Zerwać? Porzucić? Pokusa jest zboczem, stromym lub łagodnym, po którym schodzę i oddalam się od Chrystusa. Dla Katarzyny źródłem wszelkiej dymisji jest zmysłowość: skłonność do życia tak jak mi się podoba, idąc za pragnieniami zmysłów i unikając cierpienia. Jest to egzystencja zdominowana przez pragnienie zachowania swego życia i lęk przed oddaniem go. Instynkt zachowania i przyjemności jest darem Boga. Ale może on obrócić się przeciw Stwórcy i przeciwko nam samym. Kusiciel posługuje się nim, aby ograniczyć naszą wolność, sprawiając że wierzymy iż jesteśmy wolni od wszystkiego i że jesteśmy centrum wszystkiego.
Pośrodku swoich udręk i udręk swoich uczniów, Katarzyna łączy się mocniej z kuszeniem Jezusa na krzyżu niż z kuszeniem na pustyni. Takim samym zresztą: Szatan odszedł od Niego... (Łk 4,13). Nakłania on Chrystusa do znalezienia łatwiejszego sposobu wypełnienia Jego misji. Uczniów tak samo. Jezus na Krzyżu, w chwilach największych lęków, otoczony jest ludźmi, którzy Go znieważają: Zejdź z krzyża! (Mt 27,40). Opuszczony przez wszystkich, poddawany tej pokusie. Jeśli jesteś Synem Bożym, nie pozostawaj w tym stanie. Znajdź inny sposób, by nas zbawić. Daj nam znak: rzuć się w dół! Jezus nie postąpi według swojej woli również wtedy, kiedy Szatan zaproponuje Mu, by się objawił zachęcając Go do rzucenia się w dół świątyni.
Zejdź z krzyża! (L 195). Katarzyna zna to wyzwanie. Wie, jak bardzo uczniowie są na nie wystawieni. Szyderstwo, jakie towarzyszyło Jezusowi w chwili największego daru samego Siebie najważniejszej chwili składania samego Siebie w ofierze, powtarzane jest przez wieki. Im bardziej nasze życie jest składane w darze, tym bardziej jest ono na nie wystawione. Zrezygnuj z wierności, do jakiej się zobowiązałaś na chrzcie, na ślubie, w celibacie z miłości...! Wystarczy... Pomiń twoje zasady życiowe, twój kontrakt małżeński...Daj nam znak, że jesteś wolnym człowiekiem. Ta prowokacja, przekazywana dzisiaj przez środki masowego przekazu, bombarduje naszą wolność. Redukuje miłość do zewnętrznych zobowiązań, które ograniczałyby naszą twórczą wolność. A gdyby moja wierność trzymała się tylko za pomocą gwoździ? Może lepiej wtedy wyciągnąć gwoździe?
Widząc tyle porzuceń, tyle wierności bez miłości i wyborów zdominowanych przez lęk przed cierpieniem, Katarzyna zapytuje: Co trzymało Chrystusa na krzyżu? Ani gwoździe, ani krzyż nie były w stanie przytrzymać Boga-Człowieka. Trzymały Go więzy miłości... (L 88). Gwoździe,
które zdają się Go trzymać, to w świetle wiary klucze, które otwierają nam drzwi do Królestwa (L 166). Na krzyżu Pan odpowiada na każde uwodzicielstwo z wolnością i z miłości. Tam właśnie daje definitywną odmowę na pokusę obejścia cierpienia, aby pójść swoją drogą.
Prowokacja do opuszczenia pochodzi od ojca kłamstwa. Krzyż tryumfuje nad dwuznacznością poszukiwania samego siebie. Podpisuje spoistość całego życia Chrystusa z Jego misją i ofiarą: Oddaję za nich samego siebie... (J 17,19).
Wykręcanie się jest tą sztuką, w której świat nam schlebia. Katarzyna wzywa nas do tego, byśmy wytrwali w modlitwie, w doświadczeniach i w misji. Zachęca nas do tego, byśmy szli za mądrością Chrystusa, który wstąpił na trybunę krzyża. Ze swego ciała uczynił księgę, której litery są tak czytelne, że każdy człowiek może doskonale je czytać, mimo słabości umysłu i słabego wzroku. Niech więc dusza czyta... (L 255).
Dochodzimy tutaj do świadectwa Pawła jednego z jej ulubionych świętych, mio Paoliccio, jak go nazywała. Chodzi o poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach — w nadziei, ze upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych... Wielu (...) postępuje jako wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem - zagłada, ich bogiem — brzuch, a chwała — w tym, czego winni się wstydzić. Tp ci, których dążenia są przyziemne... stójcie mocno w Panu, umiłowani! (Flp 3,10; 4,1).
Jeśli nie możemy trwać zjednoczeni z Chrystusem w chwilach doświadczeń, odrywamy się od krzewu podczas silnego wiatru. On nie odłączy się nigdy od naszej natury ludzkiej ani od krzyża, na którym ofiaruje samego Siebie w najwyższej wolności miłości. Wszczepił się na zawsze w naszą naturę ludzką, aby ją uzdrowić i w suche drewno naszego życia, aby owocowało.
Miłości, bezgraniczna Miłości, gdy człowiek był drzewem śmierci, przemieniłeś go w drzewo życia, zaszczepiwszy siebie, Ty, który jesteś życiem, na człowieku... Jeśłi więc to uczyniłeś, możesz teraz zbawić cały świat, który nie potrafi zaszczepić się na Tobie.
A ludzie trwają w śmierci ich zmysłowości i nikt nie przychodzi do fontanny zaczerpnąć Krwi do podlania drzewa.
Prawdo Wiekuista, miłości nieogarniona, zrodziłaś dla nas owoce ognia, miłości, światła i owoc natychmiastowego posłuszeństwa, z powodu którego pobiegłaś, pijana z miłości, na haniebną śmierć krzyżową, i dałaś nam te owoce dzięki zaszczepieniu twojej boskości w nasze człowieczeństwo i zaszczepieniu Twego ciała na drzewie krzyża. Tak samo dusza zwrócona jest jedynie na Twoją chwałę i na zbawienie innych, staje się wierną, roztropną i cierpliwą.
Zgrzeszyłam, Panie, zlituj się nade mną. Wiekuista Prawdo, zjednocz, zaszczep na sobie tych, których mi dałeś, i których kocham szczególną miłością, aby przynosili owoce życia... (M 20).
Źródło: Chantal van der Plancke, André Knockaert, Rekolekcje z ... Święta Katarzyna ze Sieny, Wydawnictwo M, Kraków 1997.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz