Któż nie stawia sobie pytań odnośnie swojej tożsamości? Ona jest w nas i kształtuje całe nasze życie do tego stopnia, że kiedy mamy o sobie marne wyobrażenie, wówczas, w całej naszej kruchości, poddajemy siebie pod ocenę i władzę innych osób. Pielęgnujemy w sobie uzależnienie od drugich (potrzeba uznania, opieki...), wydarzeń i przedmiotów. Im bardziej jestem dla siebie kimś nieznanym, tym bardziej szukam sposobu bycia uznanym. Tak jakby moje życie było zachowywane jedynie w spojrzeniu drugiego człowieka.
„Kim jestem?” zapytuje siebie Katarzyna mając gdzieś około 18 lat. Odpowiedź na to pytanie będzie podstawą jej życia duchowego. To pytanie rodzi się nie z potrzeby introspekcji. Pewnego wieczoru, kiedy cała jest pogrążona w modlitwie, zdobywa się na rozmowę z Panem i nagle, z obawy że zaszła za daleko, odczuwa skruchę: Nędzna duszo, kim więc jesteś, że Bóg zechciał rozmawiać z tobą twarzą w twarz?... Kim jestem, Panie? I powiedz mi, Panie, kim Ty jesteś.
Katarzyna zadaje sobie pytanie pod wzrokiem Pana a nie ludzi i Bogu zadaje pytanie. Będzie to odpowiedź boska. Jej pytania rodzą się nie z urazy ale ze zdziwienia (jej śmiałość) i z zachwytu (rozmowa Boga z nią twarzą w twarz). Czyż możliwość rozmawiania z Bogiem nie kryje w sobie ryzyka uniesienia się aż do Niego, dzieląc z Nim tę świętą rzecz, jaką jest jego Słowo? I kiedy Bóg do mnie mówi, czyż nie podejmuje ryzyka zniżenia się do mnie?
Katarzyna jest w postawie pokory. Nie stara się zrozumieć samej siebie: to tak jakby księżyc miał oświetlić samego siebie. Stoi w światłości Boga i otrzymuje odpowiedź w relacji dziecka do Boga: Czy wiesz, moja córko, kim Jestem? Słowo Pana wprowadza ją w świat błogosławieństw: Jeśli masz tę podwójną znajomość, będziesz szczęśliwa. Tak jak na Górze Błogosławieństw, po wypowiedzeniu „błogosławieni...” za każdym razem oczekujemy, że zobaczymy całą mądrość świata, ale ciąg dalszy zbija z tropu: Jesteś tą, która nie jest. Jestem Tym, który jest.
„Jesteś tą, która nie jest”: takie stwierdzenie normalnie powinno mnie zdeprymować albo co najmniej obrazić. Ale u Katarzyny wywołuje to zgoła odmienny skutek! Odkrycie swojej nicości da jej wolność względem samej siebie i względem innych ludzi, i stanie się impulsem do jej odwagi apostolskiej. W tym odkryciu bycia niczym z samej siebie otrzymuje ona pokorę i wdzięczność.
Zapomnienie o sobie przed Tym, który jest przynosi radość z wiedzy, że wszystko jest łaską, oraz śmiałość życia jako szczęśliwy dłużnik.
Obsesja na punkcie swojej osoby polega na tym, że człowiek znajduje odpocznienie w swojej nikczemności, która wywołuje uczucie niepokoju o odcieniu nihilistycznym. Pociąga to za sobą pogardę dla samego siebie i małoduszność: pod pretekstem słabości mogę wyrzec się wszystkiego, także pychy, ponieważ jestem dla siebie sędzią; i w końcu niewdzięczności, ponieważ pod pretekstem nie wychwalania samego siebie zapominam dziękować za wszystko, co otrzymałem.
W całym Dialogu Katarzyna doznaje zachwytu na myśl, że istniejemy z nadmiaru miłości Trójcy Przenajświętszej. Z tej to miłości właśnie otrzymujemy naszą tożsamość. Sami z siebie jesteśmy niczym. Taka zależność, przeżywana z wdzięcznością, jest tajemnicą naszej radości. Kiedy odcinamy pępowinę, która łączy nas ze Stwórcą, kiedy zanika relacja z Bogiem, wtedy zaczyna się źle dziać w naszym wnętrzu. Mówimy sobie: Jestem nic nie wart.... Jestem do niczego! I zniechęcamy się, ponieważ widzimy już tylko samych siebie! Ale wszystko się zmienia od momentu, kiedy otrzymujemy samych siebie jako stworzenie pochodzące z rąk Stwórcy.
To doświadczenie jest dźwignią życia Katarzyny. Jesteśmy niekiedy tak bardzo zamknięci sami w sobie, że aż życie staje się ciężkie!... Nie składamy już Bogu chwały. Cały ciężar bierzemy na siebie. To jak huśtawka, na której huśtają się na przemian dwie osoby. Jeśli położymy ciężar po stronie Boga, my zostaniemy uniesieni w górę. Taka dziecinna zabawa. W tym uniesieniu w górę pociągamy za sobą także ludzkość. Słowo chwała w hebrajskim znaczy to, co ma wartość, ciężkość. Kiedy oddajemy Bogu chwałę, wprowadzamy w nasze życie tę lekkość, która pochodzi z faktu, że kładziemy cały ciężar po stronie Tego, który jest i który unosi nas do góry.
Życie wówczas staje się Magnificat i pytanie Kim jestem? wpisuje się pomiędzy refrenami pieśni o miłości: Kim byłbym bez ciebie? - Bez ciebie bym nie istniał! Kim byłbym bez ciebie nie wiedząc, jak wielką miłością mnie miłujesz? Rozejrzyj się wokół siebie i zobacz, ile ludzi ma odczucie, że żyje dla nikogo. Czyż nie jest to summum obłędu? Ileż ludzi ma odczucie, że istnieje z samych siebie i dla samych siebie? Jedynym uwolnieniem od uczucia porzucenia i samotności self-made mana lub women to wiedzieć, że istniejemy przez Boga i że dla Niego jesteśmy kimś!
W całym Dialogu przewijają się słowa Boga Ojca skierowane do Katarzyny: Poznanie samej siebie wzbudzi twoją pokorę, odkrywając, że sama z siebie nie istniejesz, i że istnienie twe posiadasz ode Mnie, który pokochałem ciebie i innych, zanim zaistnieliście... Z tej niewysłowionej miłości do was, chcąc stworzyć was na nowo do życia w łasce, obmyłem i odrodziłem was we krwi mego Syna Jednorodzonego, przelanej z tak wielkim ogniem miłości (D IV).
* * *
Wejdź do celi poznania samego siebie i uznaj dobroć Boga, który dał Ci wszystko: istnienie... (Dz 17,28). Co masz, czegoś nie otrzymał? (1 Kor 4,7).
Dzięki, dzięki Ci, wieczny Ojcze, za to że nie wzgardziłeś mną, twoim stworzeniem, że nie odwróciłeś ode mnie Twojego spojrzenia i nie odrzuciłeś moich pragnień. Ty światło, przyszedłeś do mnie, która jestem ciemnością; Ty, Życie, przyszedłeś do mnie, która jestem śmiercią; Ty, Lekarzu, uleczyłeś mnie z ciężkich chorób; Ty, wieczna czystości, przyszedłeś do mnie, pełnej błota niezliczonych grzechów, Ty nieskończony - do mnie skończonej, Ty, Mądrości - do mnie głupiej (M 10).
Wejdź do swojej celi i wyrzuć z niej miłość własną. Wesel się z tego, że przyjmujesz Tego, który nazywa ciebie moja córko, mój synu. Jesteś tą lub tym, kim jesteś dla Niego.
O, miłości nieogarniona! Czy wiesz, komu mówisz: moja córko? Ja, mówię Tobie: Wiekuisty Ojcze! Błagam Cię, miłościwy Boże, rozpal we wszystkich Twoich sługach ogień Twej miłości. Twoja Prawda rzekła: „Szukajcie, a znajdziecie; proście, a będzie wam dane; kołaczcie, a otworzą wam”. Kołaczę do drzwi Twojej Pra wdy, szukam i wołam o łaskawość i miłosierdzie dla całego świata, a zwłaszcza dla Kościoła świętego (M 26).
Źródło: Chantal van der Plancke, André Knockaert, Rekolekcje z ... Święta Katarzyna ze Sieny, Wydawnictwo M, Kraków 1997.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz