Ta duchowa miłość własna przynosi niekiedy duszy jeszcze większą szkodę, gdy dusza przywiązuje się jedynie do pociech wewnętrznych i widzeń, którymi wyróżniam niekiedy sługi moje. Gdy widzi, że jest ich pozbawiona, wpada w smutek i zniechęcenie. Zdaje się jej, że straciła łaskę, ilekroć usunę się z jej ducha. Jak ci rzekłem, odchodzę i wracam do duszy, nie abym odbierał jej moją łaskę, lecz tylko poczucie mej łaski, chcąc przez to doprowadzić ją do doskonałości. Wtedy wpada w rozgoryczenie; sądzi, że jest w piekle, czując się wyzutą z radości i wystawioną na udręki i napaści licznych pokus. Nie powinna być nierozsądną i pozwalać tak się oszukiwać duchowej miłości własnej! Jakże nie zna prawdy! Powinna poznać Mnie w sobie, który jestem jej najwyższym Dobrem. Ja zachowuję w niej dobrą wolę w czasie walki i nie pozwalam jej biec wstecz w poszukiwaniu przyjemności. Więc winna się upokorzyć, uznać się niegodną pokoju i pogody ducha. Dlatego to usuwam się od niej. Chcę doprowadzić ją do pokory i poznania mej miłości dla niej w tej dobrej woli, którą zachowuję jej w czasie walk. Nie chcę, aby otrzymywała samo mleko słodyczy, którym skrapiam jej oblicze, lecz niech przylgnie do piersi mojej Prawdy i niech przyjmuje mleko razem z ciałem. Niech pije mleko mej miłości przez ciało Chrystusa ukrzyżowanego, to znaczy przez Jego naukę, z której uczyniłem wam most, a przez most ten można dojść do Mnie. Dlatego usuwam się od mych sług.
Idąc drogą roztropności, jeśli nie są tak niemądrzy, aby pragnąć tylko mleka, wówczas wracam do nich z większą słodyczą i siłą, z większym światłem i z większym żarem miłości. Lecz jeśli odczuwają tylko nudę, smutek i rozterkę ducha, gdy im zabraknie duchowej słodyczy, mały ciągną zysk z mojej nieobecności i pozostają w swej letniości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz