem.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Bartolomeo ma rację – stwierdził po chwili. – Pierwsza wizyta, to tylko pierwsza wizyta. Nic więcej. Morini mogą na nią odpowiedzieć, choć niekoniecznie. Właśnie dlatego spotkania te muszą być tak bardzo przypadkowe: żeby nikt nie poczuł się urażony, jeśli nic z tego nie wyjdzie. Chociaż, jak znam naszą matkę, nie mając dobrze przygotowanego gruntu nie posunęłaby się nawet do tego.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">– Lepiej zacznij mieszać te farby – ostrzegł go Bartolomeo. – Ojciec niedługo wróci. Swatanie zostaw matce. Dobrze się na tym zna. W końcu wydała już pięć córek.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">cdn.</span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><em style="box-sizing: inherit;"><strong style="box-sizing: inherit;"><span style="font-family: arial;">Louis de Wohl</span></strong></em></p><p style="background-color: white; box-sizing: inherit; margin-bottom: 0.4em; margin-top: 0px; text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla <a href="http://wds.pl/wds-sandomierz-oblezenie-niebios,c2,p457,pl.html" rel="noopener" style="background-color: transparent; box-sizing: inherit; color: black; text-decoration-line: none;" target="_blank">Oblężenie niebios</a>.</span></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-52573708573620065352023-05-01T03:07:00.012-07:002023-05-01T03:19:27.827-07:00Różaniec ze św. Katarzyną Sieneńską<div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">I. Tajemnice radosne </span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">1. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie </span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Posłał Bóg anioła Gabriela (...) do Dziewicy poślubionej mężowi (...), a Dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, [anioł] rzekł: Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami" (Łk 1, 26-28).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za rodziców św. Katarzyny Sieneńskiej, którzy zapalili jej serce miłością do Ciebie, dzięki czemu ona odpowiedziała – już w dorosłym życiu – na Twoje wezwanie: „Pójdź za Mną”…</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">2. Nawiedzenie św. Elżbiety </span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta (...). Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę" (Łk 1, 39-40).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za św. Katarzynę Sieneńską, która innych przekonywała swoim pisarstwem i gorliwością zakonną, aby uwierzyli Prawdzie, którą Ty sam jesteś.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">3. Narodzenie Jezusa </span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Kiedy przebywali [w Betlejem], nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna" (Łk 2, 6-7).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za dzień, w którym po raz pierwszy gościłeś sakramentalnie w sercu św. Katarzyny.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">4. Ofiarowanie Jezusa w świątyni</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby przedstawić Panu" (Łk 2, 22).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za chwilę, w której św. Katarzyna postanowiła całym sercem ofiarować się Tobie na służbę w życiu zakonnym.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">5. Znalezienie Jezusa w świątyni</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Gdy [Jezus] miał lat dwanaście, udali się [Rodzice wraz z Nim do Jerozolimy] (...). Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. (...) Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni" (Łk 2, 42-46).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za dzień, w którym św. Katarzyna Sieneńska wstąpiła do Zakonu Dominikańskiego i tam odnalazła swoje powołanie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">II. Tajemnice światła </span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;"><br /></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">1. Chrzest Jezusa w Jordanie</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest" (Łk 3, 21).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za chrzest św. Katarzyny Sieneńskiej, dzięki któremu stała się ona nieodwołalnie dzieckiem Bożym.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">2. Objawienie się Jezusa w Kanie Galilejskiej</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: Nie mają wina" (J 2, 1-2).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za codzienne objawianie Twojej woli św. Katarzynie Sieneńskiej, poprzez decyzje jej przełożonych.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">3. Głoszenie królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"[Jezus] udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy" (Łk 4, 31-32).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za budowanie przez św. Katarzynę swoich współsióstr gorliwą postawą zakonną i zachęcaniem do świętości.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">4. Przemienienie Jezusa na górze Tabor</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"[Jezus] wziął ze sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe" (Łk 9, 28-29).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za to, że codziennie coraz bardziej przemieniałeś w Siebie św. Katarzynę.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">5. Ustanowienie Eucharystii</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał im, mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!" (Łk 22, 19).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za to, że św. Katarzyna często za życia mogła karmić się eucharystią, Twoim Ciałem i Twoją Krwią.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">III. Tajemnice bolesne </span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;"><br /></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">1. Modlitwa Jezusa w Ogrójcu</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">"[Jezus] oddalił się od nich na odległość około rzutu kamieniem, padł na kolana i modlił się tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!" (Łk 22, 41-42).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za to, że św. Katarzyna Sieneńska w trudnych chwilach swego życia, zawsze szukała w Tobie oparcia.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">2. Biczowanie Jezusa</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie” (Mk 15, 15).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za drogę życia św. Katarzyny, kiedy to mogła zaświadczyć o wielkiej miłości do Ciebie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">3. Ukoronowanie Jezusa cierniem</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Żołnierze (…) ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę” (Mk 15, 16-17).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za to, że św. Katarzyna Sieneńska dobrowolnie chciała cierpieć dla Ciebie poprzez przyjmowanie codziennych krzyży i podejmowanie umartwień.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">4. Droga Krzyżowa Jezusa</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola. Włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem” (Łk 23, 26).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za wytrwanie do końca św. Katarzyny Sieneńskiej razem z Tobą, na zakonnej drodze życia.<span><a name='more'></a></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">5. Śmierć Chrystusa na Krzyżu</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha” (Łk 23, 46).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za świątobliwą śmierć św. Katarzyny Sieneńskiej, którą poświadczyła swoją całkowitą ofiarę z życia z miłości do Ciebie, Panie.<span></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">IV. Tajemnice chwalebne </span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;"><br /></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">1. Zmartwychwstanie Chrystusa</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„[Niewiasty] przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (Łk 24, 5-6).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za to, że św. Katarzyna Sieneńska chciała pójść za Tobą, odpowiadając na Twoje powołanie, by razem z Tobą zmartwychwstać.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">2. Wniebowstąpienie Chrystusa</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„[Jezus] uniósł się w obecności [Apostołów] w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu” (Dz 1, 9).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za to, że chętnie wysłuchujesz próśb św. Katarzyny Sieneńskiej, które nieustannie zanosi w intencjach swoich czcicieli. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">3. Zesłanie Ducha Świętego</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2, 2-4).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za to, że serce św. Katarzyny zawsze było pełne darów Ducha Świętego. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">4. Wniebowzięcie Bogarodzicy</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Maryja rzekła: Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej” (Łk 1, 46-47).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci za to, że św. Katarzyna Sieneńska cieszy się w niebie obecnością Twojej Matki.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-family: arial;">5. Ukoronowanie Maryi</span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">„Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. (…) Błogosławiona [jest], która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana” (Łk 1, 42.45).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu, dziękuję Ci z całego serca za św. Katarzynę Sieneńską, która teraz w niebie jest jednym z klejnotów w koronie chwały Twojej Matki, Królowej Zakonu Dominikańskiego.</span></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-77924632016986322132023-05-01T02:57:00.006-07:002023-05-01T14:34:29.024-07:00Droga Krzyżowa ze św. Katarzyną Sieneńską na podst. Listu św. Jakuba Ap.<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>1. Pan Jezus na śmierć skazany</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Moi przyjaciele, cieszcie się, gdy spotykają was rozmaite trudności! Każda próba waszej wiary sprawia bowiem, że stajecie się bardziej wytrwali. Gdy zaś wasza wytrwałość będzie w pełni ukształtowana, wy sami będziecie dojrzali, w pełni rozwinięci i pozbawieni wszelkich wad (Jk 1, 2-4).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Panie, proszę Cię za wstawiennictwem św. Katarzyny Sieneńskiej, aby nie przerażał mnie żaden sąd i wyrok wydany na mnie przez bliźnich.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>2. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jeżeli zaś ktoś z was potrzebuje w życiu mądrości, niech poprosi o nią Boga, który chętnie udziela jej wszystkim ludziom. Prosząc, niech jednak wierzy, że ją otrzyma, i niech nie wątpi w to. Wątpiący człowiek podobny jest bowiem do morskiej fali, miotanej wiatrem w różne strony. Nie powinien on oczekiwać, że cokolwiek otrzyma od Pana, jest bowiem wewnętrznie rozdarty, a jego postawa jest chwiejna (Jk 1, 5-8).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mądrością życia jest brać chętnie codzienny krzyż i podążać za Chrystusem. Przykładem tej postawy niech będzie dla mnie św. Katarzyna Sieneńska, dominikanka.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b><br /></b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>3. Jezus upada po raz pierwszy pod krzyżem</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Szczęśliwy jest zaś człowiek, który opiera się pokusom. Jego wiara jest wypróbowana, a on sam otrzyma wieniec życia, przyrzeczony tym, którzy kochają Boga. Doświadczając pokus, niech nikt nie mówi jednak: „To Bóg nakłania mnie do złego”. Bóg bowiem ani sam nie doświadcza pokus, ani też nikogo nie nakłania do czynienia zła. Każdy jest bowiem kuszony przez tkwiące w nim pragnienia, które go nęcą i popychają do działania. Pragnienia te prowadzą człowieka do grzechu, grzech zaś – do śmierci (Jk 1, 12-15).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Panie, człowiek ma naturę grzesznika i upada, wybierając swój egoizm. Ty jednak go podnosisz i każesz iść dalej po drodze życia. Spraw, abym zawsze umiał powstawać i iść naprzód tak jak św. Katarzyna Sieneńska.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>4. Jezus spotyka Swoją Matkę</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kochani przyjaciele, bądźcie bardziej skłonni do słuchania, niż do mówienia lub wybuchania gniewem. Gniewając się, człowiek nie czyni bowiem tego, co podoba się Bogu. Wyrzućcie więc ze swojego życia wszelki brud oraz zło i z pokorą przyjmijcie zasadzone w was słowo Boże, które może doprowadzić was do zbawienia. Wprowadzajcie je jednak w czyn, a nie bądźcie słuchaczami, którzy tylko udają, że słuchają (Jk 1, 19-22).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Panie Jezu, jeżeli ktoś słucha i wypełnia Twoje Słowo, jest Ci tak bliski jak własna Matka. Obym za przykładem św. Katarzyny Sieneńskiej zawsze był miłośnikiem Twojego Słowa i ulubieńcem Twojej Matki.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b><br /></b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>5. Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Jezusowi</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Moi przyjaciele, jaki jest sens mówić, że się wierzy Bogu, jeśli ta wiara nie przejawia się w czynach? Czy taka wiara może kogoś zbawić? (…) Jeśli nie wypływają z niej dobre czyny, znaczy to, że jest martwa (Jk 2, 14.17).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Panie Jezu, podobnie jak Szymon Cyrenejczyk i św. Katarzyna Sieneńska pragnę codziennie świadczyć o mojej wierze w Ciebie swoją pomocną postawą chrześcijańską.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>6. Weronika ociera twarz Jezusowi</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Twierdzisz, że wierzysz w istnienie Boga? To dobrze, ale demony też w to wierzą, a mimo to drżą ze strachu. Niemądry człowieku! Czy mam ci udowodnić, że wiara, z której nie wypływają dobre czyny, jest bezużyteczna? (Jk 2, 19-20).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Moja miłość bliźniego rzadko domaga się heroicznych czynów, najczęściej drobnych, codziennych uczynków… Tak jak św. Weronika i św. Katarzyna chcę codziennie świadczyć swoimi czynami, że kocham Boga i ludzi.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>7. Jezus upada po raz drugi</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wszyscy dopuszczamy się wielu grzechów. Jeśli jednak ktoś nie grzeszy w mowie, znaczy to, że stał się człowiekiem w pełni dojrzałym – potrafiącym panować także nad całym sobą. (…) Podobnie język, choć jest małą częścią ciała, potrafi wiele zdziałać. Wielki pożar lasu rozpoczyna się od małego płomienia, a język jest właśnie jak płomień ognia – jest pełen zła i niszczy całe ciało. On rozpala w nas szalejący żywioł, prowadzący do zniszczenia i klęski, a źródłem tego ognia jest samo piekło (Jk 3, 2.5-6).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Bardzo częstym upadkiem w życiu ludzkim są grzechy języka. Ranimy nimi bliźnich, poniżamy, obmawiamy, a często i zabijamy w oczach innych na wiele lat, a być może już do końca życia. Podobnie jak św. Katarzyna Sieneńska zawsze będę się starał walczyć z każdym przejawem grzechu, a szczególnie grzechu języka, w moim życiu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>8. Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Mądrość, która pochodzi z nieba, jest przede wszystkim czysta i dąży do pokoju. Jest łagodna i otwarta, pełna miłości i dobrych czynów, bezstronna i szczera. Ci zaś, którzy sieją pokój, jako plon będą zbierać prawość (Jk 3, 17-18).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Panie Jezu, św. Katarzyna Sieneńska po swoim wstąpieniu do Zakonu Dominikańskiego, starała się Ciebie naśladować z wszystkich sił i codziennie wzrastała w cnotach, i tym Ciebie najbardziej pocieszała. Obym umiał ją w tym naśladować!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>9. Jezus po raz trzeci upada</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przyjaciele, bądźcie cierpliwi, oczekując powrotu naszego Pana. Rolnik musi cierpliwie czekać na swe cenne plony, aż nadejdzie pora żniw. Bądźcie więc i wy cierpliwi. Nabierzcie odwagi, bo czas nadejścia Pana jest już bliski. Nie narzekajcie też jedni na drugich, bo zostaniecie za to osądzeni. Sędzia stoi już przed drzwiami! (Jk 5, 7-9)</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Panie Jezu, ile musisz mieć cierpliwości do nas, aby patrzeć na nasze wszystkie upadki życiowe… Ile my musimy mieć cierpliwości do samych siebie, aby nigdy się nie poddawać, a ciągle podnosić i iść naprzód… Potrzeba nam świętego przykładu św. Katarzyny Sieneńskiej, która zdaje się mówić do nas: Powstań i naprzód!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>10. Jezus z szat obnażony</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Moi przyjaciele, jeśli ktoś z was zabłądzi i zejdzie z drogi prawdy, pomóżcie mu wrócić do Boga! Czyniąc to, uratujecie go od śmierci i przyczynicie się do przebaczenia wielu jego grzechów (Jk 5, 19-20).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Panie Jezu, często przez złe słowo obnażam mojego bliźniego w oczach innych ludzi. Przez wstawiennictwo św. Katarzyny Sieneńskiej proszę Cię, uzdolnij mnie do podnoszenia na duchu moich braci i sióstr z upadku zniechęcenia i do pomagania im w uwierzeniu we własne siły i własną wartość.</span></div><span style="font-family: arial;"><span><a name='more'></a></span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>11. Jezus do krzyża przybity</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jesteście niewierni Bogu! Czy nie wiecie, że przyjaźń z grzesznym światem oznacza nieprzyjaźń z Bogiem? Kto więc pragnie być przyjacielem tego świata, staje się nieprzyjacielem Boga! Czy uważacie, że bez znaczenia są słowa Pisma: „Pan jest zazdrosny o ducha, którego w nas umieścił”? To On obdarza was przecież swoją wielką łaską. Pismo mówi bowiem: „Bóg przeciwstawia się tym, którzy się wywyższają, a uniżonym okazuje swoją łaskę”.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Panie Jezu, obym za przykładem św. Katarzyny Sieneńskiej codziennie przybijał do Twojego krzyża moje słabości, grzechy, zwątpienie w Twoją miłość do mnie! Niech Twój krzyż daje mi moc do walki ze złem każdego dnia!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>12. Jezus na krzyżu umiera</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Poddajcie się więc Bogu. Przeciwstawcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. Zbliżcie się do Boga, a On zbliży się do was. Umyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, obłudnicy! Smućcie się, płaczcie i rozpaczajcie! Niech wasz pusty śmiech i próżna radość zamienią się w prawdziwy żal. Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy (Jk 4, 7-10).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jezu Ukrzyżowany, umarłeś za mnie i za każdego człowieka, który żył, żyje i będzie żył na ziemi od początku do końca świata. Dałeś nam przykład wytrwania na krzyżu do śmierci. Święta Katarzyna Sieneńska wytrwała do końca przy Tobie. Udziel mi też tej łaski, Panie!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>13. Jezus z krzyża zdjęty</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Jeśli ktoś z was cierpi, niech się modli. Jeśli ktoś jest pełen radości, niech uwielbia Pana, śpiewając Mu pieśni. Jeśli ktoś choruje, niech wezwie starszych kościoła, aby się za niego modlili, namaszczając go olejem w imieniu Pana (Jk 5, 13-14).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Dni krzyżowe nie trwają wiecznie na ziemi. Próby ziemskie przemijają, chorzy zdrowieją, zła passa odwraca się… Panie, tak jak św. Katarzyna Sieneńska chcę mieć zawsze wielką nadzieję w Twojej łasce i Twoim błogosławieństwie!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>14. Pan Jezus w grobie złożony</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Wyznawajcie jedni drugim swoje grzechy i módlcie się za siebie, abyście byli uzdrowieni. Modlitwa prawego człowieka ma bowiem wielką moc (Jk 5, 16).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Tu nastąpił koniec Twojej męki, Panie. Teraz jest kolej na mnie. Chcę uczestniczyć w Twoich cierpieniach, aby moi bliźni poznali Twoją miłość do nich. Święta Katarzyna Sieneńska jest mi wzorem jak świadczyć codziennie o Tobie i jak to świadectwo potwierdzać męczeństwem dnia powszedniego. A przy tym nigdy się nie zniechęcać, nie oglądać się wstecz oraz nie wątpić, że każde ukrzyżowanie zawsze kończy się zmartwychwstaniem!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">(cytaty z Nowego Testamentu - Słowo Życia, Wyd. Szaron) </span></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-69301935586419409632022-07-20T04:50:00.007-07:002023-05-01T14:36:24.412-07:00Rekolekcje ze św. Katarzyną Sieneńską - Dzień 15 - Maryja, nosicielka ognia [Dzisiaj proszę Cię zuchwale... ponieważ jest to dzień łaski (25 marca)]<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>Zuchwała prośba w dniu łaski </b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna urodziła się w święto Zwiastowa</span><span style="font-family: arial;">ia, 25 marca 1347 roku. Jej życie jest jakby kształtowane przez wielką tajemnicę Zwiastowania Pańskiego. Tak jak Maryję, zachowując wszelkie proporcje, Bóg pociągnął ją do Siebie szczególną miłością i uniżył się, by wejść w jej wnętrze. W ślad za Maryją, Katarzyna stała się rzecznikiem Słowa, niosącą ogień, rozdawczynią pokoju, urodzajną glebą i świątynią Trójcy Świętej. 25 marca 1379 roku jej bliscy zapisali jej modlitwę, która jest czymś w rodzaju jej Magnificat za dzieło zbawienia. Było to na rok przed jej odejściem pełnego życia w Bogu, gdzie nadal wstawia się za nami.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna zuchwale błaga Maryję, pomimo — albo z powodu — swej niegodności i jej grzesznej natury. „Dzisiaj Boga” jest ważniejsze od przeszłości. Czyż nie dzisiaj, Maryjo, w Twojej urodzajnej ziemi zakiełkowało dla nas ziarno, z któ</span><span style="font-family: arial;">rego wyrośnie Zbawiciel? Proszę Cię (o to) zuchwale: jest to dzień wielkich łask.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W Maryi wszystko jest przygotowane na przyjęcie: Świątynio Trójcy Świętej, ziemio urodzajna, naczynie pokory, jesteś tabliczką, na której jest napisane... I wszystko jest przygotowane na dawanie. Nosicielko ognia, Szafarko miłosierdzia, w Tobie dojrzewa owoc; Szafarko pokoju, ognisty Wozie, niosłaś ukryty ogień, dałaś nam chleb z Twojej mąki. Wszystkie te wyrażenia mają znaczenie służebne, aktywne, dynamiczne.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>Maryja, świątynia Trójcy Świętej</b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Patrzymy na Maryję nie dla niej samej. Kontemplujemy Ją w relacji do Trójcy Świętej i do całej ludzkości. W świetle nauki Soboru Watykańskiego II. Maryja nie jest centrum modlitwy. Nie jest słońcem. Ona otrzymuje światło od Słońca. Jest na swoim ulubionym miejscu: służebnicy Pana. Katarzyna widzi Ją jako antenę satelitarną, skierowaną na Boga i na ludzi: najważniejsze, to zamiar Trójcy Świętej... i niezwykła godność istoty ludzkiej.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ta modlitwa prowadzi nas prosto do serca Boga. W Bogu nie brak niczego, a jednak: Wiekuista Trójco, miłość zmusiła Cię do tego, by z Twego łona wydobyć człowieka.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna zachwyca się transcendencją człowieka wydobytego z łona Trójcy Świętej i łaskawością Boga, który ukształtował ciało Słowa w łonie swojego stworzenia.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>Oczarowanie sobą</b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">W oczach Boga Maryja ma w sobie urok nieodparty. Katarzyna nie mówi tak, jak św. Łukasz: Znalazłaś łaskę u Boga. Pan z Tobą. Co odpowiada językowi powołania i misji. Ona mówi'. Bóg Cię porwał... Twoja pokora i Twoja miłość przyciągnęły Boga i skłoniły Go do tego, by wejść w Ciebie. Dlatego właśnie kończy: Wiem, że Tobie Bóg nic nie odmówi. W tej grze wzajemnego przyciągania, Bóg rozkochał się w swoim stworzeniu. I, można powiedzieć, „został schwytany ten, który myślał, że złapał”. Bowiem, przyciągając ku sobie swoje stworzenie — pociągnął Ją samą tylko miłością — Bóg sam został pociągnięty przez Nią. Lepiej: zmuszony do tego, by wejść w Nią. Rzeczywiście, ma do Niej słabość...</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>Zażyłość ponownie zawiązana</b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Zażyłość Boga z człowiekiem, rozbita przez grzech, jest ponownie zawiązana w Maryi. W Niej, Słowo wcielone otrzymało mąkę na chleb, aby natura boska została zmieszana i wygnieciona razem z naturą ludzką, tak by nic, ani śmierć, ani nasza niewdzięczność nie mogła rozbić jedności... Wstydź się, moja duszo, widząc to wspaniałe pokrewieństwo, bo dzisiaj zostały zawiązane więzy pokrewieństwa z Bogiem, które </span><span style="font-family: arial;">odtąd pozostaną nierozerwalne na wieki.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Maryja przyjęła Słowo bez cienia wątpliwości w to, że dla Boga wszystko jest możliwe. Była zachwycona jego wielką dobrocią. Katarzyna </span><span style="font-family: arial;">również się zachwyca i podziwia w Maryi „podpis” zadziwiającej godności człowieka: Jesteś księgą, Maryjo... Dzisiaj w Tobie została zapisana mądrość Ojca Przedwiecznego. Tak, objawiła się godność człowieka, bo gdy rozmyślam o Tobie, to widzę, że ręka Ducha Świętego wpisała w nią Trójcę Świętą. Kiedy rozważam Twój wielki zamysł, Wiekuista Trójco, wówczas pojmuję, że w Twojej Światłości widziałaś godność i szlachetność rodzaju ludzkiego, i jak wielka miłość zmusiła Cię do tego, by wydobyć człowieka z Twego łona, ta sama miłość, która zmusiła Cię jeszcze do tego, by go odkupić, kiedy zaginął.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>Uczestnictwo Maryi i... delikatność Boga</b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Maryjo, Odkupicielko, w pewnym sensie, rodzaju ludzkiego. Oczywiście, jedynie Chrystus jest Odkupicielem, ale współpraca z Maryją pojawia się w kluczowych momentach historii zbawienia: Zwiastowanie, Wcielenie i Odkupienie ludzi przez Chrystusa. Chrystus był Odkupicielem przez Swą Mękę; Ty — przez boleść ciała i duszy.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Święty Łukasz mówi wyraźnie, że Bóg nie dokonał niczego bez przyzwolenia Dziewicy. Katarzyna zachwyca się delikatnością Wszechmogącego wobec tajemnicy naszej wolności: Pukał do drzwi Twojej woli, Maryjo, Ojciec Przedwieczny, i gdybyś nie zechciała otworzyć, nie wcieliłby się w Ciebie. Przyzwolenie, zwłaszcza w trudnych chwilach, jest ogólnie widziane jako objaw słabości. I rzeczywiście tak jest, kiedy uginamy się pod presją mocniejszego. Ale jakąż ma moc, kiedy otwiera drzwi z autentyczną wewnętrzną wolnością?</span></p><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przyzwolenie Dziewicy wyraża współpracę wolności skończonej stworzenia z wolnością nieskończoną swego Stwórcy: W tych oto znakach objawia się godność człowieka... W Tobie, Maryjo, objawia się dzisiaj jego moc i wolność. Bowiem... Bóg schodzi do Ciebie tylko wtedy, jeśli Ty wyrażasz dobrowolnie zgodę; [anioł] czeka u drzwi Twojej woli aż zechcesz otworzyć Temu, który pragnie wejść do Ciebie. W tym jest dobitny dowód mocy i wolności ludzkiej, której nic nie może zmusić ani do dobra ani do zła bez jego przyzwolenia.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>„Tak” wypowiedziane dobrowolnie</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Czyżby Maryja była bierna w dziele zbawienia? Absolutnie nie: [Słowo] nie weszłoby wcale, gdybyś Mu nie otworzyła drzwi Twoją odpowiedzią. Klucze ma Maryja! Ta, która na obrazach pokazywana jest jako „Brama Nieba". Katarzyna patrzy na Nią jak na bramę ludzkości, przed którą stoi Bóg. Bóg puka do drzwi swojej służebnicy! „Tak” wypowiedziane przy Zwiastowaniu bierze swój początek w „Tak” Chrystusa na pragnienie Ojca. A pragnieniem Ojca jest okazanie nam miłosierdzia.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Do Ciebie się uciekam, Maryjo, i proszę za miłą Oblubienicę Twego umiłowanego Syna i za </span><span style="font-family: arial;">Jego namiestnika na ziemi, „za tych, ku którym rozpaliłaś moją szczególną miłość” i „za tych, których mi dałaś”.</span></div></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Maryjo, Nosicielko ognia..., Wozie ognisty..., Rozpal ich serca, uczyń z nich rozżarzone węgle płonące ogniem Twojej miłości do Boga i do bliźnich.</span></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Źródło: Chantal van der Plancke, André Knockaert, Rekolekcje z ... Święta Katarzyna ze Sieny, Wydawnictwo M, Kraków 1997.</span></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1995509092975705950.post-6883128711655564212022-07-20T04:48:00.014-07:002022-07-20T06:38:41.736-07:00Rekolekcje ze św. Katarzyną Sieneńską - Dzień 13 - Kochać do krwi za Krew (Być gotowym do oddania życia z wdzięczności dla Tego, który pierwszy nas umiłował)<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Czy jest ktoś taki, kto nie odczuwałby niesmaku czytając o krwi w tekstach Katarzyny? Większość jej listów zaczyna się od słów: Piszę do ciebie w drogocennej krwi... Jest czym odebrać apetyt.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nienawidzić do krwi za krew — to wszyscy rozumieją! Nasze wypożyczalnie kaset video pełne są historii, które mają posmak śmierci i przyciągają swoich dewotów. Nie licząc praktyk okultystycznych, do których używa się śmierci ludzkiej lub zwierzęcej, w miejskich punktach jasnowidztwa. Aktualności, dzienniki telewizyjne nieprzerwanie zalewają nas obrazami, w których życie przelewa się najczęściej na czystą zgubę.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Krew zadomowiła się na dobre w naszej kulturze. Jest częścią nowoczesności. A zarazem nie jest wcale akceptowana w kulturze chrześcijańskiej: przynajmniej tam bądźmy clean! Usuwając, i słusznie, doloryzm, wyznajmy, że pod tym pretekstem trudno jest nam zaakceptować Wielki Piątek. Czy niedziela i eucharystia miałyby jeszcze jakiś sens bez tego ważnego wydarzenia </span><span style="font-family: arial;">wiary? Czyżby rany Zmartwychwstałego były tylko makijażem?</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Co zrobić z otwartym bokiem Chrystusa, które mistycy kontemplowali z tak wielką żarliwością? Czy to nie jest coś na miejscu? Faktycznie, jest coś niezręcznego. Dzisiejszy człowiek chciałby, aby interesowano się jego własnymi ranami: mech kochające serce słucha go i wlewa olej jego </span><span style="font-family: arial;">uwagi na jego ukryte rany, które czynią go chorym.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna zgłębia tajemnicę Chrystusa, który wziął na siebie wszystkie nasze rany, aby uzdrowić nas dzięki Jego ranom (Iz 53,4). Jako Lekarz grzeszników bierze na siebie nasze kalectwa, by zwrócić nam zdrowie:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Przychodząc na świat pod postacią małego dziecka uczyniłeś człowieka wielkim; przepełniony szyderstwami — napełniłeś go szczęściem; ogołacając się z życia — przyodziałeś go w szatę łaski; okryty hańbą — przywróciłeś mu honor; gdy rozpostarłeś ramiona na krzyżu — przygarnąłeś go i w Twoim boku uczyniłeś jaskinię, by człowiek znalazł w niej schronienie przed nieprzyjaciółmi. Tam mógł się skąpać i obmyć oblicze swej duszy z trądu grzechu (M 12).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Ten język kąpie się w poezji, ponieważ zamieszkuje w nim miłość. Nie ma w sobie nic z suchej i zacieśniającej mowy. Pozwala rozwinąć skrzydła. Stawia nas przed Słowem, które stało się Ciałem. Czy ten język z krwi i ciała jest za mocny? Sami apostołowie byli zgorszeni przed nami (J 6,60)!</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Kiedy amatorzy kąpieli we krwi usadawiają się wygodnie w fotelach sali kinowej lub w domu, Katarzyna zachęca swych uczniów do kąpieli w krwi Chrystusa. Myj często oblicze twej duszy spowiedzią i skruchą serca... Zamknij się w słodkiej sypialni nowożeńców, to znaczy w boku ukrzyżowanego Jezusa, gdzie będziesz mógł skąpać się w Jego krwi, którą za nas przelał, by obmyć trąd z twojej duszy (L 322). Pewna kobieta jest sparaliżowana świadomością swej nędzy. Katarzyna wzywa ją do tego, by przestała koncentrować się na sobie i kisić się w swoich urazach. Jakie jest lekarstwo? Wziąć dobrą kąpiel! Myślę, że faktycznie we wspomnieniu o Jego krwi odnajduje się ogień żarliwej miłości, która jedyna jest zdolna usunąć niepokój i gorycz... O, chwalebna i cenna krwi, chciałaś być kąpielą dla nas i opatrunkiem naszych ran! I jest ona prawdziwą kąpielą, moja córko, bowiem jak w kąpieli, poczujesz ciepło, tak i w tej chwalebnej kąpieli poczujesz ciepło boskiej miłości.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Krew wylana za nas nie jest krwią byle kogo: Wiedz, że gdyby był zwykłym człowiekiem a nie Bogiem, jego krew nie miałaby żadnej wartości. To przez zjednoczenie boskości z naszą naturą ludzką krew Chrystusa staje się rzeką nieskończonego miłosierdzia. W Nim mamy odkupienie przez Jego krew — odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski (Ef 1,7).</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Katarzyna kąpie się w miłości, która popchnęła Chrystusa do wylania krwi za wielu na odpuszczenie grzechów (Mt 26,28). Wszystkie listy zaczynają się tym kluczem nutowym: Piszę do ciebie w drogocennej krwi'. Zwraca się do każdego w miłości Chrystusa bardziej niż w miłości ludzkiej, którą im zanosi. Nasz język ogranicza się często do naszych uczuć i namiętności: „Psuję sobie krew z powodu ciebie”, albo „Krew się we mnie zagotowała!” Katarzyna pisze w Jego własnej krwi. Widzi nas z perspektywy miłości, jaką Bóg nas obdarza a nie z własnego punktu widzenia. To inny sposób widzenia. To również dowód tego, że nie czyni się centrum świata i jej rozeznania.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b><br /></b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b>Krew i ogień</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><b><br /></b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Język ten jest pełen upojenia, ponieważ upojenie, jak i szaleństwo, przynależy do miłości. O, oszalały z miłości, mówi do Boga! Tak, bo ten, który jest pijany, nie myśli już o sobie samym, widzi już tylko tego lub tą, którą kocha. Nieważne dla niego cena lub trud. Upijcie się krwią Jezusa ukrzyżowanego,... zaczerpnijcie nie mało, ale dużo, abyście się upili do utraty świadomości (L 139). Krew ta rozgrzewa, usuwa wszelką słabość, rozwesela duszę i serce, ponieważ została rozlana z ogniem boskiej miłości. Istota ludzka, która ją pije, przestaje już widzieć samą siebie i widzi się tylko dla Boga. Widzi Boga dla Boga, i bliźniego dla Boga (L 157). Chrystus walczył ze śmiercią, aż do utraty swego życia dla nas: Niech twoje serce się już nie opiera; niech miasto twojej duszy się podda, ponieważ ogień został podłożony wszędzie. Oto upojenie ogarnęło apostołów w Dniu Pięćdziesiątnicy. Wszyscy uważali, że upili się młodym winem. Kiedy zostali napełnieni miłością Boga, nie bali się już tego, że stracą ich miłość własną, ich dobra, ich pociechy, ich zdrowie lub życie. Być zjednoczonym z Chrystusem aż do daru z samego siebie aż do śmierci, to najbardziej szlachetny sposób pójścia za Nim i oddania Mu chwały. Nie możecie Mnie okazać tak wielkiej miłości, jaką Ja wam okazałem, ale dałem wam pośrednictwo </span><span style="font-family: arial;">bliźniego, abyście uczynili dla niego to wszystko, czego dla Mnie nie możecie uczynić. W takiej oto dynamice Katarzyna zachęca szefów cywilnych i kościelnych, swoich uczniów i każdego ochrzczonego do miłowania Boga i służenia wspólnemu dobru. Do by¬cia gotowym, jeśli tego potrzeba, do oddania życia, krew za krew (L 37) z wdzięczności dla Tego, który pierwszy nas umiłował.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div><div style="text-align: center;"><span style="font-family: arial;">* * *</span></div><div style="text-align: center;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Podziękuj Bogu za twój chrzest. Zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć (Rz 6,3), aby nasze życie nie było już więcej skoncentrowane na nas samych.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Skąp się w miłosierdziu Chrystusa, w sakramencie przebaczenia. Jeśli stałeś się letnim, tam odnajdziesz ciepło.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Nakarm samego siebie Jego Ciałem i Jego Krwią, które są ceną twojej wolności, źródłem, sprawiedliwości i obietnicą życia wiecznego. Z tej krwi otrzymasz wszystko. I upoisz się wdzięcznością. </span></div></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">Źródło: Chantal van der Plancke, André Knockaert, Rekolekcje z ... Święta Katarzyna ze Sieny, Wydawnictwo M, Kraków 1997.</span></div>Unknownnoreply@blogger.com0