Rekolekcje ze św. Katarzyną ze Sieny - Dzień 3 - Dom poznania siebie i Boga (Cela wewnętrzna)

W moim domu, czyli tam, gdzie mieszkam i gdzie wprasza się Bóg. To duchowy wymiar mojego życia. Miejsce, gdzie próbuję pogodzić moje pragnienie absolutu z ziemskimi wartościami. To jest moje wewnętrzne życie. Czasem jestem poza sobą, bądź to dlatego, że wypędzają mnie stamtąd wewnętrzne zmagania, bądź też dlatego, że sprawy świata absorbują mnie do tego stopnia, że nie jestem już sobą. Mogę przebywać w wielu miejscach, ale miejsce stałego pobytu mam tylko jedno.

Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną (Ap 3,21). Nikt nie dał tylu dowodów szacunku dla wolności ludzkiej co Bóg. On, który trzyma w ręku wszystkie klucze, stoi pod drzwiami swojej służebnicy. Katarzyna zachwyca się tajemnicą naszej woli: On pukał do drzwi Twojej woli, Maryjo... i gdybyś nie zechciała otworzyć, Bóg nie wcieliłby się w Ciebie. — O Maryjo, świątynio Trójcy Świętej, naczynie pokory (M 21). 

Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swojej izdebki (Mt 6,6). Do jakiej izdebki? Do twego pokoju na górze, do wieczernika!

Katarzyna rozwija swoją metaforę biblijną, aby nazwać wewnętrzne życie: dom poznania siebie, celę wewnętrzną. Skoro nie ma oparcia w życiu wspólnotowym, urządzi sobie celę w domu rodzinnym. Te miejsca będą obrazować warunki, w których żyje ona w zażyłości z Bogiem, będąc w świecie.

Zna wszystkie prace domowe, ponieważ to ona sprząta, otwiera drzwi, służy rodzinie i przyjaciołom, niczym ta, która w swej gospodzie przyjmuje Chrystusa i apostołów. Łaską Marty żyje na różnych piętrach, a łaską Marii w celi, którą przygotowała sobie w piwnicy, gdzie słucha, jak Pan do niej mówi i daje jej „najlepszą cząstkę”.

Kiedy widzę, że jestem kochaną (kochanym), już nie poznaję samej (samego) siebie! O, przepaści Miłości, wydaje się, że oszalałeś dla twych stworzeń, jakbyś nie mógł żyć bez nich, a przecież jesteś naszym Bogiem. Kto popycha Cię do tak wielkiego miłosierdzia ? Miłość, nie żadna potrzeba (M 7). Kiedy dusza widzi i wie, że jest tak bardzo kochana przez Boga, nie może Go nie kochać.

Dogłębne doświadczenie poznania siebie nie jest więc doznaniem porażki i grzechu, gdzie człowiek odkrywa siebie nagiego i upadłego, ale jest poznaniem radości z tego, że się wie, że jest się kochanym. To poznanie jest zdynamizowane optymistyczną koncepcją człowieka i ufnością w jego wolność, która zawsze zdolna jest do dobra. Bóg patrząc w siebie, rozmiłował się w pięknie swego stworzenia i, niczym uniesiony miłością, stworzył je na swój obraz i podobieństwo (L 20). Grzech zaciemnił to podobieństwo, to fakt, ale obraz pozostaje: jestem wspaniałym dziełem Boga. To poznanie jest darem i ma swój kres w Bogu: Wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany (1 Kor 13,12).

Człowiek pozbawiony tego światła staje się okrutnym wobec samego siebie: nie widzi, że Bóg z tak wielką miłością uniósł go do stanu o wiele wyższego niż ten, do którego dąży. Staje się zakładnikiem swych wymagań i instynktów, jest agresywny wobec samego siebie i bliźniego. Podporządkowuje się okaleczeniom, aby odpowiedzieć na oczekiwania innych i okalecza drugiego człowieka, by ten odpowiadał jego oczekiwaniom. Korzeniem wszelkiego okrucieństwa względem drugiego jest okrucieństwo wobec samego siebie: człowiek ma zbyt słabe wyobrażenie o swojej godności. Zaniedbuje samego siebie!

Katarzyna weszła w najbardziej intensywny etap życia apostolskiego. Coraz częściej podróżuje, nie opuszczając jednak nigdy swej wewnętrznej celi. Cierpi na pewien paradoks: tylu zakonników może mieć kamienną celę, a pragną opuścić ją pod najmniejszym pretekstem. Wiele kolumn Kościoła runęło, bo nie miało wewnętrznej celi... Piszę do ciebie pragnąc cię widzieć, jak zamieszkujesz celę poznania samego siebie i poznania Boga względem ciebie. W tej celi otrzymujemy pokorę i płomienną miłość. Ten, który zna samego siebie, zna Boga i dobroć Boga względem nas, i dlatego Go miłuje. Nie niepokoi się prześladowaniami świata, ale chętnie znosi wady swego bliźniego. Ze swej celi uczynił niebo i woli w niej pozostawać pośród trudów i pokus szatana niż szukać na zewnątrz pokoju i odpocznienia... Poza celą umiera jak ryba bez wody (L 123).

* * *

Ojcze litościwy i miłosierny, zlituj się nad nami i okaż nam swe miłosierdzie, bo jesteśmy ślepi i pozbawieni światła, a najbardziej ja, biedna i nędzna, która zawsze byłam okrutna dla samej siebie.

W Twojej światłości widzisz nasze potrzeby. Daj nam poznać Twą wiekuistą dobroć, abyśmy ją pokochali...
Twoja Światłość stoi u drzwi duszy i wchodzi do środka, gdy tylko się je otworzy, niczym słońce, którego promienie uderzają w zamknięte okno, a gdy się je otworzy, wlewają się do mieszkania. Tak więc dusza winna mieć wolę poznania Ciebie i otwierać oko intelektu. Wówczas, o prawdziwe Słońce, wchodzisz do duszy i napełniasz ją Twoim blaskiem. Rozpraszasz ciemności i rozlewasz jasność; usuwasz wilgoć miłości własnej i rozpalasz ogień miłości. Czynisz serce wolnym, ponieważ w Twojej światłości człowiek odkrywa, jak wielką wolnością go obdarowujesz wyrywając go z niewoli szatana, w jakiej żyła ludzkość z powodu własnego okrucieństwa. 

Ci, którzy są zaślepieni miłością własną nie znają nic: ani samych siebie, ani Boga — w przeciwnym razie nie byliby tak bardzo okrutni względem samych siebie i staliby się dobrymi w Twojej dobroci.

O, jak bardzo potrzebujemy Twojego światła! Błagam Cię z całego serca, udziel go wszystkim rozumnym stworzeniom (M 18).

Źródło: Chantal van der Plancke, André Knockaert, Rekolekcje z ... Święta Katarzyna ze Sieny, Wydawnictwo M, Kraków 1997.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz