Awinion, między 18 VI a 13 IX 1376
Boże, Boże niepojęty! Dobro największe, Ty z samej miłości uczyniłeś nas na swój obraz i podobieństwo. Gdy stwarzałeś człowieka nie powiedziałeś: "Niechaj się stanie" (Rdz 1, 3), jak mówiłeś stwarzając rzeczy, ale rzekłeś: "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam" (Rdz 1, 26). A miała w tym udział cała Trójca Święta. Boże Wiekuisty, formując człowieka, odcisnąłeś ślad Trójcy Przenajświętszej na ludzkiej duszy. Dałeś więc człowiekowi trzy władze duszy. Dałeś pamięć, aby upodobnić go do Ciebie, Ojcze Przedwieczny, który jako Ojciec trzymasz i zachowujesz w sobie każdą rzecz. Podobnie pamięć ludzka zbiera i zachowuje to, co intelekt widzi, rozumie i poznaje z Ciebie, nieskończona Dobroci. Dopuściłeś też człowieka do udziału w mądrości Twego Jednorodzonego Syna. Poza tym dałeś człowiekowi wolę, miłą łaskawość Ducha Świętego, a wola ta, pełna Twej miłości, unosi się i jak ręka chwyta to wszystko, co intelekt pozna i zrozumie z Twej nieskończonej dobroci. Tak oto dzięki mocnej woli oraz wielkiej miłości pamięć i serce napełnia się Tobą, Boże dobry.
Dzięki, dzięki Ci składam Boże Wiekuisty za wielką miłość, jaką okazałeś, dając nam tak powabny kształt i tak potężne władze duszy. Dałeś nam intelekt, aby poznawać Ciebie, pamięć, aby wspominać o Tobie i zachowywać Cię w nas oraz wolę i miłość, aby kochać Cię nade wszystko. Jest rzeczą słuszną i rozumną, że człowiek poznawszy Ciebie, nieskończona Dobroci, kocha Cię, a miłość jego jest tak silna, że nie może mu jej odebrać ani szatan, ani żadne rozumne stworzenie, jeżeli sam człowiek tego nie chce. Gdy zatem człowiek ujrzy, jak bardzo jest przez Ciebie, Boże, miłowany, a sam Cię nie kocha, musi się bardzo wstydzić.
Wiekuisty Boże, nieoceniona Miłości, widzę, że przez nędzę i słabość upadliśmy nisko, grzesząc ciężko. Oto pierwszy ojciec rodu nie usłuchał Ciebie, Ojcze Niebieski. Ale widzę, że zmuszony przez miłość otworzyłeś oko miłosierdzia i spojrzawszy na nas, biednych nędzników, posłałeś na ziemię Słowo, Jednorodzonego Syna Twego, posłałeś Słowo wcielone w nasze nędzne ciało i ubrane w szatę naszej śmiertelności. Jezu Chryste, Ty pogodziłeś nas z Ojcem, odrodziłeś i zbawiłeś nas, stałeś się naszym mediatorem, a słowem miłości przemieniłeś w wielki pokój zaciekłą walkę, jaką człowiek prowadził z Bogiem. Nasze nieprawości i nieposłuszeństwo Adama pomściłeś na własnym ciele, będąc posłusznym aż do haniebnej śmierci krzyżowej. Tam wysoko, na krzyżu, o słodki Jezu, zadałeś sobie cios, który stał się zadośćuczynieniem za wszystkie nasze grzechy i za obrazę Ojca Twego, bowiem na własnym ciele pomściłeś zniewagę Ojca.
Panie, zgrzeszyłam wobec Ciebie, zmiłuj się nade mną.
Gdziekolwiek spojrzę, widzę niewysłowioną miłość Bożą. Nie mamy przeto usprawiedliwienia, gdy nie kochamy, bowiem Ty sam, Bóg i człowiek, umiłowałeś mnie, nie będąc kochanym, a gdy mnie nie było, Ty mnie stworzyłeś. Wszystko, co chcę pokochać, wszystko, co istnieje, znajduję w Tobie, Boże. Wszystko z wyjątkiem grzechu. Nie ma w Tobie grzechu, który nie jest bytem, przeto nie jest godzien miłości. Jeżeli chcemy kochać Boga, mamy przed sobą Twoje niewysłowione Bóstwo. Jeżeli chcemy kochać człowieka, Ty sam jesteś człowiekiem, w którym mogę poznać Ciebie, bezcenna czystości. Jeżeli chcemy miłować pana i władcę, Ty jesteś panem i królem, co własną krwią wykupił nas z niewoli grzechu.
Wiekuisty Boże, Ty jesteś naszym władcą, ojcem i bratem okazującym nam dobroć i nieskończoną miłość. Oto Słowo, Syn Twój, znając i czyniąc Twą wolę, zechciał przelać swą drogocenną Krew na zbawczym drzewie najświętszego Krzyża za naszą niecność. Ty jesteś Bóstwem, najwyższą mądrością i największą, wiekuistą dobrocią, a ja - nierozumnym i nędznym stworzeniem. Ja jestem śmiercią a Ty życiem, ja ciemnością a Ty światłem, ja głupotą a Ty mądrością, Tyś nieskończony a ja skończona, ja chorą Ty lekarzem. Ja, słaba grzesznica, nigdy Cię dość nie miłuję. Tyś nieskazitelnym pięknem a ja potworną brzydotą. Z bezgraniczną miłością przyciągnąłeś mnie i wszystkich ludzi do siebie ku sobie, jeśli tylko nasza wola nie buntuje się przeciwko Twojej woli.
Oj, biada mi, biada! Panie, zgrzeszyłam przeciwko Tobie, zmiłuj się nade mną.
Wiekuiste Dobro, nie zważaj na podłe uczynki popełnione z naszej winy, przez której oddalamy się od Twej niezmierzonej dobroci, a dusza nasza od przedmiotu jej pragnień. Proszę Cię, przez nieogarnione miłosierdzie Twoje, otwórz oko Twej nieskończonej litości i łagodności i spojrzyj na Twą jedyną oblubienicę. Otwórz oko Twego namiestnika na ziemi i spraw, aby nie miłował Ciebie dla siebie samego, ani też siebie dla siebie, leczy by kochał Ciebie i siebie samego tylko dla Ciebie. Bowiem gdy kocha on Ciebie, Boże, i siebie samego tylko dla siebie, to wszyscy ponosimy szkodę, gdyż od niego zależy nasze życie i nasza śmierć. Jeśli zatem troszczy się on o wszystkie owce i każdą zagubioną owcę przyprowadza do owczarni, to zapewnia nam życie. Jeśli miłuje on Ciebie, Boże, i siebie samego tylko dla Ciebie to zapewnia nam życie, gdyż możemy brać przykład z dobrego pasterza.
Najwyższy i niepojęty Boże, zgrzeszyłam i nie jestem godna, by modlić się do Ciebie, ale Ty jesteś mocen uczynić mnie godną. Panie mój, ukarz mnie za grzechy moje i nie bacz na moje nieprawości. Jedno tylko mam ciało, ale składam Ci je w ofierze. Oto moje ciało, oto moja krew. Zniszcz ciało, wypruj żyły, połam kości moje, zetrzyj je na proch i rozrzuć na cztery strony świata. Przyjmij to jako ofiarę za tych wszystkich, za których się modlę do Ciebie. Jeśli taka jest Twoja wola, Panie, pogruchotaj kości moje i zetrzyj je na proch dla dobra Twego namiestnika na ziemi, jedynego oblubieńca Twojego Kościoła. Modlę się do Ciebie za niego i proszę Cię, Boże, zechciej mnie wysłuchać. Spraw, aby Twój ziemski namiestnik odczytał Twą wolę, umiłował ją i wypełnił po to, abyśmy nie zbłądzili. Daj mu serce nowe, aby nieustannie wzrastał w łasce. Wiekuisty, niepojęty Boże, spraw, aby z mocą podniósł on sztandar najświętszego krzyża i zapewnił niewiernym tak, jak i nam udział w owocu Męki i Krwi Jednorodzonego Syna Twego, Baranka bez zmazy.
Najwyższy i niepojęty Boże, zgrzeszyłam i nie jestem godna, by modlić się do Ciebie, ale Ty jesteś mocen uczynić mnie godną. Panie mój, ukarz mnie za grzechy moje i nie bacz na moje nieprawości. Jedno tylko mam ciało, ale składam Ci je w ofierze. Oto moje ciało, oto moja krew. Zniszcz ciało, wypruj żyły, połam kości moje, zetrzyj je na proch i rozrzuć na cztery strony świata. Przyjmij to jako ofiarę za tych wszystkich, za których się modlę do Ciebie. Jeśli taka jest Twoja wola, Panie, pogruchotaj kości moje i zetrzyj je na proch dla dobra Twego namiestnika na ziemi, jedynego oblubieńca Twojego Kościoła. Modlę się do Ciebie za niego i proszę Cię, Boże, zechciej mnie wysłuchać. Spraw, aby Twój ziemski namiestnik odczytał Twą wolę, umiłował ją i wypełnił po to, abyśmy nie zbłądzili. Daj mu serce nowe, aby nieustannie wzrastał w łasce. Wiekuisty, niepojęty Boże, spraw, aby z mocą podniósł on sztandar najświętszego krzyża i zapewnił niewiernym tak, jak i nam udział w owocu Męki i Krwi Jednorodzonego Syna Twego, Baranka bez zmazy.
Zgrzeszyłam, Panie, wiekuisty Boże, zmiłuj się nade mną.
Za: Św. Katarzyna ze Sieny, Modlitwy, Poznań 1990.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz