69. Święta Dziewica wróciwszy po swoim zwycięstwie do swoich zwyczajnych świętych praktyk, tym gorliwiej je spełniała, im bardziej widziała, jak wróg rodzaju ludzkiego ostrzej i bez przestankują atakuje. Codzienne wzdychania, codzienne łzy. Nieustannie pukała do Boskich uszu, by mogła otrzymać od dawna upragniony habit, który z Bożego miłosierdzia przyobiecał jej św. Ojciec Dominik. Ze względu na przeszkody ze strony domowników co do jej ślubu dziewictwa, nie czuła się bezpieczna, dopóki nie przywdzieje owego świętego habitu. Była pewna, że skoro włoży habit, ustaną wszelkie zabiegi co do jej zamążpójścia, i będzie mogła swobodniej poświęcać czas w służbie dla swego Oblubieńca. Dlatego tez kołatała do serc swoich rodziców, w czym wspomagały ją Siostry od Pokuty św. Dominika, zwane w mieście potocznie mantellate, by mogła otrzymać ich habit. Matka zachowywała rezerwę wobec tej prośby i chociaż nie dała odpowiedzi negatywnej, to jednak ciągle przemyśliwała nad tym, jak ją odwieść od tych jej surowości. Z tej też przyczyny zaproponowała jej, by razem udały się do miejscowości kąpieliskowej, licząc na to, że Katarzyna, zażywając cielesnych przyjemności, odwróci swą uwagę od surowości pokuty. Nie sądzę, by ten zamiar pojawił się bez chytrości szatana, który usiłował wszelkimi siłami gorejącą miłością Oblubienice odciągnąć od uścisków wiecznego Oblubieńca. Posłużył się w tym prostoduszną Lapą.
70. Ponieważ jednak Pańskim zamiarom nic oprzeć się nie może, Oblubienica Chrystusa wsparta obosieczną zwycięską bronią, wszelkie zasadzki nieprzyjaciela pokonała ku swojemu pożytkowi, a jego hańbie. Odkryła bowiem sposób nawet w tym, co przyjemne, ciało swoje umartwiać. Pod pretekstem, że chce zażyć doskonalszej kąpieli, udawała się do tych miejsc, gdzie wypływała woda siarczana i gorąca, i pozwalała, by lała się na jej nagie i delikatne ciało. Długo tak trwała, doznając bólu większego niż od żelaznego łańcucha. Przyszło mi na myśl, że gdy raz matka w jej obecności o tym mówiła, ta osobno mi o tym potem opowiedziała, dodając, że chcąc być mniej skrępowaną, prosiła matkę, by mogła zażywać kąpieli, gdy wszyscy odejdą, i tak też się działo. Wiedziała bowiem, że w obecności matki nie mogłaby tego robić. Kiedy ją zapytałem, jak mogła taki ukrop znosić, nie narażając się na śmierć, odpowiedziała w swej gołębiej prostocie: „Gdy tam byłam, miałam ciągle na myśli męki piekła i czyśćca, prosiłam mojego Stworzyciela, którego tak bardzo obrażałam, by zechciał miłosiernie te kary, na które zasłużyłam, zamienić na te, które tu chętnie podejmuję. Gdy z głębokim przekonaniem uświadomiłam sobie, że tej łaski w swej dobroci mi udzielił, było dla mnie słodkim to, co cierpiało, chociaż cierpiałam prawdziwie".
71. Wróciła potem do domu, do swoich zwyczajnych pokut. Matka już zwątpiła, by tu mogło coś się zmienić, niemniej nie przestała ciągle narzekać. Córka natomiast, pamiętając o swoim pragnieniu habitu, narzekania matki puszczała mimo uszu, owszem ciągle nalegała, by się udała do Sióstr od Pokuty św. Dominika i prosiła, by nie odmówiono prośbie córki, skoro jej tak bardzo na tym zależy. Matka zwyciężona jej prośbami, ustąpiła.
Jednakże siostry na początku odpowiedziały, że nie mają zwyczaju udzielać habitu młodym dziewicom, tylko kobietom dojrzałym i cieszącym się dobrą opinią, jeśli oczywiście pragną się poświęcić służbie Bożej. A ponieważ siostry nie żyją pod klauzurą, ale każda przebywa we własnym domu, jest rzeczą konieczną, by każda umiała dobrze sobą kierować.
O przyczynie takiej odpowiedzi dokładniej i szerzej, jeśli Bóg pozwoli, będziesz mógł, czytelniku, dowiedzieć się w następnym rozdziale. My natomiast pójdziemy dalej.
Wróciła matka Lapa z odpowiedzią dla córki niezbyt miłą, natomiast miłą dla siebie. Jednakże Chrystusowa Dziewica, nieporuszona w swej ufności, świadoma obietnicy chwalebnego Ojca, nie mogła się załamać. Obietnica musi się spełnić. Dlatego nastawała powtórnie na matkę, by z powodu tamtej odpowiedzi nie rezygnowała z prośby, ale „w porę i nie w porę" nalegała na siostry, by nie odmawiały habitu. Matka i tym razem uległa córce i spełniła jej prośbę, ale odpowiedź sióstr była taka sama jak poprzednio.
72. Tymczasem Chrystusowa Dziewica zapadła na chorobę, na jaką zazwyczaj zapadają dziewczęta, zanim osiągną dojrzałość. Być może wpłynęła na nią ta gorąca kąpiel. Ja jednak myślę, że to stało się przede wszystkim z Bożego zrządzenia i kryje w sobie tajemnicę. Całe ciało pokryło się małymi krostami czy wyrzutami skórnymi, jak to nazywają lekarze, tak że nie można było prawie jej rozpoznać. Do tego dołączyła się wysoka gorączka. Widząc to, matka Lapa (która jakkolwiek bardzo kochała wszystkich synów i córki, to Katarzyna, którą karmiła własnym mlekiem, była dla niej szczególnie droga), bardzo się tym przejęła. Nie przypuszczała, by przyczyną tego rodzaju choroby były posty. Raczej nadmiar jedzenia. Tym więcej, że zapadają na nią zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. Strapiona matka siedziała przy łóżku córki, próbowała różnych środków i jak mogła, tak córkę pocieszała.
Ta zaś w swej chorobie jeszcze bardziej utwierdzała się w swoim pragnieniu przywdziania habitu. A widząc dobrą okazję przynaglenia matki do działania w tej sprawie, sprytnie, ale i ze słodyczą powiedziała: „Jeżeli pragniesz moja kochana matko, bym była zdrowa, postaraj się, aby moja prośba o habit Sióstr od Pokuty św. Dominika została spełniona, w przeciwnym razie jestem tego pewna, że Bóg i św. Dominik, którzy powołują mnie do swojej służby, sprawią, że ani w tym, ani w żadnym innym habicie już mnie więcej nie będziecie oglądać".
73. Słysząc te słowa raz i więcej, przerażona matka bojąc się, że utraci córkę, szybko pobiegła do sióstr, i tak gorąco je prosiła, że dały się nakłonić i zmieniły decyzję. Powiedziały: „Jeżeli nie jest cieleśnie zbyt piękna, to ze względu na jej i waszą prośbę tak gorącą, przyjmujemy ją. Jeżeli natomiast odznaczałaby się pięknością, obawialibyśmy się niebezpieczeństwa zgorszenia, ze względu na ludzką złośliwość, której tyle w świecie, i w tym wypadku nie moglibyśmy jej przyjąć". Na to matka: „Chodźcie, zobaczcie i same osądźcie". Wówczas dwie czy cztery z tych matron bardziej od innych praktyczne i roztropne udały się z Lapą do leżącej w łóżku Dziewicy, aby wybadać jej fizyczne warunki i jej duchowe pragnienia. Kiedy weszły, nie zobaczyły wybitnie pięknego oblicza, Katarzyna bowiem nie należała do piękności, poza tym choroba oszpeciła jej ciało, słowa natomiast, jakimi wyraziła swoje gorące pragnienie, roztropność i dojrzałość tej dziewczyny wzbudziły podziw, a zarazem radość. Poznały siostry, że ta dziewczyna ma umysł człowieka w pełni wieku, że w obliczu Boga przerasta wielu ludzi dorosłych. Bardzo zbudowane i szczęśliwe powróciły do swoich współsióstr, by im z wielką radością opowiedzieć to, co widziały i słyszały.
74. Biorąc to wszystko pod uwagę, uzyskawszy zgodę braci, razem zgromadzone jednogłośnie przyjęły Katarzynę jako siostrę. Zawiadomiły matkę, by skoro tylko wróci do zdrowia, zaprowadziła ją do kościoła Braci Kaznodziejów, by tam w obecności braci, którzy nad siostrami sprawują pieczę, i siostra mogła otrzymać długo upragniony habit według przepisanego ceremoniału. Kiedy matka córce o tym powiedziała, ta ze łzami radości dziękowała swojemu Oblubieńcowi i czcigodnemu Ojcu Dominikowi, który swoją obietnicę doprowadził do końca. Wtedy zaczęła się modlić nie tyle ze względu na ciało, lecz dla spełnienia się pragnienia duszy, by jej choroba szybko się skończyła i by jej ślub tak długo odwlekany, teraz już z jej powodu nie ulegał zwłoce. I gdy poprzednio chlubiła się słabością swego ciała i z miłości dla swego Oblubieńca chętnie ją znosiła, tak teraz poczęła odczuwać wstręt do niej i w ustawicznych modlitwach pukała do uszu Najwyższego, by jak najszybciej odjął chorobę od jej ciała, która stoi na przeszkodzie złożenia ślubu, co też się stało. W przeciągu paru dni wróciła do zdrowia. Nie godziło się bowiem, by Ten, którego woli z największym oddaniem się poświęciła, cokolwiek jej odmówił. O cokolwiek zresztą prosiła, to i otrzymywała, zwracała to bowiem Temu, którego miłowała ze wszystkich sił swojej duszy, i na którego służbę całą siebie oddała.
75. Kiedy Katarzyna wróciła do zdrowia, to chociaż matka grała na zwłokę, jednakże na naleganie córki przykro znoszącej jej ociąganie się, doszło wreszcie do dnia i godziny przez Opatrzność Bożą wyznaczonej na otrzymanie upragnionego habitu. Dla Katarzyny był to dzień ogromnej radości. Przybyły do kościoła matka i córka, i w obecności wszystkich rozradowanych sióstr brat, który podówczas sprawował opiekę nad siostrami, przyoblekł świętą Dziewicę w szatę symbolizującą niewinność i pokorę. Ten rodzaj habitu zatwierdzili nasi ojcowie: w białym i czarnym kolorze, przy czym, jak wspomniano, kolor biały oznacza niewinność, a czarny pokorę. Nie było, według mego zdania, habitu żadnego innego zakonu, który by lepiej odpowiadał wewnętrznemu usposobieniu tej świętej Dziewicy, jak właśnie ten. Ona przecież wszystkimi sitami umartwiała swoje ciało, a na zewnątrz uśmiercała starego człowieka z jego śmiercionośną pychą, co wyraża się przez kolor czarny. Zachowując zaś dziewiczą niewinność nie tylko ciała, ale i duszy, jak wyżej powiedziano, ze wszystkich sił dążyła do wiecznego Oblubieńca, który jest prawdziwym światłem, by samej także świecić. A to właśnie oznacza biel. Gdyby jej habit byt całkiem biały albo tylko czarny, mógłby tylko jedną z tych dwu wartości oznaczać. Podobnie gdyby użyć koloru brązowego albo szarego, mogłoby to być znakiem umartwienia, ale nie duchowego światła i czystości.
76. Myślę, że gdyby owe siostry za pierwszym razem głębiej się zastanowiły, nie odmówiłyby jej habitu, dając matce negatywną odpowiedź. Katarzyna godniej nosiła habit niż one, niemogące się chlubić dziewictwem. Nie powinno się tej świętej Dziewicy odmawiać habitu, który przez świętych ojców był ustanowiony na znak niewinności, skoro ona jaśniała bardziej niż wiele innych dziewiczą niewinnością, która bez wątpienia góruje ponad czystością wdów. Ośmielam się więc powiedzieć, że ten habit w owym mieście nie został bardziej dotąd uhonorowany, jak wtedy, gdy go przywdziała i zaczęła nosić Katarzyna. Ona w tym mieście była pierwszą, jako dziewica i to wspaniała, jaką w ten habit obłóczono. Przyszły potem inne, jak o tym mówi ów werset Dawidowy: „Za nią przywodzą do ciebie dziewice, jej druhny" (Ps 44,15). A jak to było, będzie z Bożą pomocą powiedziane niżej. Ten zaś rozdział kończymy. Z kolei przystąpimy do omówienia założeń i głównej idei zakonu, w którym Boża Opatrzność umieściła tę Dziewicę, by brak wiedzy w tym względzie nie był powodem niedocenienia jej świętości. To zaś, co zawarte jest w tym rozdziale, zawdzięczam samej Dziewicy oraz jej matce, natomiast gdy chodzi o przyjęcie habitu, jest to fakt znany wszystkim, którzy byli z nią w kontakcie, i nie wymaga potwierdzenia.
W: Rajmund z Kapui, Żywot... dz. cyt., Poznań 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz