Niewierność jest udziałem każdego z nas: oziębienie w miłości, zaciemnienie prawdy, zagubienie rozumu i serca, grzech... Porzucenie Boga dotyka wierności małżeńskiej, wierności swemu powołaniu, uczestnictwa we mszy niedzielnej, miłości Kościoła i bliźniego...
Czasem czujemy się zagubieni, mamy poczucie wewnętrznej pustki. Zdarza się tak, że czujemy w sobie pytania odnośnie tego, w jaki sposób kierujemy naszym życiem i uciekamy od naszego środowiska i od naszego życia wewnętrznego z obawy, by nie wyszły na powierzchnię uczucia, które mogłyby wstrząsnąć naszym życiem. Uważamy, że nie możemy sobie pozwolić na taki luksus i zachowujemy się jak uciekinier, który jest wypędzony ze swojego wnętrza. Wszystko, co nie wychodzi — to z powodu okoliczności lub innych.
Ucieczka w przód w działanie, lub w tył w oczernianie, świadczy o tym, że nie mam już odwagi zajrzeć do własnego sumienia. Wejście do mojego domu, do moich lęków i dążeń jest wypędzone z obawy, by nie obudzić wewnętrznego konfliktu. Zdycham od tego...
W liście do zakonnika uciekającego od swego powołania, Katarzyna przypomina, jak bardzo potrzebne jest światło wiary, aby poznać i miłować prawdę: Nie sądzę, byśmy mogli mieć światły umysł bez źrenicy przenajświętszej wiary, która jest centrum naszego życia. Jak rozpędzić chmurę miłości własnej, która przeszkadza nam oddać się... prawdzie? Uznając nasze błędy i nieskończone miłosierdzie Boga względem nas. To poznanie samego siebie i dobroci Boga sprawia, że rodzi się głęboka pokora i wyzwała nas od naszego uporu, z jakim zagłuszamy głos naszego sumienia. Grzech jest czymś normalnym dla człowieka, ale trwanie w grzechu jest udziałem szatana. Ten długi list (153), napisany w ekstazie, do zakonnika, który wystąpił z zakonu, dotyczy wszystkich form niewierności. Katarzyna rozwija w nim wspaniałą drogę nawrócenia, poczynając od zestrojenia fragmentów Ewangelii św. Marka i św. Jana o nawiedzeniu grobu przez Marię Magdalenę, o zapowiedzi zmartwychwstania i o objawieniu się Chrystusa Tomaszowi.
Dla ułatwienia dzielimy tę sekwencję na pięć etapów.
1. Należy udać się do prawdziwej Jerozolimy. Musisz pójść do swego świętego Zakonu. Tam znajdziesz Jerozolimę, wizję pokoju, to znaczy pokój Twego sumienia.
2. Wejdziesz do grobu poznania samego siebie i zapytasz wraz z Marią Magdaleną: „Kto odsunie mi ciężki kamień? Ciężar tego kamienia jest tak wielki, mój grzech tak ogromny, że nie będę mógł go podnieść”. Ale natychmiast, kiedy zobaczysz i wyznasz swą niedoskonałość, ujrzysz dwóch aniołów, jak odsuwają ten kamień.
— Opatrzność wyśle Ci anioła świętej miłości i bojażni Bożej. Miłość ta nie jest nigdy sama. Udziela duszy miłości bliźniego.
— Anioł nienawiści, którego Bóg Ci również wyśle, by podniósł kamień, przyniesie Ci szczerą pokorę i cierpliwość.
3. I wówczas, z mocną nadzieją i żywą wiarą, nie wychodzisz już z grobu poznania samego siebie; pozostajesz w nim wytrwale aż do chwili, gdy przez łaskę w swej duszy znajdziesz zmartwychwstałego Chrystusa.
4. I kiedy Go odnajdziesz, idziesz oznajmiać Go swoim braciom, którymi są solidne i słodkie cnoty, z którymi chcesz pozostać na zawsze.
5. Wówczas Chrystus objawia się w duszy w sposób namacalny; pozwala się dotknąć przez pokorną i nieustanną modlitwę. Taka jest droga i nie ma innej.
1. Wróć
Katarzyna wzywa swego niewiernego ucznia do powrotu do swego zakonu, by odnalazł spokój sumienia. Droga powrotna zakłada realne przemieszczenie się do ogniska pierwotnego pokoju, który opuściliśmy przez niewierność. Tylko tam — i każdy powinien zrozumieć, co to »ognisko oznacza dla niego — będzie można go odnaleźć. Odnajdzie w nim „prawdziwe Jeruzalem”, symbol pokoju i przebywania w Bogu.
2. Wejdź
Nie wystarczy zintegrować się ponownie ze wspólnotą, trzeba jeszcze wejść do samego siebie. Cela poznania siebie stała się grobem, ponieważ w tym wewnętrznym konflikcie zatryumfowała śmierć. Ale w „prawdziwej Jerozolimie” grób jest symbolem grobu Chrystusa i związania się Marii Magdaleny, grzesznicy, z Jezusem, ponad Jego śmierć. W grobie poznania siebie szukamy więc Umiłowanego. Grzech sprawił, że staliśmy się słabi, bezradni. Razem z Marią Magdaleną zapytujemy: Kto odsunie nam kamień? Kto umożliwi nam wejście do głębi nas samych, tam gdzie znajduje się Chrystus umarty i pogrzebany? Umarły z naszego powodu. Umarły dla nas i dla naszego zbawienia.
Dlaczego ten kamień jest tak ciężki i trudno go podnieść? Ponieważ ciężar kłamstwa i mój ciężki grzech pognębiają mnie. Winy moje przerosły moją głowę, gniotą mnie jak ciężkie brzemię. / Ja przecież wyznaję moją winę i trwożę się moim grzechem. / Spiesz mi na pomoc, Zbawienie moje — o Panie! (Ps 37). Tak bardzo się boję zatracić obraz, jaki mam o sobie: cały jestem zablokowany.
Jak tylko uznam moją kruchość i wyznam mój grzech, Opatrzność posyła mi dwóch aniołów. Jeden przynosi mi miłość Boga i miłość bliźniego, to znaczy łaskę miłowania tych, do których po¬wrócę po tym, jak ich zraniłem przez swoją niewierność.
Drugi anioł przynosi mi nienawiść (grzechu) i łaskę stania się pokornym i cierpliwym.
Aby wstąpić z powrotem „do zakonu” nie wystarczy więc zadomowić się ponownie! Kamień grzechu musi być odsuwany, z pokorą i cierpliwością. Miłość i nienawiść to dwie strony tej sa¬mej radykalnej postawy. Owa stanowczość w nawróceniu jest z porządku łaski. Wyznając mój grzech przyciągam łaskę, która mnie uwalnia od uczucia niemocy, tak bardzo destrukcyjnego dla mnie i dla drugiego człowieka.
Czy Chrystus zmartwychwstał w moim grobie? To znaczy, że nie jest Mu obojętne moje szczęście!
3. Zostań!
Z mocną nadzieją i żywą wiarą chcę szukać prawdy, bez której nie ma wierności. Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie, w głębi serca uczysz mnie mądrości (Ps 50). Trwam wytrwale
w grobie poznania samego siebie aż otrzymam łaskę: łaskę odnalezienia Chrystusa zmartwychwstałego w mojej duszy. Ta cierpliwość karmi się niewzruszoną nadzieją i żywą wiarą. Przychodzę o świcie i błagam. Pokładam ufność... Moje oczy się budzą przed nocnymi strażami... Jesteś blisko, o Panie (Ps 118).
Wytrwałość jest bardzo ważna ponieważ na nawróconego grzesznika czyha niebezpieczeństwo stania się zarozumiałym. Ona jest znakiem mojej pokory. Dzięki niej staram się nie narzucać innym swego zdania, nie wyznaczać im godziny; pozwalam wyklarować się mojej miłości własnej i przybieram postawę oczekiwania. Jak inaczej można się zrozumieć?
4. Oznajmij sobie Dobrą Nowinę
Podczas kiedy Maria Magdalena biegnie zwiastować dobrą nowinę, ja ewangelizuję samego siebie: zwiastuję zmartwychwstanie moim braciom, którymi są sołidne i słodkie cnoty, z którymi pragnę pozostać na zawsze. Śmierć Chrystusa przygnębiła apostołów. Śmierć w duszy mnie rozbija: zamknięcie się w sobie, wewnętrzne brednie i potok bolesnych wspomnień; pogłębia się przepaść, jaka mnie dzieli od drugiego człowieka, z którym zerwałem kontakty. W świetle zmartwychwstania ewangelizuję samego siebie trwając na solidnych fundamentach mojego życia: nadziei, wierze i miłości.
5. Dotknij Go
Wówczas ukazał się Chrystus... W swoim Dialogu Katarzyna mówi o konieczności odnalezienia jedności pomiędzy pamięcią o dobru, jakie wyrządził mi Bóg, które karmi nadzieję, umysłem oświeconym wiarą i wolą ożywioną miłością. Kiedy tylko te trzy cnoty i władze duszy są ze sobą połączone, jestem pośród nich przez moją łaskę, mówi z naciskiem Chrystus (D 51 i 54; zob. Mt 18,19). Chrystus ukazuje się tutaj w sposób namacalny i pozwala się dotknąć, już nie z powodu niewiary Tomasza, ale przez wiarę, przez pokorną i wytrwałą modlitwę nawróconego grzesznika. Ten, który staje się wrażliwy mojej duszy, jawi mi się jako wrażliwy na moją modlitwę.
Taka jest droga, kończy Katarzyna, i nie ma innej.
* * *
Przeczytaj jeszcze raz pięć etapów tej rewizji życia i zatrzymaj się na długo przy trzecim.
Źródło: Chantal van der Plancke, André Knockaert, Rekolekcje z ... Święta Katarzyna ze Sieny, Wydawnictwo M, Kraków 1997.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz