Miłosierdzia dla świata! prosi Katarzyna Boga. Wojna sponiewierała tysiące ludzi, nieukarani tryumfują, maluczcy cierpią, ich godność została podeptana, niewinni zostali skazani... W wirze namiętności, próżności czy barbarzyństwa serce człowieka jest bez busoli. Mówi głupi w sercu swoim: Nie ma Boga (Ps 52). Czasem dusza, jak ostryga, zamyka się w sobie: Nasze knowania są doskonałe. Serce ludzkie jest nieprzeniknione (Ps 32).
Katarzyna nie potrzebuje czytać gazet ani oglądać dziennika telewizyjnego, żeby spędzać dnie i noce na modlitwie, wstawiać się za grzesznikami i zatwardziałymi na sercu. Opiekuje się biednymi i chorymi, i w tym świecie pełnym nędzy, jest najbardziej wrażliwa na choroby duszy. Pożądanie, nienawiść, zazdrość, ucisk i gorycz są ukrytym obliczem chorób społecznych. Zna ona próżność książąt Kościoła, letniość zakonników, pychę rządzących. Czas jest krótki. Zbrodni bez liku. Widzi, jak wożą skazanych na śmierć. Powodem jej lęków są w mniejszym stopniu zbrodnie i rozwiązłość, co zatwardziałość usatysfakcjonowanych albo rozpacz dzieci, które pragnie odnaleźć. Kontempluje miłość zbawczą swego Zbawiciela, jednoczy się z Jego intencjami i cierpi razem z Nim śmierć i mękę widząc, jak krew Chrystusa spływa na ziemię, że Jego miłość jest wzgardzona i że człowiek woli swoją własną miłość. Pragnie jedynie pracować dla zbawienia dusz: Proszę mieć upodobanie w przebywaniu z publikanami i grzesznikami; innych kochać bardzo ale rzadko odwiedzać, zaleca... swojemu spowiednikowi!
Jedynie miłość może skruszyć zatwardziałość serca. Katarzyna wzięła w swe ręce głowę Nicolasa Tuldo, więźnia politycznego skazanego na śmierć. Ten młody szlachcic z Perouse był tak zbuntowany nadmiernie surowym wyrokiem, że w rozpaczy nie pozwolił nikomu zbliżyć się do siebie. Dzięki odwiedzinom Katarzyny, które przyniosły mu pokrzepienie i obietnicom towarzyszenia mu aż do końca, zmarł w najlepszych warunkach po wyspowiadaniu się ze swych grzechów. W końcu się pojawił, pisze do Rajmunda, cichy jak baranek, spokojny, i kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się. Prosił mnie, bym uczyniła mu na czole znak krzyża, i powiedziałam mu potem cicho: „Bracie mój, idź na ucztę wiekuistą”... Był cały szczęśliwy, kiedy się położył. Odkryłam mu szyję. Kiedy tak stałam pochylona nad nim przypominałam mu o krwi Baranka. Jego usta wymawiały tylko: „Jezu, Katarzyno” i z tymi słowami na ustach, jego głowa znalazła się w moich rękach. Apostoł miłosierdzia zobaczył, jak Chrystus przyjmuje krew skazańca. We krwi tej był ogień świętego pragnienia, które łaska w nim ukryła. Przyjął On jego pragnienie, jego duszę i włożył ją w otwarty bok, do skarbca swego miłosierdzia (L 143).
Otwarty bok i zamknięte serce. W przesłaniu Katarzyny zawarty jest permanentny paradoks pomiędzy otwartym bokiem Chrystusa i zamkniętym sercem człowieka. Ci, którzy upierają się w zatwardziałości, niewdzięczności lub rozpaczy, ręką wolnej woli okryli serce diamentowym kamieniem, który - jeśli krew go nie skruszy - nie będzie nigdy skruszony. Diament. Najtwardszy kamień! Nie ma nic bardziej odpornego. Czy to chodzi o zbrodniarzy, cyników, zbuntowanych, zrozpaczonych, bądź o dusze konsekrowane skamieniałe z braku miłości Katarzyna mówi to samo do wszystkich: Proszę, w imieniu ukrzyżowanego Jezusa, by ten kamień się rozpuścił w obficie przelanej krwi Syna Bożego. Jej ogień jest tak wielki, że żadna oschłość i zatwardziałość nie może mu się oprzeć (L 146, do przeoryszy). Dotyczy to papieży, arcybiskupów: kamienne serce musi się rozpłynąć w miłości ukrzyżowanego!
Wystawiony na szyderstwa swego ludu Chrystus przyrzekł skruszonemu zbójowi, że wejdzie do Królestwa. Sercem skruszonym nie gardzisz, mój Boże (Ps 50). Nie zamykajcie dzisiaj serc waszych, ale słuchajcie głosu Pana (Ps 94). Uważajcie..., aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary... lecz zachęcajcie się..., aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu (Hbr 3,12-13).
U niektórych osób serce jest tak bardzo zatwardziałe, że w miejsce diamentu pojawia się kamień grobowy: spoczywają oni w cieniu śmierci. Ich powstanie z grobu może być jedynie dziełem Boga, Słońca nawiedzającego z wysoka. Katarzyna wyprasza nawrócenia na modlitwie właśnie. Nawrócenie Nanniego, zbrodniczego szlachcica, którego serce było przepełnione śmiertelną nienawiścią, pokazuje, w jaki sposób się do tego zabiera: używa na przemian słów, które ranią i koją; ale on, niczym żmija, która nie słyszy, zamykał całkowicie ucho swego serca. Jak tylko ustąpił w jednym miejscu, Duch Święty wszedł przez szczelinę. Mury obronne się rozpadły. Mężczyzna „pęka” i oddaje się... w ręce Tego, któremu przebito bok. Katarzyna wyznaje mu: Umiłowany bracie, miłosierdzie Pana ukazało ci w końcu twoje niebezpieczeństwo. Mówiłam cio tym, ale ty wzgardziłeś moimi słowami. Zwróciłam się więc do Pana, który nie wzgardził moją modlitwą. Czyń pokutę... z obawy, byś nie był zaskoczony doświadczeniem (Życie 11,7).
Nasza epoka nie zazdrości Średniowieczu śmiertelnych nienawiści. Wymiar sprawiedliwości i polityka narzucają rozejmy. Ale czas sprawia, że pod brukiem fermentuje smród dusz, aż w końcu garnek narodów ponownie eksploduje: akty zemsty, ludobójstwa, czystki etniczne, tortury... W konfliktach rodzinnych i kościelnych czas niczego nie załatwia. Wręcz przeciwnie. Pogłębia podziały. Tylko miłość i miłosierdzie kruszą serca i miecze.
Doskonały żal. Katarzyna wyprasza nawrócenia na modlitwie i nauczając prosi każdego o doskonały akt żalu. Brat Rajmund podaje, że kiedyś podczas jednej z pacyfikacji hrabiostwa Sieny zobaczył, jak z gór schodzą setki osób, jakby zwołane niewidzialną trąbką. Widząc Katarzynę, ludzie zostali dotknięci jej nauczaniem, tak jak Żydzi, którzy zostali poruszeni nauczaniem Piotra o ukrzyżowanym Chrystusie: Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: „Cóż mamy czynić, bracia?” — Nawróćcie się... (Dz 2,37). Piotr wyszedł z wieczernika, a Katarzyna ze swojej wewnętrznej celi. Byłem jednym ze spowiedników, ciągnie Rajmund, i widziałem w tych penitentach tak żywy żal, że nikt me wątpił w to, że obfite łaski wlały się w ich serca. Nie jest to przypadek odosobniony, skoro w 1376 roku papież Grzegorz XI przyznał na mocy bulli papieskiej Katarzynie to, by towarzyszyło jej trzech spowiedników o specjalnej władzy odpuszczania grzechów wielkim winnym, którzy mieli bardzo obciążone sumienia. Większość z nich nigdy się nie wyspowiadała, ani nie zbliżyła do miłosierdzia Chrystusa z otwartym sercem...
* * *
Wejdź do twojej wewnętrznej celi i błagaj o miłosierdzie dla Kościoła i dla świata.
Krew Chrystusa spływa w sakramentach na twoje serce. Czy przypadkiem niedbałość nie pozostawia czasem na tobie trochę marmuru? Tobie również Chrystus mówi: Bądź naczyniem, a ja stanę się strumieniem.
Byłem chory, byłem w więzieniu, i odwiedziliście mnie (Mt 25,36). Czy chorzy z powodu ich zatwardziałości i uwięzieni z powodu ich uporu, mają miejsce w twoich uczuciach, a może to two¬je serce powinno się rozczulić? Nie ma nic bardziej oziębłego niż chrześcijanin obojętny na zbawienie drugiego człowieka (Jan Chryzostom).
Źródło: Chantal van der Plancke, André Knockaert, Rekolekcje z ... Święta Katarzyna ze Sieny, Wydawnictwo M, Kraków 1997.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz