Widzisz więc, że przez opatrzność mą podźwignąłem z ruiny drugi świat człowieka. W pierwszym, pozostawiłem ciernie udręczeń i pozwoliłem, aby człowiek napotykał we wszystkim opór. Nie uczyniłem tego nieopatrznie bez względu na wasze dobro, lecz w wielkiej trosce o wasze potrzeby. Chciałem odebrać człowiekowi zaufanie do świata i skłonić go, aby biegł prosto do Mnie, który jestem jego celem. Myślałem, że uporczywe dolegliwości nauczą go wznosić wyżej serce i pragnienia. Jednak człowiek jest tak ślepy na tę prawdę, tak słaby wobec uciech świata, że mimo wszystkich cierni i cierpień, które w nich znajduje, nie chce, jak widać, oderwać się od nich i zatroszczyć się o powrót do swej ojczyzny. Wiesz, córko, co by było, gdyby znajdował na świecie same przyjemności i spokój niezakłócony żadnym cierpieniem.
Dlatego opatrzność moja dopuszcza, aby świat rodził liczne udręki. Doświadczam nimi cnotę mych sług i w cierpieniach, których doznają, w sile, z jaką je znoszą, w gwałcie, jaki zadają samym sobie, mam tytuł do nagradzania ich. Wszystko przewidziała i zarządziła mądrość opatrzności mojej. Wiele dałem człowiekowi, bo jestem bogaty i mogłem to uczynić; i mogę zawsze, bo bogactwo moje jest nieskończone. Wszystko stało się przeze Mnie i nic beze Mnie istnieć nie może. Jeśli więc człowiek chce piękności, Ja jestem pięknością; jeśli chce dobroci, Ja jestem dobrocią, bo jestem dobrem najwyższym; jestem mądrością; jestem łagodny, jestem łaskawy, jestem Bogiem sprawiedliwym i miłosiernym. Jestem szczodry, a nie skąpy; jestem Ten, który daje proszącemu; otwieram temu, co puka prawdziwie; odpowiadam temu, co Mnie wzywa. Nie jestem niewdzięczny, lecz wdzięczny i chętnie nagradzam tych, co trudzą się dla Mnie, dla chwały i sławy imienia mojego. Jestem radosny i zachowuję w stałym weselu duszę, która przyoblekła się moją wolą. Jestem najwyższą opatrznością, której nie zbraknie nigdy ufającym Mi sługom moim ani duchowo, ani cieleśnie (por. Rz 10,12).
Człowiek widzi przecie, że zachowuję i żywię robaka w suchym drzewie, daję pokarm zwierzętom na polu, rybom w morzu, ptakom w powietrzu, wszystkim stworzeniom żyjącym na ziemi, zlewam na rośliny słońce i rosę, która użyźnia glebę. Jakże więc może sądzić, że nie będę dbał o niego, którego stworzyłem na obraz i podobieństwo moje. Wszystko zdziałała dobroć moja, aby mu służyło. Dokądkolwiek zwróci się człowiek, ku rzeczom duchowym czy cielesnym, znajduje tylko płomienną przepaść miłości mojej w wielkiej, słodkiej, prawdziwej i doskonałej opatrzności. Ale on nie widzi, bo pozbawiony jest światła i nie chce widzieć. Przeto się gorszy. Zacieśnia swą miłość bliźniego, staje się skąpy i niepokoi się jutrem, czego wzbroniła mu Prawda moja mówiąc: Nie troszczcie się o jutro, dosyć ma dzień swojej nędzy (Mt 6,34). Wyrzuca wam brak ufności, wskazując wam moją opatrzność i krótkość czasu. Nie troszczcie się o jutro, rzekła. Jak gdyby chciała rzec: Nie myślcie o tym, czego nie jesteście pewni, że posiądziecie. Niech wam wystarczy dzień dzisiejszy. Uczyła was prosić przede wszystkim o królestwo niebieskie, to jest o proste i święte życie. Co do tych drobnych rzeczy, wiem dobrze, Ja, wasz Ojciec niebieski, że ich potrzebujecie, bo dla was je stworzyłem i rozkazałem ziemi dawać wam swe owoce (por. Mt 6; 31-33; Łk 12,29-31).
Ten nieszczęśliwy nie czytał tej nauki, którą mu dało Słowo mej Prawdy, aby nie szedł własnymi ścieżkami. Z nieufności zamyka swe serce i ręce, mające wspomagać bliźniego. W ten sposób staje się nieznośny dla samego siebie. Z tego zadufania jego w sobie i z nieufności względem Mnie, wynika wszelkie zło. Człowiek staje się sędzią woli ludzi, nie zważając, że sąd ten nie jest rzeczą jego, lecz należy do Mnie. Woli mojej nie rozumie i osądza ją źle, jeśli nie doznaje jakiejś pomyślności, przyjemności lub cechy światowej. Gdy zniknie ta pomyślność, dzięki której jedynie kochał Mnie i pokładał we Mnie nadzieję, zdaje mu się, że opatrzność moja nic dla niego nie czyni i że nie otrzymuje on nic od mej dobroci; mniema, że wszystkiego mu brak i wszystko go opuściło. Zaślepiony własną namiętnością, nie widzi bogactwa, które tkwi w cierpieniu, ani owocu prawdziwej cierpliwości. Znajduje w nich śmierć i ma w tym życiu przedsmak piekła.
A Ja, mimo wszystko, nie przestaję, w dobroci mej, dbać o niego. Rozkazuję ziemi, aby rodziła owoce grzesznikowi, jak i sprawiedliwemu; zsyłam słońce i deszcz na pole jego, jak i na pole sprawiedliwego. Często nawet grzesznik otrzymuje więcej, niż sprawiedliwy (por. Mt 5,45).
Dobroć moja czyni tak, aby szczodrzej darzyć bogactwami duchowymi duszę sprawiedliwego, który dla miłości mojej wyzuł się z dóbr doczesnych, wyrzekając się świata, rozkoszy jego i woli własnej. Ci, którzy wzbogacają swą duszę i rozszerzają w ten sposób swe serce w przepaści mojej miłości, tracą wszelki niepokój o siebie do tego stopnia, że nie troszczą się nie tylko o dobra doczesne, lecz nie mogą nawet myśleć o sobie. Wtedy Ja biorę w ręce ster ich spraw duchowych i doczesnych. Poza opatrznością ogólną, otaczam ich szczególną opieką; łaskawość mego Ducha Świętego staje się ich służebnicą i służy im. Pamiętasz, że czytałaś w żywotach Ojców pustelników, o tym świętym człowieku, który wyrzekł się wszystkiego i siebie samego, dla chwały i sławy imienia mojego. Ponieważ był chory, łaskawość moja, która czuwała nad nim, zesłała mu anioła, aby go pielęgnował i dbał o potrzeby jego. Ciało było zabezpieczone od nędzy, gdy dusza trwała w niewymownym weselu i słodyczy obcując z aniołem.
Duch Święty jest dla człowieka matką, która go żywi na łonie mojej boskiej miłości. Uczynił go wolnym, uczynił go panem, wyzwalając z niewoli miłości własnej. Bo tam, gdzie płonie ogień mojej miłości, nie może być wody miłości własnej, która gasi ten słodki ogień w duszy. Duch Święty, ten służebnik, którego moja opatrzność dała człowiekowi, odziewa go, żywi, upaja słodyczą, obsypuje największym bogactwem. Człowiek straciwszy wszystko, wszystko znajduje; wyżu wszy się zupełnie z siebie, przyodziany jest Mną; stawszy się we wszystkim sługą przez pokorę, został panem, poddając sobie świat i własną zmysłowość. Oślepiwszy się na widoki własne, stoi w najczystszym świetle. Zrozpaczywszy o sobie, uwieńczony jest wiarą żywą i spełnioną nadzieją. Kosztuje życia wiecznego, wolny od cierpienia i gnębiącego smutku. Wszelką rzecz osądza jako dobrą, gdyż we wszystkim odkrywa mą wolę i widzi w świetle wiary, że chcę jedynie jego uświęcenia; przeto jest cierpliwy.
O, jakże szczęśliwa jest ta dusza, która, przebywając jeszcze w ciele śmiertelnym, kosztuje nieśmiertelnego dobra! Przyjmuje wszystko z czcią; ręka lewa nie ciąży jej więcej niż prawa: przyjmuje jednakowo udrękę i pociechę, głód i pożywienie, pragnienie i napój, zimno i ciepło, nagość i szatę, życie i śmierć, cześć i zniewagę, smutek i radość. Zawsze jest silna, spokojna, niewzruszona; bo ugruntowana jest na skale żywej. Ujrzała w świetle wiary, z niezachwianą nadzieją, że wszystko daję w tej samej myśli, dla zbawienia waszego i przewiduję wszystko. W wielkich próbach daję wielkie męstwo i nie nakładam nigdy większego ciężaru, niż dusza unieść może, chyba, że gotowa jest i chce przyjąć go do miłości mojej. Krew Syna mego, dowiodła, że nie chcę śmierci grzesznika, lecz chcę, aby się nawrócił i żył (por. Ez 33,11). Dlatego, aby żył, zsyłam mu to, co go spotyka.
Tę prawdę poznaje dusza, która wyzuła się z siebie i przeto znajduje powód radości we wszystkim co widzi lub czego doznaje w sobie i w innych. Nie boi się utracić rzeczy małych, bo przez światło wiary upewniona jest co do rzeczy wielkich, o których mówiłem ci na początku tej rozprawy. O jakże chwalebne jest to światło najświętszej wiary, w którym ujrzała, poznała i ciągle poznaje mą prawdę. Światło to pochodzi od Ducha Świętego, dobrego służebnika: jest to światło nadprzyrodzone, które dusza otrzymuje od mej dobroci, rozwijając światło przyrodzone dane jej przeze Mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz